Putin zapędził stroniący od konfliktu Zachód w ślepy zaułek. Steinmeierzy i Obamy tego świata, z ich cynizmem i fasadowym pacyfizmem, są częścią politycznej kalkulacji Kremla

fot.PAP/epa
fot.PAP/epa

Od początku było wiadomo, że Rosja nie dotrzyma ustaleń z Genewy. Umowa zresztą stanowi triumf rosyjskiej dyplomacji. Choć to Rosja jest agresorem, została tak sformułowana, że obie strony, czyli także Ukraina, zobowiązują się do tego, by nie stosować przemocy.

To idealna sytuacja dla Putina: Każe domniemanym separatystom wycofać się ze wschodniej Ukrainy, oni odmówią, w imię walki o wolność i Kreml będzie mógł powiedzieć: „Kazaliśmy im, ale oni nas nie słuchają”. Ukraińcom nie pozostanie nic innego, niż usunąć ich siłą. Czyniąc to złamią genewskie ustalenia. I to dzieje się właśnie na naszych oczach, dając szefowi rosyjskiej dyplomacji Siergiejowi Ławrowowi okazję, by strofować Kijów jak małe dziecko.

Odpowiedzią Zachodu, zarówno UE jak i USA, są kolejne groźby nałożenia sankcji, których nie zamierza realizować. Trzecią fazę gospodarczych sankcji chciano wprowadzić wtedy, gdy będzie w stu procentach pewne, że we wschodniej Ukrainie mamy do czynienia z interwencją rosyjską. Co do tego chyba nie ma już najmniejszych wątpliwości. Kilka dni temu Putin wynagrodził rosyjskich żołnierzy za ich „bohaterską walkę” na Krymie, choć wcześniej usiłował wszystkim wmówić, że o wcielenie półwyspu do Rosji walczyli lokalni wolontariusze, którzy kupili sobie rosyjskie mundury w pobliskim sklepie. Dokładnie tą samą taktykę stosuje obecnie we wschodniej Ukrainie i kiedy dojdzie ona do skutku, a nie mam wątpliwości, że tak się stanie, medale zawisną na piersi kolejnych rosyjskich sołdatów.

Rzekoma gotowość do kompromisu to kolejna kość, którą Moskwa rzuciła Zachodowi, wiedząc, że ten ją złapie i jeszcze wdzięcznie pomerda ogonem.„Deeskalacja”, „dialog” i „negocjacje” to słowa, które działają na stroniący od konfliktów Zachód jak opium. Z Berlinem na czele. Niemiecki minister spraw zagranicznych Frank-Walter Steinmeier w niedzielę Wielkanocną w wywiadzie dla „Bild am Sonntag” stwierdził z poirytowaniem, że „już wystarczająco przedyskutowaliśmy sankcje. Zastanówmy się lepiej jak rozwiązać ten problem unikając pogłębienia sporu”. Steinmeierzy tego świata, z ich cynizmem i fasadowym pacyfizmem, są częścią politycznej kalkulacji Putina.

Wypuszczenie z rąk ostatniego asa, jakiego się miało przeciwko Rosji, czyli wprowadzenie sankcji gospodarczych, było bardzo nierozsądne, tak jak zapowiedź, że zwleka się z ich ogłoszeniem. To był jeden z nielicznych atutów, którym Europa jeszcze dysponowała. I który teraz przepadł.

USA, z prezydentem Barackiem Obamą na czele, nie wypadły o wiele lepiej. Kiedy konflikt na Krymie toczył się w najlepsze Obama stwierdził: „Stany Zjednoczone nie traktują Europy jako pola walki między Wschodem a Zachodem. Tego typu myślenie powinno się było skończyć wraz z zimną wojną”. Powinno, ale się nie skończyło. Tego rodzaju pobożne życzenia są godne kandydatki na Miss USA, a nie prezydenta wiodącego światowego mocarstwa. Tylko gwarancje pełnego militarnego zaangażowania USA w Europie, czyli gwarancje militarnej obrony sojuszników na wschodnich rubieżach NATO, byłyby w stanie przekonać Putina, że ma w Waszyngtonie poważnego przeciwnika.

Obecna niejasna postawa Amerykanów, tylko skłania prezydenta Rosji do dalszego testowania ich cierpliwości. Czego się jednak spodziewać po polityku, który przyjął pokojową nagrodę nobla, że rozpęta wojnę? Może i polski MON raduje się ćwiczeniami w Polsce z udziałem 150 amerykańskich żołnierzy i obecności kolejnych F16, ale jest bardziej niż wątpliwe, że zrobi to wrażenie na Putinie.

Jak słusznie stwierdziła niemiecka ekspert w „Deutsche Welle” na Ukrainie czas wymyka nam się z rąk. Im dłużej będziemy powściągliwi i brakować nam będzie pewności, tym łatwiej będzie drugiej stronie stworzyć fakty dokonane. Im dłużej będziemy się zastanawiać, czy to są rosyjscy żołnierze, tym większe pole manewru będzie mieć druga strona. Jeżeli damy sobie zbyt dużo czasu, pewnego dnia postawieni będziemy we wschodniej Ukrainie przed faktami dokonanymi, których być może – podobnie jak na Krymie – nie będziemy już w stanie odwrócić.

Aleksandra Rybińska

Autor

Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.