Brytyjski tabloid „Daily Mirror” poinformował w poniedziałek, że Arsenal uzgodnił warunki trzyletniego kontraktu z czeskim bramkarzem Petrem Cechem. Transfer zawodnika z innego londyńskiego klubu, Chelsea, koszyuje „Kanonierów” 11 milionów funtów. Dla polskich kibiców jest to informacja o tyle istotna, że o miejsce między słupkami drużyny walczy nasz reprezentant Wojciech Szczęsny.
O transferze Cecha mówiono od kilku tygodni. Gdy na Stamford Bridge pojawił się Thibaut Courtois, trener Jose Mourinho zdecydował, że pierwszym bramkarzem Chelsea zostanie Belg. Cech z pokorą przyjął rolę zmiennika, ale nie krył, że choć wiek ma jak na piłkarza zaawansowany (33 lata) wciąż myśli o regularnej grze. Czeski bramkarz miał sporo propozycji, jednak ze względów rodzinnych postanowił zostać w Londynie, gdzie jego rodzina jest świetnie zadomowiona – nic dziwnego skoro bronił barw Chelsea przez 11 sezonów.
Gdy na transferowej giełdzie pojawiło się nazwisko Cecha jako jeden z pierwszych zareagował trener Arsenalu Arsene Wenger. Francuski szkoleniowiec ma wprawdzie w drużynie dwóch bramkarzy międzynarodowego formatu – poza Szczęsnym jest także Kolumbijczyk David Ospina – ale od lat jest pod wrażeniem równej formy czeskiego piłkarza. Transfer został w końcu dogadany, co wywołało wściekłość kibiców Chelsea, którzy potraktowali Cecha jak zdrajcę, oraz zaniepokojenie pozostałych bramkarzy „Kanonierów”. Niestety, wszystko wskazuje na to, że w najgorszym położeniu jest obecnie reprezentant Polski…
Szczęsny rozpoczynał poprzedni sezon jako bramkarz numer jeden Arsenalu. Jednak seria słabszych występów oraz problemy natury obyczajowej - co najmniej jedna za dużo kłótnia z Wengerem i ostentacyjne palenie papierosów sprawiły, że stracił miejsce między słupkami na rzecz Ospiny. Teraz wygląda na to, że będzie na tej pozycji zawodnikiem numer trzy.
Brytyjscy analitycy pokusili się o porównanie umiejętności całej trójki pretendentów do bramki „Kanonierów”. Statystyki przemawiają zdecydowanie przeciwko reprezentantowi Polski. W sezonie 2014/15 Szczęsny miał zaledwie 1,4 udanej interwencji na jedną straconą bramkę, wobec 3,18 Ospiny i aż 7,0 Cecha. Średnio na jeden mecz Polak popełniał 0,36 błędu w obronie, wobec 0,06 Kolumbijczyka i idealnej noty 0,0 Czecha. W wyprowadzaniu piłki jest podobnie: 0,18 błędu Szczęsnego na mecz, 0,06 Ospiny i znów idealne 0,0 Cecha. Ogólne porównanie osiągnięć w sezonie (im wyższa liczba tym lepiej) wygląda następująco: Szczęsny 2,44, Ospina – 22,93, Cech – 23,14.
Nawet jeśli statystyki nie oddają całej prawdy o postawie zawodnika w trakcie meczu, to nie sposób zauważyć, że reprezentant Polski wypada w nich w porównaniu z dwoma pozostałymi wręcz kompromitująco. Dokładając do tego konflikt Szczęsnego z trenerem, który nie przepada za zbyt krnąbrnymi piłkarzami, a nasz rodak do takich należy, wydaje się, że dobry czas dla polskiego bramkarza skończył się – jeśli nie bezpowrotnie, to na pewno na trzy lata. Dodatkowo Petr Cech ma zaletę, której bardzo brakuje Szczęsnemu. Kibice „Kanonierów” wierzą, dając temu dowód na mniej lub bardziej oficjalnych forach internetowych, że to właśnie z czeskim bramkarzem ich ukochanej drużynie uda się wrócić na szczyt i sięgnąć po mistrzostwo Anglii. W Wojciecha Szczęsnego, do niedawna ulubieńca londyńskich fanów, dzisiaj na Emirates Stadium nie wierzy już chyba nikt. A przecież rok temu Szczęsny i Cech wspólnie wygrali prestiżową klasyfikację Golden Glove na najlepszego bramkarza Premier League. To chyba najwyższy czas by reprezentant Polski zaczął rozglądać się za nowym pracodawcą. Przypadek Łukasza Fabiańskiego, który odszedł z Arsenalu do niżej notowanego klubu by regularnie grać, pokazuje, że taki ruch ma sens.
mm
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/sport/256933-wojciech-szczesny-moze-sie-pakowac-polak-chyba-na-dobre-stracil-szanse-na-regularna-gre