„Nikt oprócz NATO nie jest w stanie obronić byłych republik sowieckich, dziś niepodległych państw: krajów bałtyckich, Mołdawii, Gruzji”. Rozmowa z Władimirem Bukowskim

PAP/EPA
PAP/EPA

Mikołaj Iwanow: Rozmawiać na jakikolwiek inny temat dziś, kiedy na Ukrainie leje się krew, nie sposób. Komentować referendum na wschodzie też nie sposób. Bo komentarzy tu bez liku. Dlatego pytam o prognozę: co dalej? Czy Moskwa teraz postawi na zerwanie wyborów prezydenckich na Ukrainie 25 maja?

Władimir Bukowski: Rosja nie jest w stanie przeszkodzić w wyborach nowego prezydenta, chociaż na pewno będzie podejmować takie wysiłki. Na Kremlu na pewno już pożegnali się z możliwością wybrania promoskiewskiego prezydenta. Tym bardziej że Moskwa sama osłabiła pozycje tych kandydatów, którzy uważają się za reprezentantów Wschodu. Zabraknie 1,5 mln głosów z Krymu, no i prawdopodobnie siedmiu mln głosów obwodów donieckiego i ługańskiego. Nowym prezydentem będzie kijowski kandydat, z którym Moskwie niełatwo będzie rozmawiać.

A jak się zmieni wewnętrzna sytuacja w Rosji? Czy Putinowi w związku z sankcjami grozi obniżenie poparcia społecznego?

Myślę, że rekompensując sobie porażki na arenie międzynarodowej, Putin będzie zmuszony do przykręcenia śruby w polityce wewnętrznej kraju. Zapewne pozamyka ostatnie niezależne środki masowego przekazu, będzie walczył z Internetem według chińskich wzorców, zacznie głośno mówić o tzw. piątej kolumnie, skarżyć się na imperialistyczną politykę Zachodu. Ale jakiej reakcji ze strony Zachodu mógł oczekiwać! Nikt oprócz NATO nie jest w stanie obronić byłych republik sowieckich, dziś niepodległych państw: krajów bałtyckich, Mołdawii, Gruzji… Tam też mieszkają Rosjanie i pewnie Kreml będzie chciał i ich wyzwolić…

Kryzys ukraiński wchodzi powoli w fazę, w której przewaga Zachodu będzie coraz bardziej widoczna. Kreml nie jest w stanie na dłuższą metę prowadzić z Zachodem wojny ekonomicznej. Jego jedyny poważny argument to „zielone ludziki” i wojna propagandowa. Ale nawet Rosjanie powoli zaczynają odróżniać kłamstwo propagandy rosyjskiej od realnych wydarzeń.

Zachód nie musi się spieszyć. On się czuje prawie komfortowo, powoli wychodząc z kryzysu ekonomicznego na fali nowych osiągnięć technologicznych, w tym również w dziedzinie pozyskania alternatywnych źródeł energii. Tego nie można powiedzieć o putinowskim rurociągowym imperium.

Tu, w Polsce i w innych krajach, dość często spotyka się w środkach masowego przekazu porównanie Putina z Hitlerem, z polityką ekspansjonistyczną tego ostatniego. Czy słusznie?

Ten, kto porównuje działania Putina z anschlussem Austrii, nie bierze pod uwagę jednej, bardzo istotnej okoliczności. Hitler prowadził swą politykę ekspansjonistyczną na fali mocnego wzrostu ekonomicznego, na fali błyskawicznego wyjścia III Rzeszy ze światowego kryzysu ekonomicznego. Wiatr wielkich sukcesów ekonomicznych napełnił żagle jego jachtu. Putin natomiast wykorzystuje Krym i Donieck, jako sposób na odwrócenie uwagi Rosjan od poważnych problemów ekonomicznych własnego kraju od klęski z wprowadzeniem Unii Celnej.

Putin nie ma z czego się cieszyć. Dwa miliony mieszkańców Krymu to jest zupełnie niewystarczająca rekompensata za utratę całej Ukrainy. Ale nie szkoda mi reżimu Putina. Miejsce jego rurociągowego imperium jest w zoo. Szkoda tylko tych, których ono zeżre podczas swego konania. Szkoda Rosji, którą ogarnęła teraz wielka euforia z powodu Krymu i wschodu Ukrainy.

Autor

Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych