Ostra nagonka na Saakaszwilego. Rosja coraz odważniej sięga po Gruzję?

Fot. prezydent.pl
Fot. prezydent.pl

Jeszcze rok temu był prezydentem kraju, a przed dziesięciu laty ludowym bohaterem, którego Gruzini wybrali jednogłośnie na przywódcę. Dziś 47-letni Micheil Saakaszwili żyje na wygnaniu, a w Gruzji ścigają go listy gończe. Czy to zemsta jego następców za stawianie stanowczego oporu Rosji i walkę o wolny kraj?

Na murach tbiliskiej Starówki wymalowane czarną farbą podobizny Saakaszwilego przypominają listy gończe, rozsyłane za złoczyńcami przez szeryfów na Dzikim Zachodzie. „Gdzie się podziewasz?” - pytają szyderczo tbiliskie graffiti.

Odkąd po zeszłorocznych (27 października) wyborach prezydenckich Saakaszwili złożył urząd szefa państwa (konstytucja zabraniała mu ubiegać się o kolejną, trzecią kadencję), natychmiast wyjechał z kraju. Osiadł w nowojorskim mieszkaniu swojego wuja Temura Alasanii, byłego radzieckiego i gruzińskiego dyplomaty w ONZ. Wyjeżdżając za ocean, Saakaszwili zapowiadał, że będzie wykładał na uniwersytetach.

Z doniesień prasowych wynika, że nagonka na byłego prezydenta została zaostrzona a do propagandowej rozgrywki włączani są już nawet celebryci i artyści. Dowodem na to jest wypowiedź Keti Dolidze, gruzińskiej reżyserki, która powiedziała PAP:

Mam nadzieję, że Interpol wkrótce przychyli się do naszej prośby i roześle za nim także międzynarodowe listy gończe.

Dolidze podczas wyborów parlamentarnych w 2012 r. zaangażowała się w kampanię jego politycznych przeciwników z koalicji Gruzińskie Marzenie. „Marzyciele” wygrali wybory w 2012 r., podobnie jak prezydenckie przed rokiem i samorządowe w czerwcu 2014 roku.

Przegrane wybory parlamentarne przerwały błyskotliwą karierę Saakaszwilego. Do władzy wyniosła go uliczna rewolucja róż z listopada 2003 roku. Młody Saakaszwili obiecywał, że wyrwie Gruzję z marazmu, korupcji i biedy, w jakich pogrążyła się za czasów jego poprzednika, Eduarda Szewardnadzego.

Nawet jego najzagorzalsi przeciwnicy przyznają, że odniósł na tym polu sukcesy. Wyplenił korupcję, przemienił kraj w plac budowy, ściągnął zachodnich inwestorów, otworzył Gruzję na świat.

Saakaszwili jest liberałem i tu go zawsze popierałem” - mówi PAP Lewan Berdzeniszwili, jeden z przywódców liberalnej Partii Republikańskiej, która wspierała Saakaszwilego podczas rewolucji róż, ale już w 2004 r. przeszła do obozu jego przeciwników. „Z demokracją nie zawsze było mu jednak pod drodze, więc się rozstaliśmy” - wyjaśnia. „Chciał za dużo i od razu - dodaje tbiliski historyk prof. Merab Wacznadze. - Nie potrafił znieść żadnego sprzeciwu ani nawet krytyki”.

Już jesienią 2007 r. na rozkaz Saakaszwilego policja brutalnie rozpędziła w Tbilisi demonstracje jego przeciwników. W 2008 r. kolejnym ciosem dla reputacji Saakaszwilego stała się przegrana wojna z Rosją, do której, zdaniem jego przeciwników, dał się sprowokować. „Potem zarzucił reformy i szło mu już tylko o to, żeby utrzymać się u władzy” - mówi PAP tbiliski politolog Micheil Tawchelidze.

W 2010 r. wiedząc, że nie będzie mógł ubiegać się o trzecią kadencję, Saakaszwili poprawił konstytucję, zmieniając ustrój z prezydenckiego na parlamentarny. Liczył, że złożywszy prezydenturę będzie mógł dalej rządzić jako premier. Wówczas rozpętano aferę, w której przekonywano, że w gruzińskich więzieniach dochodziło do tortur, za co winę ponosi Saakaszwili.

Po odsunięciu Saakaszwilego od władzy rozpoczęły się aresztowania jego najbliższych współpracowników. Za kratki trafił m.in. uważany za jego „prawą rękę” b. premier Wano Merabiszwili, ministrowie policji i obrony - bracia Baczo i Dato Achalaja, burmistrz Tbilisi Giorgi Ugulawa, którego Saakaszwili szykował ponoć na swojego następcę. Oskarżono ich o nadużywanie władzy, kradzież pieniędzy z państwowego budżetu, a nawet zlecanie politycznych zabójstw. Za granicę wyjechał jeden z byłych ministrów obrony oraz minister sprawiedliwości.

Przez pół roku, jakby odwdzięczając się Saakaszwilemu, że odszedł od władzy po dobroci, rządzący „marzyciele” nie ciągali go po sądach. Wiosną zaczęli go jednak wzywać na świadka w procesach jego dygnitarzy. Saakaszwili odmawiał, twierdząc, że „marzyciele” organizują w Gruzji „polowanie na czarownice”. Latem prokuratura oskarżyła już jego samego - o nadużywanie władzy i sprzeniewierzenie państwowych pieniędzy. Saakaszwili zapowiedział, że nie stawi się na żadne wezwanie do sądu. We wrześniu sąd wydał nakaz aresztowania Saakaszwilego, gdy tylko się pojawi w kraju, zamrożenia jego rachunków bankowych, a także zajęcia pozostawionego przez niego w Gruzji rodzinnego majątku, ruchomego i nieruchomego (mieszkań, domów, winnicy, a nawet samochodów).

**Idąc do wyborów, „marzyciele” obiecywali ludziom cuda. Minęły dwa lata i ludzie zaczynają się niecierpliwić, więc władze urządzają dla nich igrzyska z polowaniem na Saakaszwilego

— uważa Tawchelidze.

Mimo rozlicznych toczących się śledztw i aresztów na razie prawomocnym wyrokiem na 4,5 roku więzienia skazano jedynie b. premiera Merabiszwilego i na 7,5 roku Baczo Achalaję.

Samo przekonanie, nawet najbardziej usprawiedliwione, o czyjejś winie nie uzasadnia pozbawienia tego kogoś wolności. Żeby kogoś wsadzić do więzienia, wcześniej trzeba mu udowodnić winę i skazać go prawomocnym wyrokiem

— mówi Berdzeniszwili, dawny antykomunistyczny dysydent i więzień polityczny, uchodzący w Gruzji za jej polityczne sumienie.

Niestety, u nas wciąż najpierw wsadza się do aresztu, a dopiero potem dowodzi się winy. A to robi złe wrażenie, szczególnie na oczarowanym przez Saakaszwilego Zachodzie

— dodaje.

Przykład Gruzji to kolejny puzzel do rosyjskiej układanki rozszerzania bezwzględnych wpływów Putina. Saakaszwili wiele razy podkreślał jak wielką wdzięcznością darzy śp. Lecha Kaczyńskiego, który w chwili krytycznego zagrożenia ze strony Rosji, podjął błyskawiczną interwencję, angażując w to innych światowych przywódców. Jego zdaniem wiele osób uważało, iż atak Rosji na Gruzję jest odosobnionym przypadkiem. Jedynie Lech Kaczyński rozumiał od początku, że Władimir Putin nie poprzestanie na inwazji na Gruzję, co potwierdziło się w przypadku Krymu i Ukrainy.

PAP/mall

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.