Czy naprawdę można oderwać Putina od narodu rosyjskiego uformowanego przez bolszewicki walec?

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
Fot. PAP/EPA
Fot. PAP/EPA

Dlatego pamiętając o tych kilku, a może nawet kilkunastu, milionach Rosjan, którzy kojarzą nam się z Cwietajewą, Mandelsztamem, Puszkinem czy Sacharowem, musimy sobie dziś uświadomić – graniczymy dziś z państwem zamieszkałym przez „PostRosjan”. I prowadzącym politykę będącą konsekwencją tego, co działo się tam od 1917 roku. W tym czasie zniknął cały naród. Naród rosyjski. Jego miejsce zajął nowy – postrosyjski. Putin nie jest jego ojcem. Jest jego nieodrodnym synem. Bierzmy to pod uwagę prowadząc naszą politykę wschodnią. Inaczej będzie ona nieskuteczna. A tego nawet Rosjanie nie mogliby nie wykorzystać. Nie mówiąc już o „PostRosjanach”

pisze w bardzo gorzkim tekście na swoim blogu Marek Migalski. Tekst Migalskiego, zajmującego się do niedawna w Parlamencie Europejskim kontaktami z Rosją musi być wstrząsający i obrazoburczy dla wszystkich lansujących tezę o „złym Władimirze Putinie, który zawładnął Rosją” i gnębi swój własny naród. Coraz więcej dowodów dobitnie wskazuje, że zbyt długo dawaliśmy nabierać się na naiwną tezę przeciwstawiającą sobie Putina i Rosjan. Tezę, która nas usypia i ostatecznie może nas kosztować najwyższą cenę. Tezę lansowaną przez polskie elity, które po 10/04 zachęcały do czczenia pamięci po bolszewickich żołnierzach, i na każdym kroku budowały wizerunek przyjaznej nam Rosji. Tezę, która wciąż pobrzmiewa w wypowiedziach tych, którzy jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki stali się werbalnie mocniej antyputinowscy niż bijąca od lat na alarm polska prawica.

Migalski pisze, że dziś prawdziwych Rosjan, którzy zginęli na wojnach zastąpiła specyficzna grupa ludzi możliwych do szybkiego zidentyfikowania. „Mnie chodzi o tzw. normalnych ludzi – to oni popierają Putina, chcą by na świecie się ich bano, lubią politykę twardej ręki, topienie Czeczenów w kiblach, ostry język KGB-owskiej elity… To z nimi możecie spotkać się w hotelach na całym świecie – piją od rana, walczą przy szwedzkim stole o każdy kawałek mięsa, śpiewają rzewne piosenki, biją się zaraz po ich wybrzmieniu.”- zauważa były euro parlamentarzysta. Szokująca teza? Rozumiem, że można mieć najróżniejsze doświadczenia w kontaktach z Rosjanami, ale potwierdza ona akurat ona moje obserwacje ich zachowania. Nie chciałbym oczywiście generalizować i wpychać w jeden schemat każdego Rosjanina, ale z drugiej od dawna miałem ochotę w jakimś tekście przełamać żenującą poprawność polityczną dotyczącą naszego wschodniego sąsiada. Poprawność polityczną, która ma o wiele dalekosiężne skutki niż nam się może wydawać. Poprawność polityczną, która przez ostatnie lata nachalnie lała się z każdego miejsca, i została przerwana ( na jak długo?) po wydarzeniach na Ukrainie.

