Kamil Grosicki złamał rękę w łokciu w czasie meczu z Gruzją. Konieczna była operacja. Piłkarz przyjechał do Szczecina na mecz Ekstraklasy pomiędzy Pogonią a Podbeskidziem Bielsko-Biała.
Jestem parę dni po operacji. To ciężka dla mnie sytuacja, bo nigdy wcześniej nie miałem poważniejszej kontuzji. Jednak szczęście w nieszczęściu, że złamana jest ręka, a nie noga, bo byłoby gorzej. Ale było minęło i teraz z każdym dniem musi być lepiej. Tak to już jest, że jak coś idzie dobrze, to musi się coś przytrafić. Wypadło na mnie.
Grosicki pogodził się z pechowym upadkiem i kontuzją, przyznaje jednak, że:
Taka jest piłka nożna. Nigdy nie wiesz co się może przydarzyć. Walczyłem po prostu o piłkę i niefortunnie się poślizgnąłem i stąd ta kontuzja. Co mnie nie zabije to mnie wzmocni.
Piłkarz przyznaje, że ma silne wsparcie kolegów z reprezentacji.
Koledzy pamiętają o mnie i wierzą, że wrócę do reprezentacji. Stało się. Mam przykład Kuby Błaszczykowskiego, nie gra od roku. On dopiero może mówić o wielkim pechu. Wrócimy wszyscy zdrowi na mecz z Irlandią. Już niedługo zacznę jakieś treningi. Będę jeździł na rowerze stacjonarnym, później zacznę wzmacniać rękę. Z tego co wiem wszystko idzie w dobrym kierunku i rana się goi. Ale nie wiem kiedy dołączę do treningów z zespołem.
Przypomnijmy, że w 69. minucie spotkania poślizgnął się przy próbie przyjęcia piłki i boleśnie upadł na ziemię. Uraz był tak poważny, że selekcjoner Adam Nawałka musiał zdjąć gracza z boiska. Operacja więzadłą w łokciu Kamila trwała aż trzy godziny!
ann/gwizdek24.pl
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/sport/223352-szczescie-w-nieszczesciu-ze-zlamana-jest-reka-a-nie-noga-mowi-kamil-grosicki