Władimir Władimirowicz Putin, car Wszechrosji nie zamierza się poddawać, przeciwnie patrzy z optymizmem w przyszłość i uśmiecha się do zachodniego świata, a przede wszystkim do swoich obywateli, robiąc dobrą minę do złej gry.
Wszystko, co muszę robić, to się uśmiechać, by pokazać że diabeł nie jest taki straszny, jak go malują
— zażartował Putin. I nadał obywatelstwo rosyjskie byłemu prezydentowi Ukrainy Wiktorowi Janukowyczowi, jego premierowi i prokuratorowi generalnemu. Towarzysze ci najwyraźniej zrezygnowali z walki o powrót do władzy, co mieli w planach i w buńczucznych zapowiedziach. A uśmiechnięta Rosja coraz cieniej przędzie, co daje się zauważyć w tym uśmiechu Putina, który jest uśmiechem przez skrywane łzy.
A wszystko dlatego, że przestały działać, sprawdzone od czasów Piotra Wielkiego mechanizmy wojny psychologicznej z narodami słabszymi i mniejszymi, wojny przygotowującej Petersburg, a następnie Moskwę do agresji militarnej. Na terenie polskich kresów po wejściu Armii Czerwonej w 1939 roku sowieccy żołnierze rozpracowywali psychologicznie polskie dzieci. Boże daj pieroga - mówił taki sołdat do dziecka - no i co, dał? A teraz „Sowiet, Sowiet daj konfiet” ( daj cukierka) i czerwonoarmiejec wyciągał z kieszeni garść słodyczy. To już nie działa. Rosja nie tylko nie ma w kieszeni cukierków, ale sama musi z nich zrezygnować. Z cukierków ze znienawidzonego Zachodu.
Największym problemem Putina, a właściwie największym nieszczęściem jest upadek ZSRR i otwarcie tego terytorialnego kolosa na Zachód. Gdyby zimna wojna trwała nadal, rosyjski obywatel nie tęskniłby dziś za śmieciowym żarciem z McDonalda i za coca colą, hodowałby własne kurczaki i własne jabłka i cieszyłby się, że jeszcze żyje. Nie miałby dostępu do międzynarodowej komunikacji elektronicznej ani do telefonów komórkowych. A po drogach Rosji nie śmigałyby mercedesy, audi i volvo. Z tych luksusów korzystaliby jedynie członkowie elit rządzących i KGB. Jak zawsze, zresztą. Rosja byłaby nadal mocarstwem militarnym opartym na posiadaniu broni atomowej, której nie mogłaby użyć, bo to oznaczałoby jej samobójstwo.
To się skończyło i jedyne, na co stać mocarzy z Kremla, jest zagarnianie części terytoriów krajów sąsiednich „w obronie” mieszkającej tam mniejszości rosyjskiej. W dziewiętnastowiecznym stylu - jak zauważył prezydent Bułgarii, Rosen Plewnelijew. To co się dzieje na wschodzie Ukrainy dowodzi bezsiły Kremla wobec przemian zachodzących w XXI wieku, nie tylko w głowach obywateli zachodniego świata ale również tej rosyjskiej mniejszości. I w elitach krajów, które oderwały się od Sowietów i prowadzą własną politykę zagraniczną, np. w Kazachstanie. A tak szczerze mówiąc - jak by zapytać takiego mniejszościowego Rosjanina czy woli mieszkać w Rydze albo w Tallinie, czy wyjechać na Syberię, by tam walczyć z wieczną zmarzliną, co by wybrał?
Prezydent Rosji martwi się o nas, o stan gospodarki światowej, która ucierpi wskutek sankcji nałożonych na Rosję. One „wyrządzają szkody w całej gospodarce światowej i podkopują wiarygodność międzynarodową instytucji finansowych oraz najważniejszych walut. Zwalniają miejsce dla konkurencji na tak obiecującym rynku jak rosyjski”.
Gospodarka światowa poradzi sobie bez rynków rosyjskich, tak jak radziła sobie przez wieki. A rosyjska bez światowej już nie. Ubawiła mnie najświeższa informacja, że Rosja zrównała się z USA w ilości sprzętu do przenoszenia głowic atomowych. No i co, będą przenosić? To jest tak jakby ktoś porównał liczbę traktorów w Astrachaniu z liczbą dronów w USA. Rosja się sypie, dolar kosztuje już 40 rubli, a zagraniczni producenci ropy naftowej obniżyli cenę za baryłkę do 92 dolarów. Za baryłkę rosyjskiej ropy również. Ukraińska spółka paliwowa Naftohaz podpisała umowę z norweskim koncernem energetycznym Statoil na dostawy gazu. Szantaż gazowy jest coraz mniej skuteczny, zwłaszcza, że Gazprom robi bokami w dziedzinie wydobycia tego surowca i dlatego ogranicza dostawy.
Nie brak ekspertów, którzy ostrzegają przed rozpętaniem przez Rosję III wojny światowej. Tylko trzeba się zastanowić, czym ją rozpęta. Ci sami eksperci zauważają, że ze swoim sprzętem wojennym i niedożywioną armią nie jest w stanie prowadzić operacji konwencjonalnej na szeroką skalę, najwyżej na skalę lokalną. Czyli uskuteczniać marszu od Lenino do Berlina.
Zachód się obroni, z wyjątkiem III RP, która okopie się w swojej chałupie ze swoimi dziećmi, jak to zapowiedziała „matka narodu”, Ewa Kopacz i będzie czekać. Tylko na co? Ale to już inna bajka.
———————————————————————
Gorąco polecamy książkę Andrzeja Nowaka „Putin źródła imperialnej agresji”.Można ją kupić szybko i wygodnie w naszym internetowym sklepie wSklepiku.pl!
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/swiat/216608-usmiech-putina-przez-lzy-a-usmiechnieta-rosja-coraz-cieniej-przedzie