"Wejdą, nie wejdą?" Pytanie stawiane w czasach sowieckich w krajach sąsiadujących z Moskwą nie traci na aktualności

PAP/ EPA
PAP/ EPA

Siergiej Ławrow straszy wojną w stylu gruzińskim. Zapowiedział, że Rosja użyje wojska nie tylko obronie terytorium, ale także obywateli – tak jak to miało miejsce w Osetii Południowej w sierpniu 2008 r.

Jeśli zostaniemy zaatakowani, z pewnością odpowiemy. Jeśli nasze interesy, interesy Rosjan zostaną bezpośrednio zagrożone, jak miało to miejsce w Południowej Osetii, zgodnie z prawem międzynarodowym nie widzę innej drogi jak odpowiedź

— powiedział szef rosyjskiej dyplomacji na antenie anglojęzycznego kremlowskiego kanału propagandowego „Russia Today”.

Dyplomata putinowski powtórzył znowu, że rosyjskich żołnierzy nie ma na wschodniej Ukrainie. Wczoraj Amerykanie ujawnili materiały wywiadowcze, na których widać tych samych rosyjskich żołnierzy-komandosów, którzy brali udział w agresji na Gruzję, potem na Krym, a teraz „nie ma ich” na wschodzie Ukrainy. Ławrow zwrócił uwagę, że władze w Kijowie zapowiedziały wznowienie akcji przeciwko separatystom w czasie wizyty nad Dnieprem wiceprezydenta USA Joe Bidena. To ma świadczyć o kreacyjnej roli Stanów Zjednoczonych. Nie dodał, że akcję antyterrorystyczną Ukraińcy wznowili po tym, gdy „nieznani sprawcy” zabili na wschodzie Ukrainy trzech polityków lojalnych wobec Kijowa, wcześniej ich torturując.

Slaw/ „rp.pl”

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.