Władimir Bukowski: "Rosyjska armia to kupa śmiechu, a separatyści to banda żuli. Jeśli strategia Kremla na Ukrainie odniesie sukces, to za winą Kijowa" NASZ WYWIAD

fot. PAP/epa
fot. PAP/epa

Możliwe, że wybory na Ukrainie nie odbędą się 25 maja, tylko zostaną przesunięte na późniejszy termin. Jeśli tak się stanie, istnieje ryzyko, że w ogóle do nich nie dojdzie. Na to gra Moskwa. Wtedy wybuchnie bowiem chaos -mówi w rozmowie z wpolityce.pl słynny rosyjski dysydent i pisarz Władimir Bukowski.

wPolityce.pl: W czasie gdy w Mariupolu na wschodzie Ukrainy toczyły się krwawe walki, prezydent Rosji Władimir Putin odwiedził Krym, co zostało odebrane przez Zachód jako prowokacja. Jednocześnie wezwał jednak do dialogu między Kijowem a pro-rosyjskimi bojówkarzami, nawet zapowiedział wycofanie wojsk z granicy. O co tu chodzi? Putin zmienia strategię?

Władimir Bukowski:Putin nie zmienia strategii. Od samego początku chodziło mu o destabilizację Ukrainy. Poprzez prowokacje i rozruchy. I dalej do tego dąży. Chodzi mu o zaburzenie zaplanowanych na 25 maja wyborów. Putin nie chce, by Ukraina miała normalne, demokratycznie wybrane władze i stała się normalnym, stabilnym krajem. W tym celu zrobi niemal wszystko. Niemal, ponieważ nigdy nie zamierzał i nie zamierza przeprowadzić interwencji zbrojnej na Ukrainie. Te wojska zmasowane na granicy to tylko straszak. Rosyjska armia to kupa śmiechu, nie nadająca się do przeprowadzenia poważnej operacji zbrojnej na tak dużym terenie. Rosyjskie siły zbrojne liczą zaledwie 10 brygad, to zdecydowanie za mało, by okupować kraj wielkości Ukrainy. Poza tym to nie armia, tylko zdemoralizowany gang. Jeśli wyśle się tych żołnierzy na Ukrainę, to jak tylko tam dotrą to uciekną do najbliższego sklepu monopolowego. I upiją się wódką. To nie jest armia walcząca. Do walk nadają się tylko rosyjskie jednostki specjalne, jak Specnaz, ale przy ich pomocy, choć mogą wyrządzić duże szkody, nie da się okupować Ukrainy i toczyć konwencjonalną wojnę. Poza tym Kreml chce uniknąć wojny partyzanckiej, do której doszłoby zapewne w przypadku inwazji Ukrainy przez Rosję i która ciągnęłaby się w nieskończoność. Wojny partyzanckie są nieprzewidywalne, krwawe i kosztowne, a Kreml na to nie stać.

Wydaje się jednak, że na Ukrainie już teraz toczy się coś w rodzaju wojny partyzanckiej. Sytuacja się coraz bardziej zaognia, giną ludzie…

Ależ skąd, to co obecnie obserwujemy w Słowiańsku czy Mariupolu to żadna wojna, a już na pewno partyzancka. Rosja stosuje na wschodzie Ukrainy dokładnie tą samą taktykę, którą za czasów Związku Sowieckiego stosowała w krajach trzeciego świata. Można ją podsumować pod pojęciem „ruchy wyzwolenia”, czyli wspieranie bojowników czy separatystów w ich walce o wolność, wywołując jak największy niepokój, zamęt, jak największą destabilizację. Kiedyś nazywano to „walką klas”. W okresie zimnej wojny. Kreml lubi odwoływać się do wypróbowanych metod. Tyle, że tym razem mu to słabo wychodzi. Odpowiedź lokalnej ludności na wschodzie Ukrainy jest bowiem mało entuzjastyczna. Udało im się zrekrutować pewną ilość społecznych wyrzutków, choć „żule” byłoby bardziej pasującym określeniem. Taki miejscowy proletariat. To nie wystarczy, by przejąć kontrolę nad sporą częścią tak dużego kraju. Sukces tej całej operacji jest więc moim zdaniem bardziej niż wątpliwy. Te całe referenda niepodległościowe w Ługańsku i Doniecku też są niewiele warte.

To dlaczego władze w Kijowie nie podejmują bardziej stanowczych działań? Jeśli to rzeczywiście banda żuli, a Rosja nie planuje inwazji, to dlaczego ten konflikt wciąż trwa?

Ukraińcy nie boją się strzelać, kiedy ktoś ich atakuje. To dzielni ludzie. Morale w ukraińskiej armii są zdecydowanie lepsze niż w rosyjskiej. Niestety władze w Kijowie boją się opinii publicznej, a przede wszystkim Zachodu, Unii Europejskiej i USA. Chcą uniknąć przelewu krwi. Obawiają się też, bez względu na to, czy to jest uzasadnione czy nie, że sprowokują rosyjską inwazję. Odnoszę wrażenie, że to taki cyrk, że Jaceniuk z Turczynowem usiłują wszystkim dogodzić. Inaczej oczyściliby wschód kraju z „separatystów” w przeciągu zaledwie kilku dni. I to już dawno temu.

Zbliżają się wybory na Ukrainie. Jaka jest szansa, że przebiegną bez zakłóceń?

Moim zdaniem jest możliwe, że się nie odbędą 25 maja, tylko zostaną przesunięte na późniejszy termin. Jeśli tak się stanie, istnieje ryzyko, że już nigdy do nich nie dojdzie. Na to gra Moskwa. Bo wówczas wybuchnie chaos.

Rozmawiała Aleksandra Rybińska

Władimir Bukowski – Rosjanin, słynny dysydent i pisarz. Więziony w sowieckich „psychuszkach”. Niestrudzony antykomunista. Za współpracę z SW w latach 80. odznaczony Krzyżem Solidarności Walczącej.

———————————————————————————————

Wejdź na wSklepiku.pl i sprawdź najnowsze oferty promocyjne na książki!

TU JEST NASZ SKLEP!

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.