Nastula, mistrz olimpijski i dwukrotny mistrz świata w judo: "Trochę bata sportowcom czasem potrzeba"

fot. wPolityce.pl
fot. wPolityce.pl

Z Pawłem Nastulą, mistrzem olimpijskim z Atlanty w judo, dwukrotnym mistrzem świata, trzykrotnym mistrzem Europy, trzynastokrotnym mistrzem Polski, rozmawia Cezary Kowalski (Polsat Sport).

20 lat temu tłumy witały pana na warszawskim lotnisku po zdobyciu złotego medalu olimpijskiego w Atlancie. Biorąc pod uwagę fakt, że Aneta Szczepańska przywiozła z Ameryki także srebro, wydawało się, iż judo przez lata może być naszą wiodącą dyscypliną. Mówiło się, że ten sport walki doskonale odzwierciedla polskiego ducha itd…

Dokładnie tak to wspominam. Łezka się w oku kręci… Jeździłem po Polsce, rozmawiałem ze znajomymi i proszę sobie wyobrazić, że na zajęciach judo dla dzieciaków brakowało miejsc. Mnóstwo ludzi garnęło się do tego sportu.

Przez 20 kolejnych lat judokom nie udało się już osiągnąć żadnego wielkiego sukcesu. Gdzie przepadł ten kapitał?

Też się zastanawiam. W dalszym ciągu mnóstwo młodych ludzi uprawia ten sport, bo trzeba wiedzieć, że niewiele jest dyscyplin, które tak bardzo rozwijają młodzież ogólnosportowo i są tak bardzo wskazane do kształtowania młodych organizmów. Ale bardzo niewielka z tego grupa chce w tym judo zostać dłużej. Poważne treningi, zawody, przejście na zawodowstwo oznaczają katorżniczą pracę, mnóstwo wyrzeczeń. Tutaj jest rola ludzi ze związku, trenerów, aby wyławiać i namawiać do pozostania przy judo tych utalentowanych młodych ludzi, których naprawdę nie brakuje. My mamy skąd czerpać. Tyle że trzeba to wszystko robić z głową, profesjonalnie, jeździć na zagraniczne obozy, kształcić się. No i namawiać rodziców, żeby nie traktowali treningów judo jako wyłącznie rekreacji i ćwiczeń ogólnorozwojowych, ale pozwolili swoim pociechom na jeszcze coś więcej. Aby dali im się jeszcze trochę pomęczyć.

Brakuje pieniędzy?

Te pieniądze, które są z Ministerstwa Sportu, wystarczą. Kwestia rozsądnego inwestowania, wydawania. Może także podejścia szkoleniowców tych już ukształtowanych zawodników do tematu, trzymania sportowców na odpowiedni dystans, ogólnie mówiąc: relacji na linii zawodnik–trener itd. Ja naprawdę sporo tytułów w życiu zdobyłem, ale nigdy nie nosiłem nosa tak wysoko jak niektórzy zawodnicy, którzy nawet kwalifikacji olimpijskiej nie są w stanie wywalczyć. Może istnieje także problem mentalny. To jednak temat na dłuższą dyskusję.

Na pierwszy ogień w Rio de Janeiro poszła młoda judoczka Arleta Podolak. Jej występ w igrzyskach miał być pozytywną niespodzianką. Skończyło się na pierwszej walce z Tajwanką…

Czekałem na tę walkę pół dnia z zaciśniętymi kciukami, a nasza telewizja nie pokazała pierwszych dwóch minut. Ważniejsze były jakieś reklamy. To po pierwsze. A co do samego występu, to… no walczyła dziewczyna. Bardzo chciała. Nie wyszło. Młoda jeszcze jest…

12
następna strona »

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych