Polscy siatkarze wygrali z Brazylią 3:0 (26:24, 25:21, 25:20) w ćwierćfinale Ligi Narodów w Gdańsku i po raz czwarty z rzędu awansowali do strefy medalowej. W półfinale zagrają z Japonią.
Polska – Brazylia 3:0 (26:24, 25:21, 25:20).
Polska: Bartosz Kurek, Wilfredo Leon, Aleksander Śliwka, Jakub Kochanowski, Marcin Janusz, Mateusz Bieniek - Paweł Zatorski (libero) - Bartosz Bednorz, Łukasz Kaczmarek
Brazylia: Bruno Rezende, Henrique Honorato, Lucas Saatkamp, Ricardo Lucarelli, Alan Souza, Flavio Gualberto - Thales Hoss (libero) - Fernando Gil Kreling, Felipe Moreira Roque, Joandry Leal, Felipe Roque
Podopieczni trenera Nikoli Grbica mieli zapewniony udział w gdańskim turnieju jako gospodarz. Mimo tego bardzo dobrze spisali się w fazie interkontynentalnej, kończąc ją na trzecim miejscu z dorobkiem dziesięciu zwycięstw i dwóch porażek. Brazylijczycy natomiast przegrali cztery spotkania i uplasowali się na szóstej pozycji.
W Gdańsku to reprezentacja Polski była faworytem, bowiem przemawiał za nią nie tylko atut własnego boiska, ale także korzystny bilans ostatnich spotkań. W fazie interkontynentalnej wygrała z Brazylią 3:1. Ostatni raz przegrała z tym rywalem w… finale Ligi Narodów w 2021 roku.
Początek meczu był wyrównany, inicjatywa była raz po jednej, raz po drugiej stronie (10:10). Polacy nie grali najlepiej w ataku, jednak nadrabiali to blokiem i trudną zagrywką, natomiast „Canarinhos” do mocnego serwisu dokładali znakomite obrony. W drugiej części seta ciężar gry wziął na siebie Bartosz Kurek, a gdy w aut uderzył Henrique Honorato, biało-czerwoni objęli prowadzenie 17:15. Ich rywale szybko doprowadzili do wyrównania i o wyniku decydowała gra na przewagi. Blok Marcina Janusza i Jakuba Kochanowskiego dał gospodarzom piłkę setową. W kolejnej akcji Aleksander Śliwka zatrzymał kiwkę Ricardo Lucarellego i chociaż Brazylijczycy nie chcieli się zgodzić z decyzją sędziego, to nic nie wskórali protestami. 26:24 dla Polski.
Aktualni wicemistrzowie świata lepiej zaczęli drugą odsłonę i przy zagrywce Wilfredo Leona zbudowali przewagę 7:2. W kolejnych akcjach Honorato dwukrotnie zatrzymał Kurka, co zmniejszyło dystans (7:5). As serwisowy Kochanowskiego ponownie powiększył prowadzenie Polaków (9:5), jednak Lucas Saatkamp doprowadził do wyrównania swoją zagrywką (12:12). Wywiązała się walka punkt za punkt, dopiero w końcówce dwie kontry w wykonaniu Śliwki dały biało-czerwonym przewagę (21:18). Po bloku na Lucarellim mieli piłki setowe, a autowy atak Honorato zakończył partię. 25:21.
W trzecim secie na boisko powrócił Kurek, natomiast po stronie Brazylijczyków pojawił się przyjmujący Joandry Leal. Jako pierwsi dwupunktowe prowadzenie objęli „Canarinhos” po asie serwisowym Lucarellego, jednak chwilę później tym samym odpowiedział Śliwka i było 8:8. Podobnie jak w drugiej odsłonie, biało-czerwoni zbudowali przewagę przy zagrywce Leona (15:12). Grę w ataku w szeregach Polaków podtrzymywał Śliwka, a gdy Mateusz Bieniek posłał asa serwisowego gospodarze prowadzili już 21:17. Zepsuta zagrywka „Canarinhos” dała ekipie gospodarzy zwycięstwo 25:20.
Polska ostatni raz pokonała Brazylię 3:0 w meczu o brąz Ligi Narodów w 2019 roku.
Nagrodę MVP spotkania otrzymał Śliwka, który był też najskuteczniejszym siatkarzem w szeregach zwycięzców - zdobył 16 punktów.
Największym atutem biało-czerwonych była zagrywka, którą zdobyli dziewięć punktów wobec pięciu w wykonaniu „Canarinhos”, a także blok, którym punktowali dziesięciokrotnie.
Podopieczni Grbica w sobotę staną przed szansą wywalczenia czwartego medalu tych rozgrywek. W swoim dorobku mają srebrny i dwa brązowe.
Półfinałowe starcie biało-czerwonych z Japonią zaplanowano na sobotę na godz. 17. Trzy godziny później Amerykanie zmierzą się z Włochami.
„Założenie było takie, aby pokonać Brazylię”
Mateusz Bieniek cieszył się w Gdańsku nie tylko ze zwycięstwa 3:0 z Brazylią w ćwierćfinale Ligi Narodów siatkarzy. „Wreszcie nie bolała mnie stopa, a wcześniej doskwierała mi przy chodzeniu. Nie mogłem jej normalnie postawić” – przyznał środkowy reprezentacji Polski.
Założenie było takie, aby pokonać Brazylię, z którą znamy się przecież doskonale. To jest bardzo dobry i doświadczony zespół, ale udało nam się tego dokonać. Uważam, że nie ma rzeczy, na które moglibyśmy po tym spotkaniu narzekać
— stwierdził Bieniek.
29-letni środkowy, podobnie jak Wilfredo Leon, bardzo dobrze spisywał się w tej konfrontacji w polu zagrywki. Zdobył z niej cztery punkty, najwięcej w meczu.
Mam nadzieję, że zarówno u mnie jak i Wilfredo jest to tendencja zwyżkowa, bo ostatnio zagrywka nie wyglądała u mnie tak jak powinna. Spodziewam się, że nie okaże się to jednorazowym wybrykiem tylko będę w tym elemencie coraz lepiej się spisywał
— dodał.
Zawodnik Aluronu CMC Warty Zawiercie miał po meczu z „Canarinhos” jeszcze jeden powód do zadowolenia.
Najbardziej cieszę się, że nie bolała mnie stopa. Przed tym spotkaniem miałem obawy, a dzisiaj było fenomenalnie. Szacunek i podziękowania dla naszego sztabu medycznego. Spędziłem wiele godzin z fizjoterapeutami, nosiłem też specjalne wkładki. A wcześniej noga doskwierała mi przy chodzeniu. Nie mogłem jej normalnie postawić i musiałem układać na zewnątrz. Było to bardzo uciążliwe i o skakaniu nie było mowy
— przyznał.
„Spodziewaliśmy się ciężkiego spotkania”
Bartosz Kurek przekonuje, że o zwycięstwie Polski z Brazylią 3:0 w Gdańsku w ćwierćfinale Ligi Narodów siatkarzy zaważyła także dobra postawa w polu zagrywki. „Na tym etapie nie można grać w tym elemencie miękko” – powiedział atakujący biało-czerwonych.
Znamy się bardzo dobrze i obie drużyny wiedzą, na co wzajemnie je stać. Spodziewaliśmy się takiego ciężkiego spotkania, granego na styku. I liczyliśmy, że uda nam się wygrać końcówki. W pierwszym i drugim secie musieliśmy Brazylijczykom srogo je wyszarpać. Cieszę się również, że czuję się dobrze i jestem gotowy do rywalizacji w kolejnych meczach. Fajnie było w końcu zagrać bez bólu
— skomentował Kurek.
W konfrontacji z „Canarinhos” biało-czerwoni bardzo dobrze wypadli na zagrywce.
Brazylijczycy mają takich rozgrywających, że nie można im dostarczać prostych piłek i czekać na ich błędy. To nie tego typu zespół. Na tym etapie nie można grać miękko na zagrywce. Trochę na to postawiliśmy, ale kalkulując jednocześnie ryzyko, żeby nie robić kolejnych punktów za przeciwnika
— zauważył.
Zawodnik Wolf Dogs Nagoya nie ukrywa, że w pierwszym czwartkowym ćwierćfinale spodziewał się bardziej wyrównanej konfrontacji.
Nie znam dokładnie, jak punktowo układały się poszczególne sety, ale 3:0 to zawsze 3:0. Na Filipinach pokonaliśmy naszego najbliższego rywala, ale nie wystawił on najsilniejszego składu. Już w zeszłym kadrowym sezonie Japonia prezentowała się bardzo dobrze i grała na styku z uznanymi europejskimi markami. Ma fajną generację zawodników, ale przede wszystkim to trener Blain wykonał kapitalną robotę, dokonał właściwej selekcji i świetnie tę drużynę prowadzi. Musimy być przygotowani, zarówno fizycznie jak i mentalnie, na bardzo trudne spotkanie
— podsumował.
kk/PAP
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/sport/655421-polska-pokonala-brazylie-i-awansowala-do-polfinalu-ln