Z głębi piekieł dobiega do nas chichot Ribbentropa i Mołotowa

Fot. bundeskanzlerin.de
Fot. bundeskanzlerin.de

To my musimy dziś zabiegać, żeby nikt nam, broń Boże, nie oddawał Wilna, Grodna czy Lwowa. Z głębi piekieł dobiega nas chichot Ribbentropa i Mołotowa, bo to my zostaliśmy zakładnikami ich diabelskiego paktu.

Litwa, Łotwa i Estonia odebrały swoje. Estonia ciut mniej, a Litwa nawet znacznie więcej. Dla nich ten przeklęty pakt już się skończył, a dla nas trwa. Nie ma w Polsce Wilna, nie ma Grodna, nie ma Lwowa… I to my starać się musimy najbardziej, żeby nikt nam tych miast nie oddawał.

Gdy Żyrinowski powiedział – bierzcie sobie Lwów, a my resztę Ukrainy - słusznie zawyliśmy z oburzenia. Wszelka myśl o tym jest bowiem dla nas śmiertelnie niebezpieczna. Za komuny mogliśmy sobie śpiewać – jedna atomowa, druga atomowa i wrócimy… a dziś już nie wolno nam tak myśleć, a co dopiero śpiewać.

Istnienie Polski warunkowane jest bowiem nienaruszalnością obecnych granic, które tylko wojna mogłaby zmienić. Wojna, której moglibyśmy nie przetrwać. Dziś, po 75 latach od diabelskiego paktu Belzebuba z Lucyferem, nie upominamy się nawet o rodaków z Wileńszczyzny, którym Litwa wchodzi na głowy. Delikatna sprawa… Odwracamy też głowy od Polaków z Białorusi, z Ukrainy.

Wyrzekliśmy się wszelkiej myśli, o powrocie do Wilna, Grodna, czy Lwowa…I tylko jedno dręczy mnie pytanie – czy nasi przyjaciele Niemcy, 75 lat po diabelskim pakcie, też, po wieczne czasy, wyrzekli się Wrocławia, Gdańska i Szczecina? Uwierzę w to, gdy Niemiecki Związek Wypędzonych uroczyście zmieni nazwę na Związek Repatriantów Republiki Federalnej Niemiec…

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.