Życzenia Tuska i Sikorskiego się spełniły. Niemcy przejęły przywództwo w Unii. I wydutkały Polskę za pierwszym zakrętem

fot. PAP/EPA
fot. PAP/EPA

Pani Merkel nie życzy sobie baz NATO w Polsce, nawet po agresji Putina wobec Ukrainy. I nie ma się co oszukiwać, zrobiła to wręcz na zamówienie Tuska i Sikorskiego, którzy jeszcze raz pokazali, że mogą być tylko chłoptasiami na posyłki i że rola ta całkowicie zaspakaja ich ambicje, a przede wszystkim intelektualne możliwości.

Wszak nie kto inny, jak wymieniona dwójka tuzów politycznej myśli nawoływała, ba – wręcz wzywała niedawno Niemcy, by przejęły wszelkie inicjatywy w Unii Europejskiej, ponieważ w przeciwnym przypadku organizacja ta nie poradzi sobie z niczym. Angela Merkel wyszła właśnie naprzeciw oczekiwaniom obu polskich mędrców i bez najmniejszego zażenowania ogłosiła, że nie życzy sobie, by powstała w Polsce jakakolwiek baza NATO.

A Sikorski z Tuskiem siedzą po jej oświadczeniu jak myszy pod miotłą, udają, że nic się nie stało i zapewne pojadą do Berlina lub Brukseli, aby składać niemieckiej kanclerz kolejne hołdy i wyrazy podziwu. Takich właśnie mamy teraz zuchów na najwyższych państwowych stanowiskach. Potrafią tylko szantażować swego koalicjanta, by nie stracić władzy przed terminem kolejnych wyborów. Poniewierają peeselowcami na każdym kroku i dają im znać, gdzie jest ich miejsce w szyku, ale postawić się w polskich sprawach na międzynarodowym szczeblu, to tak, jakby oczekiwać od Grasia, by nie czuł się cieciem u Niemca, od Niesiołowskiego, by choć na chwilę poczuł się człowiekiem z zasadami, a od Palikota, by skończył z podobieństwem do przedmiotu, którym niegdyś wymachiwał w telewizyjnym studiu.

Ci dwaj wybitni krętacze zapadli się gdzieś w podziemia i udają, że Merkel niczego złego nie powiedziała, że stosunki polsko – niemieckie rozwijają się nadal według ich mrzonek i upośledzonych wizji. Niemiecka kanclerz, nawet przez swego najniższej rangi służebnego nie uprzedziła polskiego premiera o swym postanowieniu.

Niech się dowie z niemieckich gazet, albo od szatniarza w Brukseli. Tyle jest właśnie warta służba Tuska i Sikorskiego na niemieckim dworze.

Za chwilę Merkel każe im serdecznie przywitać się z rosyjskim ambasadorem w Polsce i poprosić o łaskę, bo nawet Ławrow nie zechce się z nimi spotkać. A Putin zaproponuje następny lot do Smoleńska. Pewnie bez Komorowskiego. On się może jeszcze przydać.

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.