Krystyna Grzybowska dla wPolityce.pl: Nowa melodia? Stara śpiewka. "Od Ławrowa dowiedzieliśmy się, że jak w tym dowcipie radia Erewań: My nie agriesory"

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
PAP/EPA
PAP/EPA

Jakoś cicho się zrobiło wokół epokowego ponoć spotkania ministrów spraw zagranicznych USA, Unii Europejskiej, Rosji i Ukrainy, które miało miejsce w Genewie. Czy ministrowie USA i UE spodziewali się przełomu, a może nie spodziewali się niczego, poza uspokojeniem własnych sumień przed sobą i zrobienia dobrego wrażenia na opinii publicznej.

Wszak zarówno sekretarz stanu USA John Kerry jak i minister spraw zagranicznych Rosji Siergiej Ławrow, a więc najważniejsi uczestnicy tego wydarzenia nie powiedzieli nic, co mogłoby wskazywać na przełom w konflikcie rosyjsko - ukraińskim, zakończyć „pokojowy” marsz Kremla przez Ukrainę. Od Ławrowa dowiedzieliśmy się, że jak w tym dowcipie radia Erewań: „My nie agriesory”. Wręcz przeciwnie, my tylko domagamy się poszanowania praw mniejszości, czyli większości rosyjskiej na Ukrainie. To ta mniejsza większość, a nie rosyjscy agenci oraz żołnierze okupują budynki administracji ukraińskiej, a prezydent Putin i jego demokratyczna Rosja nie chce niczego więcej, tylko nowej konstytucji, takiej, która doprowadzi do decentralizacji państwa ukraińskiego, a w konsekwencji do jego podziału. To się już dzieje. Powstała Doniecka Republika Ludowa, której przywództwo oznajmiło, że nie zamierza respektować ustaleń genewskiej „czwórki” i właśnie uprowadzono mera Słowiańska, Helenę Sztepę.

Ci ludzie, znakomicie przygotowani przez rosyjskie służby do siania chaosu za nic mają międzynarodowe ustalenia na wysokim szczeblu i zapowiedź amnestii, jeśli zakończą działalność i oddadzą broń. Oto znaleźliśmy się w osobliwym świecie, gdzie w obliczu najwyższego zagrożenia dla bytu niepodległego państwa, jakim jest Ukraina, uprawia się polityczną paplaninę, skrzętnie dbając o interesy własne i agresora, bo zastosowanie ostrzejszych i skutecznych sankcji może kraje Unii Europejskiej i USA zbyt drogo kosztować. A ile będzie kosztować Ukrainę? Kijów został pozostawiony sam sobie, a minister spraw zagranicznych pouczony o konieczności przeprowadzenia reformy administracyjnej i samorządowej. Akurat w tej kwestii Rosja, Stany Zjednoczone i UE są zgodne. Będzie więcej demokracji i mniej korupcji - cieszą się na Kremlu, a i w Brukseli. A co z wolnością? Może szanowni ministrowie z Zachodu zamiast mówić o reformach, najpierw zatroszczyli się o bezpieczeństwo Ukrainy.

Oczywiście, jeżeli Rosja nie wycofa swoich ludzi i nie podporządkuje się genewskiemu porozumieniu, Europa gotowa jest zastosować sankcje „trzeciego stopnia” czyli gospodarcze. Ale zanim to nastąpi odbędą się kolejne spotkania na wysokim szczeblu, a w międzyczasie Ukraina zostanie zreformowana według wskazówek Putina. Bo jeśli nie, to… Potężna armia rosyjska stoi u granic i może wkroczyć w każdej chwili. Nasz nieoceniony prezydent Komorowski skomentował spotkanie genewskie następująco: „Można myśleć o porozumieniu w Genewie jako o punkcie startu do dalej idących porozumień”. I dostrzegł w tym „nową melodię”. A Sikorski zapewnił: „Zachód nie sprzeda Ukrainy”. On jej nie sprzeda, on się jej pozbędzie, jak uciążliwego balastu. Bez niezawisłej Ukrainy Zachód może żyć, bez rosyjskiego gazu i inwestycji w imperium Putina, nie. Ławrow wystąpił w obronie praw ludzi, którzy nie są agresorami. I zdziwił się, że tego w Waszyngtonie nie rozumieją i nie respektują. Stara rosyjska śpiewka imperialna. Wprawdzie Zachód nie da się na to nabrać ale nie wie jak z tym walczyć, więc udaje, że sprawy idą w dobrym kierunku. Owszem idą, ze wschodu na zachód.

Krystyna Grzybowska

Autor

Wesprzyj patriotyczne media wPolsce24.tv Wesprzyj patriotyczne media wPolsce24.tv Wesprzyj patriotyczne media wPolsce24.tv

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych