Mec. Hambura: "W pozwie przeciwko RFN zarzucamy stronie niemieckiej nierówne traktowanie ofiar". NASZ WYWIAD

PAP/Adam Warżawa
PAP/Adam Warżawa

W berlińskim sądzie krajowym leży pozew Związku Polaków w Niemczech o wypłatę jednego miliarda euro. Na tyle prawnicy Związku wyliczyli straty doznane w wyniku grabieży majątku przez państwo niemieckie w 1940 roku.

CZYTAJ TAKŻE: NASZ NEWS. Związek Polaków w Niemczech pozwał państwo niemieckie na jeden miliard euro

O szansach na wygraną oraz dlaczego Niemcy tak łatwo wypłacają należności innym swoim ofiarom, a Polakom nie, rozmawiamy z mec. Stefanem Hamburą, który przygotował i złożył pozew w imieniu Związku. Moment składania pozwu:

wPolityce.pl: Skąd idea pozwanie państwa niemieckiego?

Mec. Stefan Hambura: Jest to pozew Związku Polaków w Niemczech, czyli najstarszej organizacji mniejszości polskiej na terenie Niemiec. Tym pozwem chcemy uwidocznić ogrom roszczeń, które przysługuje ZPwN. Dotarliśmy do dokumentów, które mówią, że przed wojną majątek organizacji mniejszościowych wynosił siedem do ośmiu milionów reichsmarek. To duża suma i po wojnie jedynie mała część tego majątku została zwrócona. Ten miliard euro obejmuje straty majątku jak i utracone zyski.

To ogromna suma, nawet jak na niemieckie realia prawne. Pozwani zrobią więc wszystko, aby nie wypłacić tych pieniędzy. Jak pan realnie ocenia szanse pozwu?

Mamy kilka scenariuszy, na razie przejdziemy ścieżkę wewnątrz niemiecką. Nie ukrywamy, że liczymy na wsparcie państwa polskiego w tej kwestii i polskich polityków – od lewa do prawa.

Przepraszam, ale to chyba jakiś żart. Obecne władze Rzeczypospolitej nie zrobią nic wbrew Berlinowi.

Powiem tak: rządy są, ale ich składy się zmieniają. I dlatego myślę, że w przyszłości będzie dobrze. Wracając jeszcze do pozwu, to chcemy zwrócić uwagę, że grabież polskiego majątku to była zorganizowana akcja III Rzeszy. Polacy w Niemczech zostali ukarani za to, że byli Polakami. Wielu z nich trafiło do obozów koncentracyjnych, gdzie postradali życie. Właśnie dzisiaj warto to przypomnieć i między innymi dlatego pozew złożyliśmy nad ranem o symbolicznej godzinie – 4.40.

Można odnieść wrażenie, że ostatnimi czasy Niemcy wyspecjalizowali się w przepraszaniu. Być może sądzą, że to wystarczy, aby zatkać Polakom usta. Nie zgadzacie się z takim „załatwieniem” spraw, prawda?

Nie, nie zgadzamy się. Każde przepraszam musi pociągać za sobą odpowiedzialność, a w tym przypadku bardzo konkretną odpowiedzialność materialną. Przeprasza się za to, co się zrobiło, ale jeśli przy okazji kogoś się ograbiło, to przecież trzeba zwrócić tę własność. Temat polskiego majątku został wpisany do polsko-niemieckiego „okrągłego stołu”, który miał się zająć rozstrzyganiem spraw spornych. Niestety od 2011 roku zebrał się tylko raz – na samym początku i do dzisiaj cisza. To też taki symbol świetnych podobno relacji polsko-niemieckich. W tym roku miało się spotkanie odbyć we wrześniu, ale już zostało przeniesione, podobno na drugą połowę listopada. Istnieje więc niebezpieczeństwo, że nie odbędzie się w tym roku.

Dlaczego Niemcy tak podchodzą do polskich spraw jak to widać? Gdyby to nie Związek Polaków w Niemczech żądał zwrotu majątku, ale np. jakaś organizacja żydowska, to Niemcy bez ociągania zaczęliby wypłacać pieniądze i zwracać nieruchomości.

Tak, to prawda i dlatego w uzasadnieniu pozwu zarzucamy stronie niemieckiej nierówne traktowanie ich ofiar. To musi się zmienić i także w tym liczymy na wsparcie strony polskiej.

Rozmawiał Sławomir Sieradzki

Pozew:

———————————————————————————————————-

Szeroka oferta podręczników i książek językowych w niskich cenach! Wejdź na wSklepiku.pl i przekonaj się sam! Gwarantujemy pewną i szybkę dostawę zamówienia!

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.