Wojną jawną Putin chce przerazić i sparaliżować świat. Nie lud z bronią, lecz odstraszanie nuklearne jest teraz podstawą bezpieczeństwa Polski i całego NATO
W fazie „zielonych ludzików” z GRU i Specnazu prezydent Władimir Putin chciał zakamuflować wojnę z Ukrainą przed przynajmniej częścią – naiwną lub udającą naiwność – opinii publicznej zachodniej i światowej. Wysyłając teraz przez granicę ukraińską kolumny pancerne, Rosja przyznała się czynem do klęski tamtej strategii. „Zielone ludziki” w regionach Doniecka i Ługańska znalazły się ostatnio na krawędzi przegranej z siłami zbrojnymi Ukrainy, wspieranej przez NATO wojskowym sprzętem, wiedzą – między innymi wywiadowczą i technologiczną – oraz doradcami. Wspieranej dużo poniżej oczekiwań, a mimo to z pozytywnym skutkiem. Putin stanął przed alternatywą: przegrać wojnę, zdyskredytować się i prawdopodobnie stracić władzę, lub przejść do fazy wojny jawnej.
Ale wojna jawna oznacza dla Moskwy nie tylko wyższe koszty – na przykład szersze i ostrzejsze sankcje gospodarcze Unii Europejskiej i nieunijnych państw zachodnich – lecz także mocniejszy instrument przerażania słabszej części Zachodu i świata. Kto dotąd nie widział lub udawał, że nie widzi wojny, ten teraz może być podatny na paraliżujący strach. Coraz częściej głoszone będą hasła typu „Za wszelką cenę uniknąć wojny z Rosją!” – zwłaszcza, że Rosja ma strategiczny arsenał nuklearny, ilościowo w przybliżeniu równy amerykańskiemu wraz z francuskim i brytyjskim.
Nowa faza przekreśla głoszone często na świecie nadzieje i złudzenia, że wojnę rosyjsko-ukraińską można przerwać dyplomacją – negocjacjami i kompromisem. W rzeczywistości wojna mobilizuje obie strony do coraz większego wysiłku i ryzyka. Prawdopodobnie będzie nasilać się i rozlewać się aż do zwycięstwa jednej strony lub do osiągnięcia równowagi po wyczerpaniu zasobów obu stron. Tak jak przewidział Carl von Clausewitz z Prus – jeden z najbardziej wpływowych światowych teoretyków wojny. Niestety znany prawie tylko profesjonalistom. Niektórym.
Jedyny skuteczny instrument powstrzymania Rosji przed zbrojnym – w tym nuklearnym – zastraszeniem reszty Europy i świata to strategiczny arsenał odstraszania nuklearnego NATO. Atomowy układ sił – chociaż mało widoczny na co dzień – należy do fundamentów porządku świata. Rosja swój potencjał jądrowy wykorzystuje do maksimum na wojnie psychologicznej. Tym sposobem buduje sobie wizerunek niezwyciężonej. Zgodnie z radą Clausewitza, uderza w środek ciężkości przeciwnika. Przed początkiem fizycznej walki środkiem ciężkości są emocje, umysł i plany, oraz sojusze. To głosił już wcześniej chiński strateg Sun Zi (Sun Tsu), dziś starannie studiowany w Moskwie. Ale również w Waszyngtonie.
Rosyjski atak na Polskę zacząłby się od szantażu bronią N – otwartego lub danego do zrozumienia – wobec samej Polski i całego sojuszu północnoatlantyckiego. Uwiarygodnieniu takiego szantażu służyły symulowane uderzenia nuklearne na Warszawę podczas rosyjsko-białoruskich ćwiczeń „Zachód” w ostatnich latach. Celem szantażu byłoby złamanie woli Polski i Polaków, zanim ktokolwiek zdążyłby okopać się z bronią strzelecką w lesie granicznym. W warunkach XXI wieku niepodległość i integralność terytorialna równa się odstraszanie nuklearne – własne lub sojusznicze. Trzeba wiarygodnie przezwyciężyć strach sianiem strachu.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/swiat/211343-rosja-potwierdza-porazke-zielonych-ludzikow-clausewitz-i-bron-n