Krwawe walki na Ukrainie w cieniu nieskutecznych prób negocjacji pokojowych

Piętnastu żołnierzy ukraińskich sił rządowych zginęło w ciągu ostatniej doby w walkach na wschodzie kraju, gdzie działają wspierani przez wojska rosyjskie rebelianci z samozwańczych republik separatystycznych.

Poinformował o tym w Kijowie rzecznik ukraińskiej Rady Bezpieczeństwa Narodowego i Obrony (RBNiO), Andrij Łysenko.

Według niego wojska rosyjskie wzmacniają swoje pozycje w Donbasie, przywożony jest tam sprzęt i ludzie. W Krasnym Łuczu w obwodzie ługańskim rosyjscy wojskowi polecili mieszkańcom przekazanie ziemi pod cmentarze wojenne dla zabitych żołnierzy Federacji Rosyjskiej i separatystów.

Obecność jednostek rosyjskich odnotowano w Doniecku, Amwrosijiwce, Starobieszewie, Huselszczykowie, Nowoazowsku i Markino w obwodzie donieckim a także w Pobiedzie, Nowoswitliwce i Chriaszczuwatem w obwodzie ługańskim

— powiedział Łysenko.

Zgodnie z informacjami RBNiO oddziały ukraińskie walczyły z przeciwnikiem w ciągu ostatniej doby 22-krotnie i zabiły 50 bojowników. Walki trwały m.in. wokół lotniska w Doniecku, które – jak podkreślił rzecznik - wciąż jest utrzymywane przez wojska Ukrainy.

Mówiąc o żądaniach Rosjan dotyczących wydzielenia ziemi na pochówki swoich żołnierzy w Krasnym Łuczu Łysenko wyraził opinię, że celem tych działań jest uniknięcie rozgłosu w Rosji wokół pogrzebów ofiar konfliktu zbrojnego z Ukrainą.

Chodzi o przedstawicieli Rosji, których zdecydowano się pochować na Ukrainie, by uniknąć szumu wokół ofiar w Rosji

— oświadczył.

Rzecznik RBNiO poinformował także, że białe ciężarówki wojskowe, wykorzystane przez Rosję do przewozu w sierpniu na wschodnią Ukrainę pomocy humanitarnej, służą dziś do transportu sprzętu wojskowego dla separatystów w tym regionie.

Pojazdy z tzw. konwoju są wykorzystywane przez stronę rosyjską dla zapewnienia dostaw zaopatrzenia dla terrorystów i oddziałów sił zbrojnych Federacji Rosyjskiej

— przekazał Łysenko. Strona rosyjska twierdzi, że większość pojazdów wróciła do Rosji.

Tymczasem poniedziałkowe spotkanie grupy kontaktowej Rosja-Ukraina-OBWE w Mińsku nie przyniosło rezultatów. Ukraińskie siły rządowe wycofały się z lotniska w Ługańsku na wschodzie Ukrainy. Sytuacja w tym kraju będzie tematem wizyty prezydenta USA Baracka Obamy w Estonii. Amerykański przywódca przyleci do estońskiej stolicy we wtorek wieczorem. Uda się tam przed szczytem NATO w Walii. W środę w Tallinnie Obama spotka się z prezydentami trzech krajów bałtyckich: Litwy, Łotwy i Estonii. Oczekuje się, że amerykański prezydent zapewni te kraje, które czują się zagrożone w związku z agresją Rosji na Ukrainie, o gwarancjach bezpieczeństwa USA i NATO.

Mimo wysiłków na rzecz dyplomatycznego zakończenia konfliktu, nie słabną walki na wschodzie. Rzecznik Rady Bezpieczeństwa Narodowego i Obrony Ukrainy, Andrij Łysenko, oświadczył, że ukraińskie siły rządowe wycofały się z lotniska w Ługańsku, gdzie atakowane były wcześniej przez batalion rosyjskich czołgów.

Poinformowano też, że aż 680 ukraińskich żołnierzy przebywa w niewoli u wspieranych przez Moskwę separatystów prorosyjskich. 80 procent pojmanych przez przeciwnika wojskowych to uczestnicy walk w leżącym obok Doniecka Iłowajsku, który jest okrążony przez siły rosyjskiej armii i rebeliantów.

Z kolei minister obrony Ukrainy Wałerij Hełetej oświadczył, że straty w wojnie „nie będą liczone w setkach, lecz w tysiącach, a nawet dziesiątkach tysięcy ofiar”.

Rosja niejednokrotnie groziła użyciem broni jądrowej wobec jego kraju, jeśli Kijów nie zaprzestanie działań przeciwko prorosyjskim separatystom we wschodnich obwodach kraju

— dodał.

Slaw/ PAP

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.