Norweskie media: Nowy szef NATO to komunista i rusofil, miał kontakty z KGB. Podobnie jak sekretarz generalny RE

Fot. PAP/EPA
Fot. PAP/EPA

Amerykański dziennik „Wall Street Journal” ocenił wybór byłego premiera Norwegii Jensa Stoltenberga na następcę Andersa Fogh Rasmussena na stanowisku sekretarza generalnego NATO jako „wątpliwy wybór”, a samego Stoltenberga jako „rusofila”, o bardzo krytycznym stosunku do USA. Norweska prasa idzie jeszcze o krok dalej i zarzuca Stoltenbergowi „wątpliwe kontakty z KGB”.

Były premier Norwegii ma bardzo osobliwy stosunek do nuklearnego odstraszania oraz roli Stanów Zjednoczonych na świecie

—pisze „WSJ”. Według amerykańskiej gazety Norwegia jest krajem sprzeczności.

Jako jeden z krajów założycielskich NATO Norwegia zawsze była jednym z głównych filarów Sojuszu Północnoatlantyckiego oraz bliskim sojusznikiem USA. Jednocześnie od lat jest zdominowana przez pacyfistyczną lewicę, która odrzuca amerykańską hegemonię i ma bardziej niż niebezpieczne poglądy na temat nuklearnego odstraszania i konieczności obrony Zachodu przez zagrożeniami z zewnątrz

—dodaje nowojorski dziennik. Oraz zaznacza, że Stoltenberg jest uosobieniem tych sprzeczności. Desygnowany szef NATO w latach 70. Brał udział w demonstracjach antyamerykańskich i kamieniami wybijał szyby w ambasadzie USA w Oslo.

Potem, już jako działacz młodzieżówki zwalczał obecność Norwegii w NATO. W 1995 r. będąc ministrem przemysłu Norwegii wziął udział w pokojowym wyścigu rowerowym przeciwko francuskim testom nuklearnym.

W 2006 roku, podczas jego pierwszej kadencji jaki premier, rząd w Oslo pozbawił trzy amerykańskie firmy udziałów w Norweskim Funduszu Emerytalnym, bo „pomagają tworzyć broń nuklearną”. Stoltenberg dał się wówczas porwać do stwierdzenia, że „większość koncernów zachowujących się nieetycznie, to koncerny amerykańskie”.

Pięć lat wcześniej Stoltenberg zapewniał słuchaczy Akademii Dyplomatycznej rosyjskiego MSZ, że „nigdy nie dopuści do obecności obcych baz (czyli NATO-red.) na terytorium Norwegii”. Oraz dodał:

Rosja i NATO musza się dziś zmierzyć z poważnymi wyzwaniami. Dlatego powinny współpracować

Zdaniem „WSJ” to wszystko wyraźnie wskazuje, że „Stoltenberg nie nadaje się na szefa NATO”. Niestety, zarówno USA jak i Niemcy, go zaaprobowały. Biorąc pod uwagę co piszą norweskie media, jest się czym martwić.

Przeczytaj: Nowy szef NATO prezentował w młodości poglądy bliskie Moskwie

Według „The Norway Post” Stoltenberg to marksista, komunista i rusofil, który w przeszłości utrzymywał kontakty z KGB.

Pod koniec lat 80-tych i na początku lat 90-tych, kiedy Stoltenberg był dobrze zapowiadającym się politykiem norweskiej Partii Pracy, utrzymywał kontakty z oficerem KGB. Sowieckie służby nadały mu kryptonim „Stiekłow” i założyły mu teczkę personalną. Od 1990 r. Stoltenberg był członkiem parlamentarnej komisji obrony, czyli miał dostęp do poufnych informacji obronnych

—pisze gazeta. Według niej wątpliwa przeszłość Stoltenberga jest dobrze znana w Norwegii , była m.in. przedmiotem reportażu w norweskiej telewizji „NRK TV”. Informacje przekazane przez gazetę potwierdził wiceszef norweskich służb specjalnych, Stein Vale. Twierdzi on jednak, że „Stoltenberg nie zrobił nic złego”.

Nie przekazał tajnych informacji. KGB w tych czasach nagminnie nawiązywało kontakt z młodymi politykami i dziennikarzami w krajach Zachodu. Wiedzieliśmy o tych kontaktach i gdy poinformowaliśmy Stoltenberga o tym, z kim się spotyka, natychmiast zerwał z nim kontakt

—utrzymuje Vale. Sam Stoltenberg utrzymuje, że domniemany agent KGB był „zwykłym dyplomatą sowieckiej ambasady” i że „jako młody działacz Partii Pracy spotykał się z dyplomatami wielu krajów”.

Zapomniał jednak wspomnieć o tym, że jego siostra Camilla była wówczas szefową marksistowsko-leninowskiej „Czerwonej Młodzieży”, infiltrowanej przez KGB i zdalnie sterowanej z Moskwy, jak większość komunistycznych organizacji na Zachodzie. Camilla także została zarejestrowana przez sowieckie służby jako „tajny kontakt”, podobnie jak szereg innych członków rodziny Stoltenbergów.

Były norweski premier to zresztą nie jedyny polityk norweskiej lewicy, który miał utrzymywać regularne kontakty z KGB. Jak ujawniły norweskie media, w oparciu o informacje dostarczone przez byłego pułkownika KGB, Olega Gordijewskiego, obecny sekretarz generalny Rady Europy i były premier Norwegii, Thorbjørn Jagland był zarejestrowany w KGB jako „tajny kontakt” pod pseudonimem „Jurij”.

Na listach KGB figurowały także inne prominentne postacie norweskiej Partii Pracy, w tym jej długoletni szef, Reinulf Steen.

KGB prowadziło siedmiu czy ośmiu polityków norweskiej Partii Pracy jako tajne kontakty operacyjne. Jednym z nich był dyplomata i bliski przyjaciel Jaglanda, Terje Rød-Larsen, który negocjował umowy pokojowe z Oslo między Izraelem a Palestyńczykami

—podkreślił Gordijewski w wywiadzie z norweskim dziennikiem „Dagbladet”. Oraz dodał, że jak Jagland w 1996 r. został premierem Norwegii „o mało nie dostał zawału”.

Wszyscy oni byli idealistami. Wierzyli w komunizm, marksizm. I wchodzili w układy z Moskwą. Niektórzy z nich tego pewne dziś żałują, ale niestety KGB ma na nich kwity i nigdy się od tego nie uwolnią

—przekonuje.

Ryb, Dagbladet.no, WSJ, The Norway Post, NRK TV, Ekstra Bladet

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.