Władimirowi Putinowi udała się sztuka, której przez ostatnie ćwierćwiecze nie potrafił dokonać żaden polityk nad Dnieprem – zjednoczył mianowicie naród ukraiński.
Przez swe działania rosyjski prezydent dążył do pogłębienia istniejącego podziału między Ukrainą Wschodnią a Zachodnią, a tymczasem skonsolidował kraj tak mocno jak nikt dotąd.
Komentatorzy polityczni często pisali o przepaści dzielącej dwie części Ukrainy: zachód – bardziej świadomy narodowo i spoglądający ku Europie oraz wschód – zrusyfikowany i zsowietyzowany. Wyrazem tego podziału były wybory prezydenckie. Od momentu proklamowania przez Ukrainę niepodległości w 1991 roku nie było jeszcze przypadku, by jakiś kandydat zwyciężył we wszystkich 24 obwodach.
Zawsze linia podziału przebiegała geograficznie: w 1991 r. wschód głosował na Leonida Krawczuka, zachód na Wiaczesława Czornowoła, w 1994 r. wschód na Leonida Kuczmę, zachód na Krawczuka, w 1999 r. wschód na Petro Symonenkę, zachód na Kuczmę, w 2004/2005 r. wschód na Wiktora Janukowycza, zachód na Wiktora Juszczenkę, w 2010 r. wschód na Janukowycza, zachód na Julię Tymoszenko.
W 2014 r. dokonała się jednak radykalna zmiana – podział na wschód i zachód w wyborach prezydenckich zniknął. We wszystkich regionach (za wyjątkiem Krymu oraz obwodów donieckiego i ługańskiego, gdzie do głosowania w ogóle nie doszło z powodu rosyjskiej agresji) zwyciężył – i to już w pierwszej turze – Petro Poroszenko.
Borys Niemcow, były wicepremier Rosji za czasów Borysa Jelcyna, a obecnie jeden z liderów antyputinowskiej opozycji, skomentował to stwierdzeniem, że dzięki moskiewskiej polityce Ukraina w końcu powstała jako zjednoczony naród polityczny. Swoją ocenę Niemcow przedstawił w poświęconym Putinowi tekście pod znamiennym tytułem: “Wszystko przegrał. Absloutny loser”.
Badania opinii publicznej pokazują, że jeszcze nigdy na Ukrainie nie było tak powszechnej niechęci do Rosji i tak wielkiego poparcia dla akcesu do NATO. Kijowscy przywódcy deklarują zresztą, że będą chcieli przeprowadzić referendum, by w tej sprawie wypowiedział się naród.
Ostatni sondaż przeprowadzony przez Międzynarodowy Instytut Socjologii w Kijowie potwierdza antyrosyjskie nastroje społeczne. Ankietowanych pytano o ich preferencje przed zaplanowanymi na październik wyborami parlamentarnymi. Okazuje się, że partie proeuropejskie mogą liczyć na głosy ok. 90 proc. obywateli, zaś ugrupowania prorosyjskie na zaledwie 10 proc.
Jeśli tendencje te się utrzymają, to zwycięzcą wyborów zostanie blok prezydenta Poroszenki (do którego weszli przedstawiciele Udaru Witalija Kliczki oraz środowisko Jurija Łucenki – byłego szefa MSW w gabinecie Tymoszenko i więźnia politycznego za rządów Janukowycza).
Oto rezultaty sondażu:
37,1 proc. – Blok Petra Poroszenki, 13,1 proc. – Radykalna Partia Ołeha Liaszka, 9,7 proc. – Obywatelska Pozycja Anatolija Hrycenki, 7,8 proc. – Silna Ukraina Serhija Tihipki; 6.4 proc. – partia Arsenija Jaceniuka i Ołeksandra Turczynowa; 6,1 proc. – Batkiwszczyna Julii Tymoszenko.
Do parlamentu nie dostałaby się żadna formacja prorosyjska – ani Komunistyczna Partia Ukrainy Petra Symonenki, ani Partia Regionów, kierowana jeszcze niedawno przez Janukowycza. Poza parlamentem znalazłyby się także ugrupowania nacjonalistyczne: Swoboda Ołeha Tiahnyboka i Prawy Sektor Dmytro Jarosza. Gdyby takie notowania utrzymały się do października, nowy parlament ukraiński pozbawiony byłby głównych lewicowych i prawicowych skrajności.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/swiat/213050-grzegorz-gorny-wladimir-putin-jako-zjednoczyciel-narodu-ukrainskiego