Kwalifikacje Ligi Mistrzów: Lech walczył, ale na FC Basel to za mało…

Fot. PAP/Jakub Kaczmarczyk
Fot. PAP/Jakub Kaczmarczyk

W rozegranym w środę pierwszym meczu trzeciej rundy kwalifikacji piłkarskiej Ligi Mistrzów Lech Poznań przegrał na własnym stadionie ze szwajcarskim FC Basel 1:3. Mistrzowie Polski zagrali odważnie i bez kompleksów z zespołem, który w zeszłym sezonie spisywał się w fazie grupowej Champions League znakomicie i odpadł z rozgrywek dopiero w 1/8 finału. Ale brak kompleksów to nie wszystko, bo na boisku najważniejsze są atuty czystko piłkarskie, a te było po stronie gości. Przy takim wyniku awans to dla „Kolejorza” misja niemal niemożliwa do zrealizowania.

Już od początku kibice mogli się przekonać, że zespół z Bazylei to zupełnie inna piłkarska półka niż poprzedni rywal Lecha, czyli Bośniacy z FK Sarajewo. Goście przewyższali „Kolejorza” organizacją i kulturą gry. Ale poznaniacy przeciwstawili temu serce i ogromne zaangażowanie więc spotkanie było wyrównane. Pierwsi gola zdobyli goście – w 33 minucie po rzucie rożnym piłkę do siatki wpakował z bliska głową Lang. Na szczęście Lechici się nie załamali i niemal natychmiast doprowadzili do wyrównania! Najpierw pięknym strzałem z woleja popisał się Szymon Pawłowski, a piłkę, która odbiła się od poprzeczki i linii bramkowej dobił głową Denis Thomalla. Być może bramką padła już po uderzeniu Pawłowskiego, ale sędzia wskazał na środek boiska dopiero po główce Thomalli.

Po zmianie stron stroną atakującą byli piłkarze FC Basel. Przez długi czas gospodarze mądrze się bronili, ale wystarczyła jedna akcja by zupełnie zmienić obraz gry. W 66 minucie lewym skrzydłem pognał Bjarnason i kiedy był już w polu karnym wpadł na niego z tyłu Tomasz Kędziora. Sędzia niestety nie miał wątpliwości – obrońca Lecha zobaczył czerwoną kartkę (decyzja dosyć dyskusyjna), a gospodarze zostali dodatkowo i całkiem słusznie ukarani rzutem karnym. Do piłki podszedł Gashi, jednak Jasmin Buric wyczuł jego intencje i „jedenastkę” obronił!

Remis chwilowo udało się utrzymać, ale gra w dziesięciu przeciwko jedenastu graczom Bazylei nie wróżyła Lechowi dobrze. Liczebna przewaga gości znalazła w końcu odzwierciedlenie w wyniku. W 77 minucie najpierw z piłką minął się bezbłędny do tej pory Tamas Kadar, jego pomyłki nie naprawił Barry Douglas i świetnie dysponowany tego dnia Buric przegrał pojedynek sam na sam z Janko. Już w doliczonym czasie gry wynik na 1:3 ustalił Calla. Na 60 sekund przed końcem czerwoną kartkę zobaczył jeszcze Albańczyk Xhaka z FC Basel, ale oczywiście nic to nie zmieniło. Rewanż za tydzień w Bazylei wydaje się był – niestety – tylko formalnością…

mm

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.