Mediolan – San Remo. Kwiatkowski miał kraksę na 4 kilometry przed metą!

fot. youtube
fot. youtube

Słynny klasyk kolarski Mediolan – San Remo nazywany jest „wiosennymi mistrzostwami świata” i należy do najważniejszych jednodniowych wyścigów w zawodowym kalendarzu Pro Tour. Kolarze milei do pokonania blisko 300 kilometrów jazdy w mocno pofałdowanym terenie. Jeszcze przed startem w gronie faworytów wymieniano naszego mistrza świata Michała Kwiatkowskiego.

Przez długą część wyścigu na czele jechała grupa 11 uciekinierów, w śród których znalazł się reprezentant polskiej grupy CCC Sprandi Polkowice Adrian Kurek. Peleton pozwolił im na pięciominutową przewagę, bo takie jest prawo zawodowego kolarstwa – na trasie mogą harcować mniej znani zawodnicy, ale w decydującej rozgrywce i tak liczą się gwiazdy…

Ucieczka trwała prawie dwie godziny - została zlikwidowana na 25 km do mety i wtedy zaczęło się poważne ściganie. Na niespełna 6 km przed końcem znajduje się słynne wzniesienie Poggio, o którym mówi się, że jeśli ktoś ma na szczycie choćby 100 metrów przewagi to na mecie będzie zwycięzcą. Ale na Poggio wszyscy najważniejsi wjechali razem. W czołówce jechali wówczas dwaj Polacy: Michał Kwiatkowski i Maciej Paterski. Na ostatnim trzykilometrowym zjeździe również nikomu nie udało się odjechać. Ale niestety w trakcie jazdy w dół Kwiatkowski brał udział w kraksie i pechowo zakończył start na niespełna 4 km przed metą… Obyło się bez kontuzji, ale to był trzeci występ naszego mistrza świata w tym klasyku i po raz trzeci Polak nie zdołał dojechać do finiszowych metrów.

Wyścig zakończył się finiszem z grupy, w którym liczyli się sprinterzy. Wygrał Niemiec John Degenkolb.

mm

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych