Piotr Skwieciński: Lewica? Prawica? Świat się zmienia, czyli Sarkozy krytykuje Hollande'a za… antyrosyjskość

ccur.org
ccur.org

Były prezydent Francji Nicolas Sarkozy (prawicowiec), który szykuje się do walki o powrót na stanowisko, skrytykował obecnego gospodarza Pałacu Elizejskiego za rzekomą… antyrosyjskość, spowodowaną proamerykańskością.

Ambasada Ukrainy w Paryżu poinformowała na Facebooku, że podczas wiecu w ramach wyborów na przewodniczącego partii UMP „Sarko” skrytykował postępowanie Hollande w sprawie konfliktu na Ukrainie.

Nikt nie pojechał porozmawiać bezpośrednio z Putinem

— taką pretensję wobec obecnego prezydenta (i w ogóle działań Zachodu) miał zgłosić Sarkozy.

Jego zdaniem Hollande niesłusznie „skonfliktował się z Rosją”.

Nie wolno anulować dostawy okrętów Mistral tylko dlatego, że amerykański sojusznik marszczy brwi

powiedział były prezydent (za kadencji którego podpisano kontrakt na zakup przez Rosję tych słynnych już okrętów).

Mało kogo we Francji zainteresowała ta wypowiedź „Sarko” – bo jest w jego ustach tak oczywista, że aż przewidywalna. Warto ją jednak odnotować w polskiej przestrzeni informacyjnej.

A to dlatego, że w naszym kraju wciąż pokutuje klisza, zgodnie z którą podstawowym zapleczem dla Rosji na Zachodzie pozostaje lewica. Tak było (za czasów ZSRR), i tak w jakimś zakresie jest, ale tylko do pewnego stopnia.

Ta sytuacja ulega zmianie. Po części ze względu na to, że Kreml (jak dalece instrumentalnie – to inne pytanie) postanowił zostać obrońcą tradycjonalizmu, co czyni go atrakcyjniejszym dla przynajmniej części prawicy. Po części dlatego, że z tych samych względów spada (choć nie w szybkim tempie) atrakcyjność Putina w oczach części lewicy. No i po części – bo to zachodnia lewica (niezależnie od wszystkich jej grzechów) zawsze była bardziej niż prawica wrażliwa na kwestie praw człowieka (nie chodzi mi tu o rozszerzające rozumienie tych praw, w myśl którego zaliczać się ma do nich aborcja czy śluby homoseksualne, tylko o klasyczne ich pojmowanie).

Oczywiście, w wypadku Sarkozego dochodzi do tego jeszcze tradycyjna francuska rusofilia, a także próba „obejścia” przez niego Marine Le Pen, która w sondażach bije rekordy popularności, i jest konsekwentną putinofilką. Tym niemniej….

Tym niemniej wielu polskich prawicowców, przyzwyczajonych do tego, żeby nie cierpieć łącznie Rosji i lewicy, musi przyzwyczaić się do tego, że są to byty od siebie niezależne. Trzeba więc nie cierpieć ich osobno. A dodatkowo trzeba się przyzwyczaić, że jakkolwiek definiowana prawicowość nie jest żadnym wyznacznikiem antyrosyjskości. Że sam fakt, iż ktoś dzieli z nami niechęć do progresywistycznego radykalizmu nie jest żadnym wyznacznikiem jego poglądów na temat Rosji i Ukrainy.

Bo żeby być w jakimkolwiek stopniu skutecznym, trzeba postrzegać świat takim, jakim on jest, nawet jeśli ta prawdziwa jego postać może być dla nas przykra.

Autor

Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.