Były bojownik Państwa Islamskiego: „Najgorsi są Francuzi. Mordują bez opamiętania”

Fot. PAP/epa
Fot. PAP/epa

Stany Zjednoczone oraz ich partnerzy, należący do międzynarodowej koalicji przeciwko Państwu Islamskiemu (IS), zintensyfikowali w ostatnich dniach ataki lotnicze na cele IS w Syrii. Jeden z bojowników ugrupowania, używający pseudonimu „Abu Talha” twierdzi jednak w wywiadzie z „CNN”, że „efektywność nalotów jest minimalna”.

Spodziewaliśmy się nalotów i dobrze się do nich przygotowaliśmy. Wiemy, że oni (Amerykanie-red.) śledzą nas za pomocą satelitów i wiedzą, gdzie znajdują się nasze bazy. Dlatego je przenieśliśmy

—przekonuje. Zniszczenie w nocy z soboty na niedzielę przez samoloty koalicji trzech rafinerii na północy Syrii, eksploatowanych przez IS, to jego zdaniem „drobiazg”.

Mamy inne źródła dochodu od ropy. Nie zbankrutujemy z powodu kilku rafinerii

—twierdzi 28-letni dżihadysta. I dodaje:

Wydaje im się (Amerykanom-red.), że wszystko wiedzą. A nie wiedzą nic. Te naloty nas spowolniły, ale nie są w stanie nas zatrzymać. Jeśli będziemy musieli się cofnąć w Iraku, zrobimy krok do przodu w Syrii. Te naloty nas nie powstrzymają

To, że islamscy radykałowie spod znaku IS byli przygotowani do nalotów potwierdza Syryjczyk o pseudonimie „Abu Omar”, który opuścił niedawno szeregi Państwa Islamskiego bo – jak twierdzi w rozmowie z CNN – „nie był w stanie znieść popełnionych przez dżihadystów okrucieństw”.

Przed nalotami opróżnili swą główną siedzibę oraz wszystkie pozostałe kryjówki i bazy dowodzenia. Sprzęt i uzbrojenie ukryli w dzielnicach mieszkaniowych albo pod ziemią

—zaznacza. Według niego najbardziej okrutni są bojownicy IS, którzy przybyli do Iraku z Zachodu.

Najgorsi są Francuzi. Oni są o wiele bardziej radykalni od nas (Syryjczyków-red.). Mordują bez opamiętania. I to oni podejmują teraz w Państwie Islamskim większość decyzji

—twierdzi 29-letni były dżihadysta. Prezydent Barack Obama przyznał wczoraj w wywiadzie ze stacja telewizyjną CBS, że Stany Zjednoczone nie doceniły wzrostu zagrożenia ze strony bojowników Państwa Islamskiego i jednocześnie obdarzyły zbyt dużym zaufaniem gotowość irackiego wojska do walki z organizacjami terrorystycznymi.

W wywiadzie dla telewizji CBS Obama zgodził się z szefem wywiadu amerykańskiego Jamesem Clapperem, który wcześniej przyznał, że USA zostały zaskoczone szybkim wzrostem Państwa Islamskiego (IS), a także przeceniły zdolności i wolę irackiej armii do walki.

To prawda, to absolutna prawda

—powiedział Obama. Jednocześnie odrzucił zarzut, że USA wycofując się z Iraku w 2011 r. oraz odmawiając dotychczas bezpośredniego zaangażowania się w trwającą od trzech i pół roku wojnę domową w Syrii przyczyniły się do wzrostu siły IS.

Obama przekonywał, że USA wychodząc z Iraku pozostawiły ten kraj w demokracji i z dobrze uzbrojonym wojskiem.

Ale te szanse zostały roztrwonione w ciągu pięciu lat, bo premier Nuri al-Maliki był o wiele bardziej zainteresowany umacnianiem swej szyickiej bazy

—dodał Obama wbijając ostrze krytyki w sekciarskie rządy byłego premiera Iraku. Jednocześnie pochwalił „pewien postęp” w nowym rządzie w Bagdadzie pod przewodnictwem premiera Haidera al-Abadiego.

Jednocześnie przyznał, że prowadzona przeciwko IS kampania wojskowa będzie trudniejsza w Syrii niż w Iraku. W przeciwieństwie do Iraku, gdzie w walce z dżihadystami USA mogą opierać się na współpracy z nowym rządem w Bagdadzie i irackiej armii, w Syrii USA nie mają takiego sojusznika.

Wręcz przeciwnie, USA utrzymują, że reżim syryjskiego prezydenta Baszara el-Asada stracił legitymację do rządzenia Syrią i powinien odejść.

Ryb, CNN, CBS

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.