Irena Szewińska: "Historia jest ważna, ale nie można żyć jedynie wspomnieniami. Po to są rekordy, aby je bić". WYWIAD

Fot. wSieci
Fot. wSieci

Jak każdy kto się interesuje sportem, analizowałam nasze możliwości i muszę przyznać, że jest optymistycznie. Powinno być zdecydowanie lepiej niż ostatnio. Mnie wychodzi między trzynaście a piętnaście medali, które powinniśmy zdobyć

—mówiła w rozmowie z Cezarym Kucharskim (Polsat Sport) Irena Szewińska - najwybitniejsza polska lekkoatletka, siedmiokrotna medalistka olimpijska (3 złote, 2 srebrne, 2 brązowe), dziesięciokrotna rekordzistką świata, była prezes Polskiego Związku Lekkoatletyki i obecny członek Międzynarodowego Komitetu Olimpijskiego.

Osiemnaście medali mają przywieść polscy sportowcy z Igrzysk Olimpijskich w Rio de Janeiro. Tyle zakłada realny, ale bardzo optymistyczny plan. Czy ma pani swój własny ranking medalowych szans Polaków?

Irena Szewińska: Jak każdy kto się interesuje sportem, analizowałam nasze możliwości i muszę przyznać, że jest optymistycznie. Powinno być zdecydowanie lepiej niż ostatnio. Mnie wychodzi między trzynaście a piętnaście medali, które powinniśmy zdobyć. To taki szacunek z dużą dozą prawdopodobieństwa. Kilka innych to byłyby niespodzianki, które oczywiście są wkalkulowane w każdą imprezę. To i tak byłby duży postęp, bo przecież wcześniej w ostatnich latach zdobywaliśmy systematycznie po dziesięć medali. I jakiś niedosyt pozostawał.

Nawet te kilkanaście medali to patrząc obiektywnie z perspektywy 40-milionowego kraju nie byłby chyba jakiś gigantyczny sukces. Dlaczego poprzeczka na igrzyskach jest dla nas tak nisko zawieszona?

Kilkanaście medali na igrzyskach to nie jest nisko zawieszona poprzeczka. Nie zgadzam się z taką tezą. Trzeba patrzeć na realia. I rozkład sił w dyscyplinach olimpijskich na świecie. Istnieją potężne liczebnie i sportowo kraje, z którymi w pewnych konkurencjach trudno nawiązać walkę. Dlatego uważam, że te kilkanaście medali to byłby bardzo dobry rezultat. Poza tym liczą się też te nieco dalsze miejsca, te tuż za podium. Piąte, szóste, siódme. Dobry występ na igrzyskach wcale nie musi od razu oznaczać złota. My naprawdę mamy dobrą reprezentację i zapewniam, że w Rio będzie się czym ekscytować.

Przyjechała pani do Brazylii już dobrych kilka dni przed rozpoczęciem imprezy. Rzeczywiście jest aż tak wiele powodów do narzekań, jakie słyszymy od sportowców z całego świata, którzy dotarli do wioski olimpijskiej?

Ja mieszkam w hotelu, ale byłam w wiosce olimpijskiej i muszę powiedzieć, że na pierwszy rzut oka pięknie to wygląda. Z drugiej strony chyba nie wypada nie wierzyć sportowcom, którzy narzekają. To nie jest jakaś nowość. Właściwie przed każdymi igrzyskami takie negatywne głosy się pojawiają, a później jednak wszystko toczy się tak jak było zaplanowane i zawody stoją na bardzo wysokim poziomie.

Groźba zamachów terrorystycznych powoduje, że powstały jakieś utrudnienia w poruszaniu się po mieście?

Brałam udział w Igrzyskach Olimpijskich w Monachium, gdzie doszło do zamachu i zdaję sobie sprawę jak ważne jest zabezpieczenie imprezy, sportowców i kibiców. Nie znam się na tym, ale tyle się o tym mówiło, a Brazylia jest tak potężnym krajem, że powinni sobie dać z tym problemem radę.

