Wszystkie języki są równe, ale jeden równiejszy!

fot. youtube
fot. youtube

W ostatnią niedzielę Gaizka Garitano, trener hiszpańskiej drużyny Eibar, mimowolnie wywołał ogólnonarodową dyskusję na temat granic wolności wypowiedzi. Nie chodziło bynajmniej o treść tego co mówił – chodziło o język, którego używał.

Klub SD Eibar ma swoją siedzibę w niespełna 30-tysięcznym mieście leżącym w Kraju Basków. Już sam fakt gry w Primera Division jest dla drużyny ogromnym osiągnięciem. Ojcem tego sukcesu jest 39-letni Gaizka Garitano, trener, który prowadzi pierwszą drużynę od 2012 roku i w tym czasie awansował z zespołem z trzeciej ligi na najwyższym poziom rozgrywek w Hiszpanii. Garitano jest Baskiem z krwi i kości i całe swoje życie związał z tą autonomiczną wspólnotą na północy Hiszpanii. Jego pełne baskijskie nazwisko to Gaizka Garitano Aguirre Urkizu Asla Zubikarai Madariaga Garraminia Arteche. Na co dzień trener posługuje się językiem baskijskim (zwanym też euskara), który w hiszpańskiej konstytucji jest jednym z czterech urzędowych języków obowiązujących w tym kraju. Inne to język hiszpański, czyli kastylijski, kataloński oraz galicyjski. Euskara to język wpisany na czerwoną listę UNESCO, co oznacza, że jest zagrożony wyginięciem, choć na co dzień posługuje się nim około milion Basków.

W niedzielę Eibar grał wyjazdowy mecz z Almerią (goście przegrali 0:2), gdzie wszyscy mówią po hiszpańsku. W trakcie konferencji prasowej trener Garitano na pytania miejscowych dziennikarzy odpowiadał w języku kastylijskim, jednak kiedy usłyszał pytanie zadane mu po baskijsku przez ekipę telewizyjną z Kraju Basków – odpowiedział tym samym językiem, czego zresztą pytający oczekiwali. Takie zachowanie oburzyło miejscowych, którzy zaczęli wyrażać swoje niezadowolenie mówiąc, że nic nie zrozumieli, a Garitano powinien odpowiedzieć po hiszpańsku. Trener Eibaru wówczas spokojnie wstał i wyszedł z sali uznając, że co miał powiedzieć już powiedział.

No i w Hiszpanii rozgorzała ogólnonarodowa dyskusja dotycząca tego, czy wszystkie języki urzędowe są równe sobie, czy też hiszpański, którym posługuje się zdecydowana większość mieszkańców kraju (ponad 30 milionów osób spośród około 47 milionów obywateli) jest językiem równiejszym. Trochę tak, jak w orwellowskim „Folwarku zwierzęcym” gdzie wszystkie zwierzęta były równe, ale świnie były jednak trochę równiejsze. Wypośrodkować racje nie jest łatwo. Skoro konstytucja uznała wszystkie cztery języki mają urzędowy status to czy można dyskryminować któryś z nich?

Obrońcy prymatu języka kastylijskiego argumentują, że pozostałe trzy są urzędowe w granicach wspólnot autonomicznych, więc mają wymiar bądź co bądź regionalny. Ale czy z tego powodu nie można się nimi posługiwać w innych częściach Hiszpanii? – pytają inni. Problem jest o tyle istotny, że o ile kastylijski i kataloński są do siebie niemal bliźniaczo podobne, to galicyjski jest bliżej spokrewniony z językiem portugalskim, a baskijski jest niepodobny do żadnego z nich. I dogadać się naprawdę nie sposób.

W Polsce podobnego problemu nie mamy, bo posługujemy się jednym językiem. Ale są różne gwary, które bywają powodem antagonizmów. Wiem o tym doskonale, bo na Śląsku, z którego pochodzę, gwara - czy jak chcieliby niektórzy język śląski, choć z tym się zdecydowanie nie zgadzam – może zdefiniować człowieka na całe życie. Kiedy dorastałem, po akcencie i słownictwie rozpoznawało się goroli i hanysów, co można na polski przełożyć jako przyjezdnych i autochtonów. Dzisiaj to wszystko się wymieszało, ale mieszkaniec Śląska (niekoniecznie Ślązak) potrafi jakimś określeniem wprawić w konsternację rozmówcę z innych części kraju. Przeważnie reakcja jest sympatyczna, ale czasem – rzadko – niechętna. Niestety, używanie śląskiej gwary bywa często traktowane jako synonim tendencji separatystycznych – co akurat uważam za zupełnie niesprawiedliwe. Mam wielu mówiących po Śląsku przyjaciół, którym szczerego patriotyzmu można tylko zazdrościć. I odwrotnie – lider autonomistów śląskich Jerzy Gorzelik posługuje się czystą polszczyzną… Gwara nie musi być symbolem inności, równie robrze może symbolizować przywiązanie do tradycji i lokalną tożsamość.

Wracając do piłki nożnej. Ciekaw jestem jak zareagowaliby dziennikarze, gdyby na pomeczowej konferencji prasowej trener którejś ze śląskich drużyn zaczął odpowiadać na pytania gwarą. Byłaby awantura?

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.