W Gdańsku kibice znów zobaczyli naszpikowany gwiazdami Juventus

Fot. PAP/Piotr Wittman
Fot. PAP/Piotr Wittman

Inny stadion, inni gracze, inna stawka pojedynku i inna sytuacja polityczna. Po 32 latach od pamiętnego meczu w pierwszej rundzie Pucharu Zdobywców Pucharów w Gdańsku doszło do towarzyskiego meczu Lechii z Juventusem. Środowe spotkanie miało charakter towarzyski, a dla sporej części kibiców – sentymentalny. Nic dziwnego, bo większość sympatyków gdańskiego klubu uznaje tamten pojedynek za najważniejszy mecz w dziejach klubu. CZYTAJ WIĘCEJ: Lechia – Juventus, czyli powtórka z historii

Przed rozpoczęciem spotkania uhonorowano piłkarzy, którzy w 1983 roku zagrali przeciwko drużynie Michela Platiniego, Zbigiewa Bońka i Paolo Rossiego na dawnym stadionie Lechii przy ulicy Traugutta. Symbolem łączącym oba mecze był Lech Wałęsa, którego pojawienie się na trybunach w trakcie stanu wojennego wywołało demonstrację poparcia dla podziemnej „Solidarności”. Legendarny przywódca był wówczas symbolem, a kim jest dzisiaj niech świadczy fakt, że gdy jako pierwszy kopnął piłkę braw było niewiele, za to znacznie więcej gwizdów…

Kiedy skończyło się wspominanie wydarzenia sprzed 32 lat na murawie zaczęło się normalne, choć tylko towarzyskie, granie. Goście zgodnie z zapowiedzią przyjechali do Gdańska w gwiazdorskim składzie: na boisku pojawili się między innymi Gianluigi Buffon, Giorgio Chiellini (niestety już w 8 minucie złapał kontuzję), Claudio Marchisio, Sami Khedira, Paul Pogba, Alvaro Morata, Paolo Dybala i Mario Mandzukic. Lechia dla odmiany zaczęła w składzie mocno rezerwowym, a dopiero z czasem trener Jerzy Brzęczek zaczął wpuszczać na murawę swoje największe gwiazdy.

Fot. PAP/Piotr Wittman
Fot. PAP/Piotr Wittman

Podopieczni Maximiliano Allegriego objęli prowadzenie już w 4 minucie, kiedy dośrodkowanie Argentyńczyka Dybali (przez pewien czas trwały przymiarki by namówić go do gry w naszej reprezentacji z uwagi na jego polskich przodków) strzałem głową wykończył skutecznie Pogba, a którego transfer starają się najmocniejsze kluby świata z Barceloną na czele. Oglądanie w akcji wartego około 100 milionów euro francuskiego pomocnika było zresztą jedną z największych atrakcji organizowanego już po raz trzeci Super Meczu. Sama gra, jak to często w sparingowych spotkaniach bywa, nie była zbyt porywająca. W akcjach drużyny z Turynu widać było, że trener Allegri dopiero buduje nowy zespół po odejściu Andrei Pirlo, Carlosa Teveza i Aleixa Vidala.

Wielkie emocje pojawiły się dopiero w końcówce. W 82 minucie składna akcja Lechii przyniosła gola: Nazario odegrał piętą do Adama Buksy, a ten pokonał stojącego w bramce Juve Neto (zmienił po przerwie Buffona)! I kiedy wydawało się, że Lechia może zakończyć spotkanie cennym wizerunkowo remisem, dał o sobie znać nowy snajper „Starej Damy” – Chorwat Mandzukic. Były gracz Bayernu i Atletico zdobył strzałem pod poprzeczkę w ostatniej minucie bramkę na wagę zwycięstwa gości 2:1. I to też była powtórka z historii, bo 32 lata temu gdańszczanie również remisowali z faworyzowanym rywalem i też nie dowieźli tego wyniku do końca…

mm

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.