Michał Jurecki: Gramy u siebie i musimy wygrywać!

Fot. PAP/Stanisław Rozpędzik
Fot. PAP/Stanisław Rozpędzik

Choć mistrzostwa Europy w piłce ręcznej zostaną rozegrane dopiero w styczniu przyszłego roku, to reprezentacja Polski już zaczęła przygotowania do największej imprezy w historii tej dyscypliny, która zostanie rozegrana w naszym kraju. W piątek w Krakowie, gdzie swoje mecze rozgrywać będą biało-czerwoni, odbyło się losowanie grup – nasz zespół trafił na Francję, Macedonię i Serbię. Można było trafić lepiej, można było i gorzej. Z pewnością najgroźniejszym rywalem zespołu prowadzonego przez Michaela Bieglera będą Francuzi, którzy są aktualnymi mistrzami olimpijskimi i świata. Ale polscy szczypiorniści znają swoją wartość, a mistrzostwa rozgrywane przed własną widownią mobilizują dodatkowo.

Każdy życzył sobie teoretycznie łatwych drużyn, ale patrząc na mistrzostwa Europy czy ogólnie europejską piłkę ręczną, to mamy tutaj mocną grupę wyrównanych zespołów. Z innych kontynentów tak naprawdę tylko kilka drużyn puka do światowej czołówki. Na takiej imprezie jak mistrzostwa Europy trzeba wspiąć się więc na swe wyżyny i grać równo przez cały turniej żeby coś ugrać

—twierdzi jeden z kluczowych zawodników reprezentacji Polski Michał Jurecki w rozmowie z portalem sportowe fakty.pl.

Rozgrywający Vive Tauronu Kielce jest przekonany, że wylosowanie już w pierwszej fazie mistrzostw faworyzowanych Francuzów, z którymi ostatnimi laty nasz zespół regularnie przegrywał, wcale nie jest najgorszym rozwiązaniem.

Większość kibiców pewnie pomyślała: „O, Francuzi, niedobrze”. Patrząc jednak jak układają się później różne kombinacje grupowe, to możemy na tym nieźle wyjść. Co prawda nigdy z Francuzami nie wygraliśmy, ale na mistrzostwach w Katarze powiedzieliśmy sobie: „Dawno nie wygraliśmy z Chorwatami” i ich pokonaliśmy. Tak samo było przed meczem z Hiszpanią. Powiedziałem do brata na prezentacji: „Dawno nie wygraliśmy z Hiszpanami, trzeba to zmienić”. Może teraz przyszedł czas w końcu pokonać Francuzów?

—opowiada Jurecki zwany w kadrze „Dzidziusiem”, w odróżnieniu od starszego brata Bartosza noszącego pseudonim „Shrek”. Młodszy z Jureckich analizuje również ewentualny dalszy rozwój wypadków – po awansie do kolejnej fazy turnieju.

Nie łączymy się ze złą grupą, bo gorzej byłoby trafić na grupę C, gdzie są Hiszpanie, Szwecja, Niemcy i Słowenia. Tutaj z kolei zagrać możemy zagrać z Białorusią, Norwegią, Islandią i Chorwacją, co nie jest takim złym rozwiązaniem

—twierdzi Michał Jurecki.

Polacy to brązowi medaliści tegorocznych mistrzostw świata. Jesteśmy zaliczani do ścisłej światowej czołówki. Na kilku pozycjach biało-czerwoni mają zawodników, których zazdroszczą nam inne nacje: wystarczy wymienić bramkarza Sławomira Szmala, rozgrywających Michała Jureckiego i Krzysztofa Lijewskiego oraz kołowych Kamila Syprzaka i Bartosza Jureckiego. Gdzie walczyć o kolejny medal dużej imprezy, jeśli nie przed własną publicznością? Zwłaszcza, że dla części starszych zawodników przyszły sezon będzie ostatnim w reprezentacyjnej karierze.

mm/sportowe fakty.pl

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych