Agnieszka Romaszewska: "Życzę Ukraińcom, by zdobyli się na stanowczość, na którą nie zdobyli się polscy politycy przez ostatnie 25 lat". NASZ WYWIAD

Fot. PAP/epa
Fot. PAP/epa

Po wyborach nie będzie można już uzasadnić braku reform. Nie da się już zastosować wykrętu: „Rada Najwyższa (jednoizbowy parlament Ukrainy-red.) nam nie pozwoliła”, powołując się na blokowanie ustaw przez siły pro-rosyjskie bądź związane z oligarchami. Wszystko wskazuje bowiem na to, że tym razem z wyborów wyłoni się stabilna większość rządowa, oparta na dwóch pro-zachodnich ugrupowaniach - mówi w rozmowie z wpolityce.pl szefowa telewizji Biełsat Agnieszka Romaszewska.

wPolityce.pl: W niedzielę odbędą się wybory na Ukrainie. Prezydent Petro Poroszenko zapowiada „antykorupcyjną koalicję pozbawioną kłamców”. Pierwszy po-rewolucyjny rząd, do którego weszli aktywiści z Majdanu, okazał się jednak bardzo słaby. Reform do dziś brak. Czy zapowiedź Poroszenki jest wiarygodna?

Agnieszka Romaszewska: Zapowiedź Poroszenki należy traktować poważnie. Z bardzo prostego powodu: on nie ma innego wyjścia. Ukraińcy zresztą traktują ją poważnie, bo oni również nie mają innego wyjścia. Jednocześnie nie należy się spodziewać, że reformy nastąpią szybko. Na Ukrainie bardzo źle działają struktury państwowe. Wystarczy sobie wyobrazić wszystkie patologie, które mamy w Polsce. Na Ukrainie są dokładnie te same patologie, tylko spotęgowane, dwu- trzy- czterokrotnie. To da nam pewien obraz sytuacji u naszych sąsiadów. Ukraińscy liderzy polityczni także nie odstają od tego, co mamy w Polsce. Te dwie partie, które najprawdopodobniej wygrają niedzielne wybory i wejdą do parlamentu, partia premiera Arsenija Jaceniuka, Front Narodowy, oraz Blok Poroszenki, wzięły na swoje listy różnych ludzi, od uczciwych po szemrane postacie. Największy problem Ukrainy polega jednak na tym, że przez ostatni rok nie naruszono tam władzy oligarchii. To najlepiej widać na przykładzie mediów. Krajobraz medialny na Ukrainie blisko rok po Majdanie się zasadniczo nie zmienił. Jest nieco więcej wolności, nawet w tych mediach, które są własnością oligarchów. Doszedł tam pewien powiew wolności. Ale jeśli chodzi o sytuację własnościową i sytuację samych dziennikarzy, to nic się nie zmieniło. Powstały niewielkie nowe media, jak Hromadske TV i Espresso TV, ale to wszystko. Milicja nadal bierze łapówki, bije zatrzymanych etc.

I nic nie stoi na przeszkodzie by tak było dalej…

Właśnie nie. Po wyborach powstanie nowy problem: nie będzie można już za bardzo uzasadnić braku reform. Nie da się już zastosować wykrętu: „Rada Najwyższa (jednoizbowy parlament Ukrainy-red.) nam nie pozwoliła”, powołując się na rzekomo niekorzystny układ sił, na blokowanie ustaw przez siły pro-rosyjskie bądź związane z oligarchami. Wszystko wskazuje bowiem na to, że tym razem z wyborów wyłoni się stabilna większość rządowa, oparta na dwóch pro-zachodnich ugrupowaniach. Reformy są więc nieuniknione. Ukraińcy muszą wreszcie zacząć zbierać podatki. Jakiekolwiek. Poza najbiedniejszymi tam praktycznie nikt nie płaci podatków. Poziom korupcji i uchylania się od płacenia podatków jest zatrważający. Na Ukrainie brakuje świadomości prawnej. Jest solidarność wewnętrzna, duma narodowa, duch wolności. Ale świadomości prawnej nie ma za grosz.

Wybory odbędą się na tle trwających działań wojennych na wschodzie kraju. Czy można oczekiwać, że zostaną przeprowadzone bez poważniejszych zakłóceń, szczególnie ze strony Rosji, a ich przebieg będzie przejrzysty i uczciwy?

Nie lubię wróżyć z fusów. Ale wątpię, by Rosja usiłowała zakłócić te wybory. Kreml się już pogodził z tym, że głosownie się odbędzie. Zakłócać Rosjanie będą nie wybory, ale funkcjonowanie państwa ukraińskiego. To jest wręcz racją bytu Rosji. Jak słusznie powiedział rosyjski opozycjonista Aleksiej Nawalny: dla Putina Ukraina nie może odnieść sukcesu. Politycznego ani gospodarczego. I to bez względu na to, czy Rosja ją podbije imperialnie czy nie. Sukces Ukrainy, widoczny sukces, byłby śmiertelnym zagrożeniem dla władzy Putina. Więc oni będą robili wszystko, co w ich mocy, by Ukrainę destabilizować. Zakłócenie wyborów niewiele by im dało i miałoby efekt przeciwny od zamierzonego. Zmobilizowałoby wszystkich tych Ukraińców, którzy ich nie znoszą. A jest to zdecydowana większość. Wybory się więc moim zdaniem odbędą bez zakłóceń i będą uczciwe. Natomiast Rosja będzie dbała o to, by także po wyborach, z nowym rządem, Ukraina dalej dołowała. By żadne sensowne reformy nie mogły się tam dokonać.

Rysuje pani dość ponury obraz przyszłości Ukrainy. W każdym razie na przestrzeni kilku najbliższych lat…

Wcale nie. Uważam, że Ukraina w końcu dotrze na Zachód. Tylko to nieco potrwa. Jestem przekonana, że Ukraińcy już nigdy nie będą pod jarzmem Rosji. Mogą to sobie wybić z głowy w Moskwie. Droga do wolności może być jednak trudna. I będzie wymagała bardzo stanowczych działań. Życzę Ukraińcom, by zdobyli się na stanowczość, na którą nie zdobyli się polscy politycy przez ostatnie 25 lat. Wolałabym, by Ukraińcy nie popełnili tych błędów, które myśmy popełnili. Życzę im tego z całego serca.

Rozmawiała Aleksandra Rybińska

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.