Polityka rządu wobec Rosji od początku była skazana na porażkę

premier.gov.pl
premier.gov.pl

Ujawniona przez Radosława Sikorskiego propozycja, którą miał Donaldowi Tuskowi złożyć w 2008 r. Władimir Putin jest kolejnym potwierdzeniem prawdziwości diagnoz Prawa i Sprawiedliwości odnośnie polityki zagranicznej. Jeśli ta relacja jest prawdziwa, to otrzymaliśmy kolejny dowód, że dyplomacja minionych 7 lat pozbawiona była zrozumienia choćby podstaw otaczającej nasz kraj rzeczywistości międzynarodowej.

Po pierwsze, przedstawiając Tuskowi koncepcję rozbioru Ukrainy, rosyjski przywódca dał do zrozumienia, jaki jest warunek powodzenia koncepcji „resetu” w stosunkach Warszawy i Moskwy. Władimir Putin niemal wprost powiedział, że lansowane przez koalicję PO-PSL „ocieplenie stosunków” z Rosją jest możliwe wyłącznie po zerwaniu przez Polskę z politycznymi strukturami Zachodu. Akceptacja dla podziału Ukrainy bez wątpienia prowadziłaby nasz kraj do rozwodu z Unią Europejską i NATO, co z różnych przyczyn nawet dla tej władzy nie mogło być do zaakceptowania.

Przypomnijmy, że 2008 r. to sam początek rządów Platformy Obywatelskiej. Władimir Putin już wtedy dał do zrozumienia, że jakikolwiek „reset” pozostaje niemożliwy, dopóki Polska nie opuści struktur zachodnich. Mimo to rząd Donalda Tuska w dalszym ciągu prowadził tę samą „piastowską” politykę, oddając na wschodzie pole tandemowi rosyjsko-niemieckiemu. Ignorując tak łatwy do odczytania komunikat polski premier zdecydował się, m. in.  na grę wespół z władzami Federacji Rosyjskiej przeciw własnemu prezydentowi, co skończyło się Tragedią Smoleńską.

Oznacza to, iż polityka „ocieplenia stosunków z Rosją” od samego początku była pozbawiona jakichkolwiek perspektyw. Niestety, mimo to rząd Tuska konsekwentnie trzymał się tej linii, prawdopodobnie na skutek nacisków z Niemiec. Jak wynika ze słynnego „hołdu berlińskiego” ministra Sikorskiego, polska polityka zagraniczna jest tylko jednym z odgałęzień polityki niemieckiej.

Po drugie, warto zwrócić uwagę na to, jak dumny jest minister Radosław Sikorski z tego, że Tusk – wiedząc iż jest nagrywany – nie dał Putinowi jasnej odpowiedzi na propozycję rozbioru Ukrainy. Moim zdaniem fakt rejestrowania rozmowy powinien polskiego premiera tym bardziej zmobilizować do zdecydowanego odrzucenia tego pomysłu. Jako przywódca państwa NATO Donald Tusk miał obowiązek wyraźnie stwierdzić, że Polska szanuje suwerenność i integralność terytorialną wszystkich pełnoprawnych członków społeczności międzynarodowej, w tym Ukrainy. Niestety, prawdopodobnie zabrakło mu na to odwagi.

Po trzecie, skoro klimat poufnych rozmów z Władimirem Putinem już w 2008 r. zahaczał o naruszanie integralności państw naszego regionu bardzo dziwi mnie totalne zaskoczenie polskiej dyplomacji na kryzys ukraiński. Pomijając rosyjską agresję na Gruzję, rząd Tuska miał odrębną podstawę by sądzić, że Moskwa jest gotowa na aneksję terytorium Ukrainy, państw bałtyckich, czy nawet Polski. Tymczasem jeszcze przez kilka następnych lat PiS będzie wyzywany przez media głównego nurtu od „rusofobów”, zaś Radosław Sikorski rok po tej rozmowie będzie twierdził na łamach „Wyborczej”, że Rosja jest „przewidywalnym partnerem i przyjacielem”.

Wszystko wskazuje na to, że najbliższe lata mogą być dla Polski bardzo trudnym okresem, nacechowanym wyjątkowo dużą liczbą wyzwań, wymagających sprawnego przywództwa narodowego.

Jeśli chcemy zapewnić Polsce bezpieczeństwo, musimy jak najprędzej odebrać władzę ludziom, którzy kompletnie nie rozumieją realiów prowadzonej przez Rosję polityki międzynarodowej. Póki co, niestety, rządzą nami chłopcy w krótkich spodenkach.

Autor

Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.