Trwa ostrzał Mariupola - kolejne ofiary cywilne... Armia Ukrainy w stanie gotowości

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
PAP/EPA
PAP/EPA

Wojska ukraińskie, które stacjonują niedaleko Mariupola został postawione w stan najwyższej gotowości. Wszystko po to, by być gotowym do odparcia ataku rosyjskich terrorystów. O sprawie pisze agencja Reutersa, powołując się na źródła w ukraińskim MON.

Rosyjskie czołgi są już pod Mariupolem. Obserwatorzy mówią o widocznym dymie i słyszalnej kanonadzie strzałów. Z golei gubernator obwodu donieckiego Serhij Taruta wezwał mieszkańców Mariupola do zachowania spokoju i „niepoddawania się panice”.

Jak czytamy w serwisie tvn24.pl, sztab obrony miasta poinformował, że ze strony zajętego przez separatystów Nowoazowska wyruszyły cztery czołgi i grupa ok. 40 żołnierzy rosyjskich wojsk powietrznodesantowych. Usiłowali przerwać linię obrony, zostali jednak powstrzymani przez siły ukraińskie.

Pojawiają się też bardziej umiarkowane informacje. Mariupolski sztab obrony mówi o „prężeniu muskułów” ze strony Rosji. Informator Reutersa, żołnierz batalionu Azow, powiedział stwierdził z kolei, że widziano Rosjan podchodzących pod Mariupol pod osłoną czołgów, pojazdów opancerzonych i artylerii.

Nasz plan to stać tutaj, we wschodniej dzielnicy Mariupola i nie ruszyć się nawet o cal

— mówi żołnierz.

Najnowsze informacje mówią o tym, że trwa ostrzał Mariupola przez rosyjskie czołgi - informują ukraińskie media. Dziennikarze na Twitterze donoszą, że jest wiele ofiar cywilnych.

Sprzeczne informacje pojawiają się również w przekazie internautów. Użytkownicy z Mariupola piszą o kolumnie czołgów, które zmierzają w stronę miasta. Dwa z nich miały zostać trafione i spalone.

Serwis kresy24.pl podaje z kolei, że mer Lwowa ogłosił mobilizację ludności cywilnej. Przyznaje, że wydarzenia w regionie zmierzają w kierunku wojny.

Przed nami wojna, w której każdy z nas będzie musiał dołożyć wszelkich starań, by naród nie znalazł się w niewoli. Każdy, kto dziś żyje i pracuje w miastach położonych z dala od frontu, nie może po prostu pokładać wszystkich swoich nadziei w tych kilkudziesięciu tysiącach żołnierzy ukraińskich, którzy z bronią w ręku walczą z wrogiem, i w ochotnikach, którzy im pomagają. Nie można oczekiwać, że prezydent, władze, czy społeczność międzynarodowa podejmą jakieś działania. Każdy z nas powinien zrobić coś, co przywiedzie nas do zwycięstwa

— tłumaczy mer Lwowa.

lw, tvn24.pl

Dziękujemy za przeczytanie artykułu!

Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych