Komisja Europejska nie chce komentować gróźb Putina wobec UE

fot. PAP/EPA
fot. PAP/EPA

Komisja Europejska oświadczyła, że nie zamierza komentować doniesień prasy, jakoby prezydent Rosji Władimir Putin w trakcie rozmowy z ukraińskim prezydentem Petrem Poroszenką groził krajom NATO i UE inwazją.

Nie będziemy prowadzić dyplomacji za pośrednictwem mediów ani dyskutować o poufnych rozmowach

— powiedziała rzeczniczka KE Pia Ahrenkilde Hansen.

Dla UE i Komisji Europejskiej liczy się to, aby przyczynić się do trwałego pokoju, stabilności i dobrobytu na Ukrainie (…) Na tym się koncentrujemy, a nie na poufnych rozmowach, opisanych w prasie sposób wyrwany z kontekstu

— dodała.

O rozmowie, w której Putin miał grozić wschodnioeuropejskim krajom UE napisał w czwartek niemiecki dziennik „Sueddeutsche Zeitung”, powołując się na notatkę, sporządzoną przez Europejską Służbę Działań Zewnętrznych.

Według gazety Poroszenko poinformował w piątek szefa Komisji Europejskiej Jose Manuela Barroso o treści wcześniejszej rozmowy z Putinem. Prezydent Rosji miał mu wtedy powiedzieć:

Gdybym chciał, rosyjskie oddziały mogłyby w ciągu dwóch dni być nie tylko w Kijowie, ale także w Rydze, Wilnie, Tallinie, Warszawie lub Bukareszcie.

Gazeta podkreśla, że Putin dotychczas powstrzymywał się od grożenia interwencją wojskową, chociaż podczas wcześniejszej rozmowy telefonicznej z Barroso miał powiedzieć:

Gdybym chciał, byłbym w ciągu dwóch tygodni w Kijowie.

Nieoficjalnie unijne źródła nie zaprzeczają, że takie słowa padły w rozmowach z Putinem, ale ich kontekst był nieco inny, niż to opisują media. Rosyjski prezydent miał w ten sposób odpierać zarzuty, jakoby jego celem była inwazja na Ukrainę czy wschodnioeuropejskie kraje UE, bo gdyby naprawdę chciał je zaatakować, to w ciągu dwóch dni rosyjskie wojska dotarłyby do stolic tych państw.

Z Brukseli Anna Widzyk (PAP)

CZYTAJ TEŻ: - Putin zagroził inwazją na Polskę i Litwę?! Szokujące kulisy rozmowy rosyjskiego prezydenta z Poroszenką

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.