Czy naprawdę można traktować inaczej niż jako przejaw skrajnego infantylizmu pełnie emocji wystąpienia Daniela Olbrychskiego, który nie raz opowiadał o swoich przyjaciołach z Rosji rzekomo innych od imperialistów putinowskich? Nawet w tym przypadku widać fałsz rozumowania polskiego aktora, którego przyjacielem jest jeden z czołowych filmowych propagandystów putinowskiej Rosji Nikita Michałkow. Prorosyjskość Olbrychskiego stała się wręcz symboliczna dla warszawsko-krakowskiego salonu. Współczesna Rosja jest przeżarta putinizmem do cna. I naprawdę nie potrzeba w tym kraju fałszować wyborów by Rosjanie sami wybrali na swojego lidera siepacza z KGB. Dziś słychać w głosy polskich artystów czy komentatorów życia politycznego, którzy wprost przyznają, że po zestrzeleniu malezyjskiego samolotu na Ukrainie i inwazji Rosji na Krym zmienili zdanie o Putinie. Choć nawet w tych wypowiedziach pobrzmiewa znamienne stwierdzenie mówiące, że Putin wydawał się być „idealnym liderem rosyjskiej wersji demokracji”. Ci ludzie dziś nie dostrzegają, że inwazja na Gruzję, Ukrainę i prawdopodobnie za chwilę Mołdawię jest właśnie wyrazem oczekiwań przeciętnych Rosjan wobec ich „duce”. Rosjan spragnionych wielkości, poddaństwa mniejszych narodów, którymi wprost pogardzają i mocarstwowej pozycji z czasów Stalina.

Szokują wszystkich doniesienia o barbarzyńskim rozgrabianiu ofiar zestrzelonego samolotu. „Żona Brytyjczyka, który zginął w katastrofie malezyjskiego samolotu na Ukrainie, musiała anulować jego kartę kredytową. Okazało się, że karta została skradziona przez szabrowników, którzy później wykonywali nią transakcje. To nie jedyny taki przypadek. W tym samym czasie jedna z Ukrainek pochwaliła się, że ma „tusz z Amsterdamu”.”- czytamy w „Gazecie Wyborczej”. Czyż „wschodnia dzicz” nie robiła jednak tego samego w Smoleńsku? Czy już zapomniano jak właśnie zwykli Rosjanie w mundurach państwowych kradli karty kredytowe zmarłym i potem wypłacali z ich kont pieniądze? Naprawdę takim szokiem jest bezczeszczenie ofiar z malezyjskiego samolotu za pomocą wrzucania zdjęć ich zwłok do internetu, i zwierzęce rzucanie się na zwłoki w poszukiwaniu „kosztowności” takich jak tusz do rzęs i I-Phone? Tego nie robią panowie w garniturach z Kremla, ale właśnie zwykli obywatele kochający swojego lidera. Nie chcę mi się nawet komentować oburzenia tych, którzy nawoływali by zabrać z terenu ataku czarne skrzynki, by nie trafiły one w ręce Rosjan. Ci sami ludzie do dziś nie widzą problemu, że czarne skrzynki Tupolewa jak i jego wrak nigdy zapewne do polski nie wrócą.

Cytuję tekst Migalskiego, bowiem wskazuje on bardzo istotny problem, z którym każdy Polak musi się zmierzyć. Czy naprawdę wierzymy, że cywilizacyjnie łączy nas cokolwiek z dzisiejszą Rosją i Rosjanami? Czy możliwe jest koegzystowanie pokojowe z ludźmi o mentalności wynikłej z udanej „pierekowki dusz”? Czy złudne separowanie narodu rosyjskiego od jego politycznych liderów nie uśpi naszej czujności i nie będzie miało opłakanych skutków? Dziś, gdy świat jeszcze (?) jest nastawiony bojowo przeciwko Putinowi, warto podkreślać te kwestie. Możliwe, że to ostatni dzwonek by się przebudzić i porzucić jakiekolwiek złudzenia z kim mamy do czynienia za wschodnią granicą.

Autor

Na chłodne dni... ciepłe e-booki w prezencie! Sprawdź subskrypcję Premium wPolityce.pl   Sieci Na chłodne dni... ciepłe e-booki w prezencie! Sprawdź subskrypcję Premium wPolityce.pl   Sieci Na chłodne dni... ciepłe e-booki w prezencie! Sprawdź subskrypcję Premium wPolityce.pl   Sieci

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych