Grzegorz Górny: Rosjanie prowadzą wojnę informacyjną nawet w Londynie

e-news.eu
e-news.eu

W czwartek w budynku Coningsby Gallery w Londynie otwarta została wystawa fotograficzna zatytułowana “Katastrofa humanitarna na Ukrainie”. Celem przedsięwzięcia, jak twierdzi jego organizator, czyli londyńska Foundation Kultura, jest pokazanie wyjątkowych w swym okrucieństwie przestępstw, jakich dopuszczają się dziś władze Ukrainy wobec własnych obywateli. Dlatego brytyjska fundacja apeluje:

Wzywamy światową społeczność, by jak najszybciej powstrzymała zabójstwa cywilnych mieszkańców dokonywane przez ukraińskie wojska i bojowników gwardii narodowej z wyjątkowym okrucieństwem oraz użyciem zakazanych rodzajów broni.

Wystawa podzielona jest na cztery części zatytułowane: “Bez prawa do dzieciństwa”, “Bez prawa do przyszłości”, “Bez prawa do życia” oraz “Exodus”. Ekspozycja zawiera wiele fotografii z dzisiejszego Donbasu, przedstawiających straszliwe położenie, w jakim znaleźli się mieszkańcy tego regionu. Kto im jednak zgotował tak przerażający los? Na to pytanie autorzy wystawy mają gotową odpowiedź: nie Putin, nie prorosyjscy separatyści, nie terroryści z Rosji, lecz nowe władze Ukrainy.

Na otwarciu ekspozycji obecni byli m.in.: liderka ruchu pacyfistycznego “Stop the War Coalition” i działaczka socjalistyczna Lindsay German, przywódca lewicowych związków zawodowych Andrew Murray oraz dziennikarz Graham Phillips pracujący dla anglojęzycznego prokremlowskiego kanału telewizyjnego Russia Today.

Z opinią organizatorów warto skonfrontować oficjalne stanowisko stałego przedstawiciela Wielkiej Brytanii w ONZ Marka Lyalla Granta. Dyplomata Zjednoczonego Królestwa 5 sierpnia podczas wystąpienia na posiedzeniu Rady Bezpieczeństwa ONZ porównał sytuację w rejonach Donbasu opanowanych przez prorosyjskich separatystów i w tych znajdujących się pod kontrolą władz ukraińskich:

Tam, gdzie nie ma separatystów, tam nie ma kryzysu humanitarnego. W rejonach wyzwolonych przez ukraińskie władze życie wraca do normalnego stanu, przymusowi uchodźcy wracają do swych domów i znów zaczynają funkcjonować usługi publiczne. W żadnym stopniu nie dochodzi do jakichkolwiek prześladowań.

Całkowicie odmienna sytuacja panuje natomiast w rejonach kontrolowanych przez separatystów, gdzie ludność cywilna jest szczególnie zagrożona. ONZ informuje, że separatyści celowo przeprowadzają ataki na zakłady świadczące usługi komunalne, oczyszczalnie ścieków, elektrownie, sieci kanalizacyjne.

(…) Ostatni raport Human Rights Monitoring Mission z 15 lipca nie pozostawia wątpliwości co do charakteru przestępstw dokonywanych przez separatystów. Opisuje szczegółowo uprowadzenia cywilów, grabieże, tortury, zabójstwa oraz egzekucje cywilów. Ostatnie doniesienia mówią też, że separatytyści nie zezwalają na ewakuację ludzi z obszarów, które podlegają ich kontroli.

Mark Lyall Grant w swym wystąpieniu postanowił nie koncentrować się jedynie na objawach kryzysu, lecz wskazać także jego przyczyny. W tym kontekście poruszył decydującą rolę Moskwy w eskalacji konfliktu na Ukrainie. Uznał mianowicie Kreml odpowiedzialnym za podsycanie kryzysu i nakręcenie spirali przemocy. Powiedział o Rosji:

To ona dostarcza separatystom doskonałą broń, artylerię, czołgi, rakiety ziemia-powietrze, wyrzutnie pocisków Grad. To ona prowadzi propagandową wojnę, werbuje bojowników, a także prowadzi ostrzał ukraińskich ziem ze swojego terytorium.

Prawda jest taka, że to nie powstanie, które narodziło się w Donbasie. To powstanie, które było przygotowane w Moskwie. Prowadzone jest ono pod dowództwem Rosjan, przy pomocy broni dostarczanej przez Rosję, po to, by zdestabilizować Ukrainę i przejąć kontrolę nad Kijowem.

(…) Paradoksalne jest to, że Rosja wzywa, by zwołać nadzwyczajne posiedzenie Rady Bezpieczeństwa ONZ w celu omówienia humanitarnego kryzysu, który sama stworzyła. Jesteśmy zgodni, że należy położyć kres przemocy i cierpieniom ludności. Jednakże Rosja nie może występować w roli obrońcy ludu Ukrainy Wschodniej, skoro ona sama jawi się architektem przemocy, od której ów lud cierpi.

To wystąpienie wysokiego rangą dyplomaty brytyjskiego całkowicie zaprzecza tezom propagowanym przez organizatorów londyńskiej ekspozycji. Stanowisko Marka Lyalla Granta potwierdzają zresztą doniesienia przedstawicieli mediów oraz organizacji humanitarnych, którzy odwiedzili Donbas (oczywiście z wyjątkiem Rosjan, którzy odmalowują odmienną wersję wydarzeń). Wystawa w Londynie pokazuje, że starcie o Ukrainę to nie tylko walki militarne w Ługańsku i Doniecku, lecz także wojna informacyjna w krajach Zachodu. Trudno bowiem odbierać londyńską wystawę inaczej niż odpowiedź na mowę Marka Lyalla Granta.

Autor

Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.