Wiem, że uważnie śledzi pani karierę naszej młodej sprinterki Ewy Swobody. Widzi pani w niej trochę siebie sprzed lat? Też osiągała pani znakomite wyniki jako nastolatka…

Bardzo kibicuję Ewie i już na pierwszy rzut oka widać jej wielki talent. Fantastycznie biega już w tak młodym wieku. Nie jestem blisko zawodniczki, ale teraz ważne, aby dobrze ją prowadzić, aby wycisnąć z jej talentu jak najwięcej, aby się nie zmarnował. Nie możemy wymagać od niej cudów już teraz. Przyzwoity występ w Rio, i absolutnie nie mówię tutaj o medalu, byłby idealnym początkiem w miejmy nadzieję dużej karierze zawodniczki.

Od lat to pani jest królową polskiej lekkoatletyki i nie ma praktycznie żadnych widoków na to, aby ktoś mógł panią zdetronizować. Taka sytuacja martwi czy zwyczajnie, po ludzku jakąś satysfakcję przynosi?

Zawsze powtarzam, że rekordy są po to, aby je bić. O to w tym wszystkim chodzi. Ja naprawdę bym chciała, aby pojawił się ktoś kto zdoła osiągnąć więcej. Bardzo przeżywam występy Polaków i trzymam kciuki, aby się udało wygrywać. Ich sukcesy są przecież teraz także moimi. Sukcesy naszych budują nas wszystkich. Historia jest ważna, ale nie można żyć jedynie wspomnieniami. W tym przypadku w Rio de Janeiro nie widzę możliwości, aby medali nie zdobywali tacy zawodnicy jak Kszczot, Włodarczyk, Fajdek czy Małachowski.

Śledziła pani z trybun stadionu a Amsterdamie lekkoatletyczne mistrzostwa Europy, w których zgarnęliśmy mnóstwo medali. Można te mistrzostwa traktować poważnie w kontekście igrzysk?

Można, bo w niektórych dyscyplinach, w których dominowaliśmy liczą się najmocniej właśnie Europejczycy. Poza tym wygrać albo zdobyć medal zawsze jest dobrze. Bez względu na konkurencję. To buduje wizerunek sportowca, wzmacnia psychicznie, przyzwyczaja do sukcesu. Dodatkowo nasi sportowcy bili tam własne rekordy, ewidentnie się poprawiali. Bardzo byłam szczęśliwa widząc na żywo ich dokonania.

MKOl podjął kontrowersyjną decyzję o niewykluczaniu całej reprezentacji Rosji z Igrzysk Olimpijskich po gigantycznej aferze dopingowej, choć wszyscy się tego spodziewali. Pani jest członkiem tej organizacji. Nie jest tak, że MKOl zagrał politycznie i zwyczajnie wystraszył się Rosji?

Absolutnie tak nie uważam. Sama byłam za tym, aby to poszczególne federacje rozstrzygały czy sportowców wykluczyć czy nie. Już mówię dlaczego. Bo to one ustalają światowe kryteria według których dopuszcza się zawodnika do igrzysk lub nie. I wśród tych kryteriów jest także to czy zawodnik jest czysty. Tam też są organizacje to badające.

Ale była chyba niepowtarzalna szansa na przełom w walce z dopingiem. Wykluczenie całej reprezentacji tak znaczącego kraju dałoby do myślenia…

Doping i walka z nim to nie jest sprawa nowa. Jak się pan spojrzy na liczbę wykluczeń sportowców z Rosji przed tymi igrzyskami, na skutek rozwiązań, które MKOl zastosował to jest ona bezprecedensowa i z pewnością daje do myślenia. Moim zdaniem sprawa jest zero jedynkowa. Albo konkretny zawodnik jest czysty albo nie. I tylko to powinno decydować czy kogoś wykluczamy czy nie. Nie jestem za odpowiedzialnością zbiorową. Wykluczenie całej kadry rosyjskiej oznaczałoby, że ucierpiałoby wielu uczciwych rosyjskich sportowców. A tacy bez wątpienia też są.

Partner Cyklu – Tauron

fot. Tauron
fot. Tauron


Polecamy „wSklepiku.pl”: „Sport i widowiska w świecie antycznym”.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych