Od czterech lat gdy spada samolot w tragicznych okolicznościach wracamy myślami do tragedii smoleńskiej. Tym bardziej, że i tym razem mamy sytuację gdy w grę wchodzą interesy Rosji.
Koincydencja wydarzeń: sankcje amerykańskie, rachityczne sankcje Unii Europejskiej (ale zawsze), spadki na moskiewskiej giełdzie, pogróżki Putina i spada samolot w takich okolicznościach, że można obarczyć tym Ukrainę, bo to na jej terytorium.
Tak samo jak rankiem 10.04.2010 roku wiedzieliśmy co się wydarzyło, tak teraz tylko jakieś bojaźliwe pięknoduchy mogą mieć wątpliwości. To jest ruska robota.
I nie należy też zapominać o katastrofie w moskiewskim metrze. Może to nie ma nic wspólnego, a może ma. W takim kraju jak Rosja nigdy nie wiadomo kto komu co?
A jeszcze w niedzielę prezydent Putin siedział w glorii cara na trybunie honorowej Maracany. To nic, że nie tak dawno podstępnie wyrwał Krym suwerennemu państwu, to nic, że rosyjskie wojska stoją na granicy z Ukrainą, to nic że rosyjscy terroryści pod szyldem separatystów zabijają obywateli Ukrainy. To nic, przecież ten Putin jest cywilizowanym przywódcą dużego kraju a konflikty się zdarzają.
Mamy kolejną próbkę metod rządzenia tego cywilizowanego następcy Stalina.
Teraz separatyści nie dopuszczają niezależnych obserwatorów do wraku. Do wraku Tu – 154M też nie można było podchodzić, a dzisiaj teren jest przykryty betonowymi płytami.
Dziwne jest tylko to, że nie wiadomo jakie są przyczyny tragedii malezyjskiego samolotu. Jeśli chodzi o nasz rządowy Tu przyczyny znane były od razu. Naciski na pilotów (wiadomo czyje), marne umiejętności pilotów i brzoza rozwalająca skrzydło.
Członkowie Platformy dostawali SMS: „Katastrofę spowodowali piloci, którzy zeszli we mgle poniżej 100 metrów. Do ustalenia pozostaje, kto ich do tego skłonił”.
Zamach na samolot Malaysia Airlines powinien otrzeźwić przede wszystkim nas, Polaków. Świat może być naiwny, my nie. To jest dla nas kolejny znak, że nie możemy żyć w państwie, które istnieje tylko teoretycznie.
Dopuściliśmy do tego, że premierem jest gość, który w najtragiczniejszym dniu naszej współczesnej historii robił sobie „żółwika” z Putinem na miejscu katastrofy. Marszalkiem Sejmu jest kłamca smoleński niejaka Kopacz, która to niby przekopała miejsce katastrofy na metr i uczestniczyła w identyfikacji zwłok. Tak dokładnie, że do dziś nie wiemy gdzie spoczywa Anna Walentynowicz. Prezydentem zaś został nominat ruskich serwerów, który nawet nie czekał na potwierdzenie śmierci prezydenta, tylko w kwietniową sobotę gnał ile sił do Pałacu Namiestnikowskiego. Jeśli my Polacy jak najszybciej nie pozbędziemy się zbrodniczej władzy, która dewastuje naszą kochaną ojczyznę nikt nas nie obroni, gdy przyjdą mroczne dni dla świata.
A to że mogą przyjść staje się to coraz bardziej jasne.
Nie ma co się bać, przepowiednie dla Polski są przychylne.
Jednak nie można liczyć wyłącznie na Opatrzność, jeśli my sami czegoś nie zrobimy, pokolenia nam tego nie wybaczą.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/swiat/205504-kolejny-bestialski-zamach-wladcow-z-kremla-atak-na-samolot-malaysia-airlines-powinien-otrzezwic-przede-wszystkim-nas-polakow