Gdzie się podziały siostry feministki? Konformistki i hipokrytki

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
Tuż po ukamienowaniu Farzany Iqbal. Fot. YouTube / TOMO News
Tuż po ukamienowaniu Farzany Iqbal. Fot. YouTube / TOMO News

Z indyjskiego stanu Uttar Pradesh nadeszła kolejna przerażająca wiadomość. W dystrykcie Bareli w polu znaleziono zwłoki młodej kobiety. Miała na szyi plastikowy sznur – została zgwałcona, a potem uduszona. A przed śmiercią zmuszona do wypicia jakiejś żrącej substancji. Czy światowa forpoczta feminizmu, Germaine Greer, Andrea Dworkin czy Erica Jong wydały jakieś oświadczenie? Zaprotestowały w obronie praw indyjskich kobiet, systemowemu naruszaniu ich praw? Nie słyszałam.

Oto kilka podobnych newsów z ostatnich miesięcy. Tych, które przedarły się do światowych mediów, a to przecież zawsze jedynie wierzchołek góry lodowej. W połowie kwietnia islamiści z organizacji Boko Haram porwali z jednej ze szkół miasteczka w chrześcijańskiej północno – wschodniej Nigerii, 200 uczennic. Przywódca sekty Abubakar Shekau w publicznym oświadczeniu oznajmił, że dziewczynki nie zostaną uwolnione, dopóki z nigeryjskich więzień nie zostaną wypuszczeni członkowie tej terrorystycznej organizacji. A potem do mediów dotarła wiadomość, że dziewczynki przeszły na islam i prawdopodobnie zostaną sprzedane na targu niewolników. Wszystko to wygląda jak fragment „Jądra ciemności” Conrada, jakby nie było napisanego 115 lat temu. W sprawę uwolnienia uczennic zaangażował się papież Franciszek, Michelle Obama i hollywoodzka gwiazda Angelina Jolie. Czy na forum feministycznym, zwykle tak głośno reagującym na wymyślone często krzywdy kobiet, zawrzało? Może usłyszeliśmy zdecydowany protest Magdaleny Środy, Kazimiery Szczuki czy Katarzyny Bratkowskiej? Akurat!

Oto kolejna śmierć, która wstrząsnęła sumieniem świata. W pobliżu głównego wejścia do Sądu Najwyższego w Lahore, w biały dzień, ukamienowano ciężarną Farzanę Iqbal. Zamordowała ją jej własna rodzina, ojciec, bracia, kuzyni. A zbrodnia, którą popełniła? Poślubiła mężczyznę, którego kochała, a nie wskazanego przez rodzinę. Policja stała obok, grupa przechodniów dookoła, nikt nie zaprotestował. Była to „zbrodnia honoru”, jedna z setek, których dokonuje się co roku w Pakistanie. W niemal wszystkich krajach muzułmańskich na całym świecie, ale także w skupiskach islamskich w Wielkiej Brytanii, Francji, Niemczech, Skandynawii, których życie jest także regulowane prawami szariatu. Farzana przybyła do Lahore, podobno najbardziej cywilizowanego miasta Pakistanu,  z mężem, aby przed sądem zeznać, że wyszła za Mohammada nie w wyniku porwania – jak twierdziła jej rodzina – ale dobrowolnie, z miłości. Lecz zgrzeszyła poślubiając nie tego kandydata, którego wskazała rodzina, i zapłaciła za to najwyższą cenę. A także życiem nienarodzonego dziecka. Przy okazji na jaw wyszedł ponury sekret Mohammada: jak się okazało, aby poślubić Farzanę, zamordował swoją pierwszą żonę.

W Sudanie muzułmanka Meriam Ibrahim została skazana na chłostę, a potem ma zostać powieszona, tylko dlatego, że… wyszła za mąż za chrześcijanina, Daniela Wani. Kiedy media dotarły do zatłoczonego, zarobaczonego więzienia dla kobiet w Omandurmanie, gdzie leżała na posadzce, jeszcze słaba po urodzeniu córki, na świecie rozległ się krzyk protestu przeciw barbarzyńskiemu traktowaniu afrykańskich muzułmanek. Choć Meriam broniła się, że została wychowana przez matkę jako chrześcijanka – świadczy o tym choćby jej imię – sędzia stwierdził, że skoro jej ojciec był muzułmaninem, jest winna apostazji. Czy do chóru protestów dołączyły nasze czy nie nasze feministki, zawsze skore do protestów? Nie. Zareagowała była sekretarz stanu USA Hillary Clinton, aktorka Mia Farrow, organizacje Amnesty International i Human Rights Watch, ale feministek ani widu, ani słychu!

W 2012 roku świat obiegła wieść, że w Delhi 23-letnia studentka została wyciągnięta z autobusu miejskiego, dokonano na niej zbiorowego gwałtu, w wyniku obrażeń młoda kobieta zmarła. Odnaleziono wszystkich sześciu oprawców, postawiono ich nawet przed sądem, a indyjskie media wciąż powtarzały: „Ten gwałt zmieni Indie na zawsze!”. Ale nie zmienił. Bo kilka tygodni temu dowiedzieliśmy się, że w wiejskim stanie Uttar Pradesh kilku młodych mężczyzn z okolicy zgwałciło i powiesiło dwie nastolatki, Murti i Pushpę, które wyszły nocą w pole za potrzebą, bo przecież wiejskie chaty nie mają ubikacji. O podobnych gwałtach słychać raz za razem. A kilka dni temu indyjskie media podały, że w tym samym stanie Uttar Pradesh, w polu znaleziono zwłoki 23-letniej Hinduski, także zgwałconej i zamordowanej. I żadna ze znanych i mniej feministek nie zadała przy tej okazji dramatycznego pytania – jak długo jeszcze?!

W muzułmańskich krajach Afryki, w Mali, Etiopii, Somalii, Sudanie, wciąż jest praktykowany barbarzyński zwyczaj okaleczania intymnych miejsc 12 – 14-letnich dziewczynek. Co jakiś czas protestuje przeciw temu jakiś europejski premier, albo gwiazda, jak żona Davida Bowie’go, Iman, czy prezenterka World Service BBC, Zainab Badawi, także Somalijka. Sposobów kontrolowania kobiet przez społeczeństwa muzułmańskie czy hinduistyczne, traktowania ich przedmiotowo oraz użytkowo, jest wiele. Mordowanie, okaleczanie, rozwodzenie się z nimi, co – jak w Indiach – oznacza wykluczenie ze wspólnoty i zdarza się, że śmierć głodową. Podczas Londyńskiego Festiwalu Filmowego oglądałam film indyjski, pokazujący więzienie dla kobiet bodaj w Hayderabadzie, pełne teściowych, oskarżonych o zamordowanie lub poważne okaleczenie swoich synowych. Zwykle poprzez oblanie ich wrzącym olejem lub żrącą substancją – aby się ich pozbyć i żeniąc syna powtórnie, zyskać kolejny posag, co zwykle bardzo podreperowuje budżet rodziny. Takich spraw indyjski wymiar sprawiedliwości rozpatruje rocznie tysiące! A feministyczne lobby milczy jak zaklęte – choć ze swoimi świetnymi kontaktami z lewicowo-liberalnymi mediami, wpływami na znanych uniwersytetach, także na wydziałach gender, mogłoby zrobić wiele dobrego.

Polskie feministki, Magdalena Środa, Kazimiera Szczuka czy Kinga Rusin, po zwycięskiej – z pewnością na Zachodzie – wojnie z mężczyznami, znalazły sobie nowego wroga: konserwatystów. I już jako genderystki ronią krokodyle łzy nad dramatem homoseksualistów, którzy „nie mogą zawrzeć pobłogosławionego przez Boga ślubu w kościele”. A jeśli Pan Bóg nie ma ochoty ich błogosławić, uważając takie związki za naruszenie odwiecznego prawa naturalnego?! Więc te feministki – genderystki siedzą sobie wygodnie i bezpiecznie w amerykańskich uniwersytetach Ivy Ligue i lewicowo – liberalnych stacjach telewizyjnych, i plotą swoje trzy po trzy. Konformistki i hipokrytki. Bo dobrze wiedzą, że najmniejsza próba zaatakowania z flanki, zwłaszcza islamu, zakończyłaby się dla nich w najlepszym razie fatwą, a w tym gorszym – porwaniem i ucięciem przeideologizowanego łba. Toteż muzułmańskie i hinduskie kobiety – mimo potężnego i opiniotwórczego lobby feministycznego – cierpią w milczeniu, pozbawione wsparcia swoich sióstr z Zachodu. I czarno przyszłość tych kobiet, samotnych w swoim złym losie, widzę. Bo trudno dostrzec choć jeden sygnał tego, że w najbliższych latach coś się zmieni.

Dziękujemy za przeczytanie artykułu!

Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.

Autor

Wspieraj patriotyczne media wPolsce24 Wspieraj patriotyczne media wPolsce24 Wspieraj patriotyczne media wPolsce24

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych