"W Holandii atak rosyjskich najemników uznawany jest za nasz 11 września. Rosyjska awantura na wschodzie Ukrainy stała się także naszym udziałem"

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
fot. PAP/EPA
fot. PAP/EPA

Zestrzelenie malezyjskiego boeinga 777 wstrząśnie światem zachodnim?

Mam nadzieję, że tak. W samej Holandii, z której pochodzę, atak rosyjskich najemników uznawany jest za nasz 11 września. Rosyjska awantura na wschodzie Ukrainy stała się w ten sposób także naszym udziałem

— mówi w rozmowie z „Super Expressem” holenderski analityk Marcel H. Van Herpen.

Zwraca uwagę, że zmiana retoryki holenderskiego rządu wobec Rosjan jednak nie wystarczy:

Potrzeba całej koalicji krajów, które w końcu przestaną przymykać oczy na to, co Putin wyprawia na Ukrainie. Problemem są tu jednak Niemcy i Francja, które, jak wiadomo, mają liczne związki gospodarcze z Rosją. Odsunęły zdecydowaną w swojej postawie Polskę od rokowań z Rosją, zmonopolizowały rozwiązywanie sprawy Ukrainy i starają się jakoś dogadać z Putinem

— tłumaczy. Zdaniem Van Herpena kraje bałtyckie, zainteresowane powstrzymaniem zapędów Putina, powinny nawiązać teraz kontakty z rządem holenderskim, aby wspólnie lobbować wśród pozostałych krajów Unii.

Krok w kierunku zmiany podejścia wobec Putina wykonał już David Cameron.

Zapowiada co prawda zamrożenie aktywów rosyjskich oligarchów, ale wie jednocześnie, że będzie to oznaczało straty dla brytyjskiego sektora finansowego, który czerpie ogromne zyski z obsługi majątków najbogatszych Rosjan

— zwraca uwagę Holender, dodając że bardzo by go cieszyło gdyby słowa brytyjskiego premiera obróciły się w czyny. Tak się niestety nie dzieje w przypadku Merkel i Hollanda.

Oboje doskonale zdają sobie sprawę, kto odpowiada za wydarzenia na wschodzie Ukrainy. Niestety, wysuwane przez nich groźby pod adresem Putina to nic innego jak słowa (…). Nadal wydają się wierzyć, że rozmowami coś da się załatwić i dotychczasowe niepowodzenia ich nie zniechęcają. Dalej słyszymy o deeskalacji, rozmowach, negocjacjach. (…) Rozumiem interesy Francji i Niemiec, a także polityczne koszty dla Merkel i Hollande’a, ale dalej tak nie można

stwierdza Van Herpen.

Holender dodaje, że obawia się jednak scenariusza który zrealizował się wobec Krymu: Zachód poburzył się, poburzył i de facto zapomniał.

Musimy pamiętać, że mimo niepowodzeń na wschodzie Ukrainy Putin wcale nie rezygnuje ze swojej idei przyłączenia jej do Rosji. Kolejne łagodne potraktowanie rosyjskiego prezydenta przez Zachód tylko jeszcze bardziej go rozochoci. Na to nie możemy sobie pozwolić

— podkreśla.

mc,se.pl

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych