Komitet Śledczy Federacji Rosyjskiej twierdzi, że władze w Kijowie chciały doprowadzić do całkowitego zniszczenia rosyjskojęzycznej ludności obwodów: ługańskiego i donieckiego – donosi rosyjska agencja „Interfax”.

Czołowi ukraińscy politycy wydali ukraińskiej armii, Gwardii Narodowej oraz członkom faszystowskiego „Prawego Sektoru” rozkaz „całkowitego” usunięcia rosyjskojęzycznej ludności w Ługańsku i Doniecku

—oświadczył wczoraj na konferencji prasowej rzecznik Komitetu Śledczego FR, Władimir Markin. Według niego aktów ludobójstwa dokonywano między innymi przy użyciu systemów rakietowych: „Grad”. „Toczka - U” i „Uragan”.

Rosyjskie służby twierdzą, że w trakcie „ludobójczej akcji” ukraińskich władz zginęło – od 12 kwietnia tego roku - ponad 2,5 tys. osób, zniszczono 500 budynków, a 300 tys. osób musiało opuścić swoje domy. Jak podkreślił Markin, za podobne przestępstwa grozi w Rosji kara do 20 lat łagru lub śmierć.

Nie po raz pierwszy Kreml oskarża Kijów o podejmowanie działań wymierzonych w mniejszość rosyjską na Ukrainie. To właśnie pod tym pretekstem Rosja dokonała w marcu aneksji Krymu.

Kilka dni temu Rosja poinformowała o odnalezieniu w Donbasie masowego grobu z 40 ciałami cywilów. Kreml utrzymuje, że zginęli z rąk Ukraińców oraz „agentów UE i USA”.

Kijów twierdzi, że zostali zabici przez Rosjan w zemście za to, że pomagali ukraińskim żołnierzom. Do masakry miało dojść 24 września w Łutugino w pobliżu Ługańska.

Nic dziwnego więc, że Organizacja Narodów Zjednoczonych ocenia sytuację w Donbasie nieco inaczej niż Kreml. Według ONZ zginęło tam już ponad 3 tys. osób. I to głównie z rąk rosyjskich dywersantów, którym zarzuca także porwania i tortury.

Ryb, Interfax, Zeit.de