Sebastian Mila żartował, że strzeli bramkę Niemcom i... zrobił to

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
Fot. PAP/Bartłomiej Zborowski
Fot. PAP/Bartłomiej Zborowski

Weteran Śląska Wrocław nigdy nie bał się mocnych rywali. Jako zawodnik Groclinu Grodzisk Wlkp. potrafił pięknym strzałem wyrzucić za burtę wielki Manchester City.

Kariera Sebastiana Mili to prawdziwy piłkarski rollercoaster. Nie brakowało pięknych momentów i bolesnych upadków. Każdy piłkarz mógł mu pozazdrościć takiego startu: wicemistrzostwo Europy do lat 16 (1999) i mistrzostwo Europy do lat 18 (2001).

Młody, zdolny, obiecujący - czytało się o wesołym blondynie z Koszalina. Prawdziwe apogeum jego talentu nastąpiło w czasie gry dla nieistniejącego już Groclinu Grodzisk Wielkopolski. Maleńki klub był w czołówce polskich klubów (zdobył Puchar Polski i wicemistrzostwo Polski), a nawet… zawojował Europę.

Groclin nieoczekiwanie wyeliminował z rozgrywek Pucharu UEFA 2003/2004 Herthę Berlin (po remisie 0:0 i zwycięstwie 1:0), a w następnej rundzie posłał na urlop od europejskich rozgrywek wielki Manchester City! W angielskiej drużynie grały wówczas takie sławy jak Nicolas Anelka, Steve McManaman czy David Seaman. Tego ostatniego Mila pokonał pięknym strzałem z rzutu wolnego. To właśnie ta bramka zdecydowała o awansie klubu z Wielkipolski.

Mila z powodzeniem zadebiutował również w dorosłej reprezentacji. Wydawało się, że wszystko jest na dobrej drodze, zwłaszcza że niebawem po pomocnika zgłosiła się słynna Austria Wiedeń, gdzie piłkarz trafił w ramach wypożyczenia.

Sebastian nie potrafił odnaleźć się w nowym klubie, w prasie spekulowano o pozaboiskowych problemach piłkarza. Sam zawodnik mówił, że znalazł się w szponach hazardu. Ostatecznie Mila trafił na krótki okres do… norweskiej Valerengi. To dosyć egzotyczny (jakkolwiek dziwnie by to nie brzmiało) kierunek dla piłkarzy. Po wschodzącej gwieździe polskiego futbolu słuch zaginął…

Mila postanowił o sobie przypomnieć. W 2008 roku powrócił do polskiej ligi. Po krótkim pobycie w ŁKS-ie, pomocnik przeniósł się do Śląska Wrocław. To był prawdziwy strzał w dziesiątkę! Piłkarz doskonale odnalazł się w stolicy Dolnego Śląska i już niebawem święcił z klubem triumfy: Puchar Ligi, Mistrzostwo Polski, Superpuchar Polski. Wszystko dzięki własnej pracowitości i determinacji w walce o powrót do dawnej formy. Obecnie Mila ma w klubie status prawdziwego lidera - jest filarem ofensywy.

Dobra dyspozycja zaowocowała powrotem do kadry. Nikt jednak nie spodziewał się, że w takim stylu… Nawet sam zainteresowany żartował przed meczem na Stadionie Narodowym, że może wejdzie na ostatnie minuty i strzeli bramkę.

Jak powiedział, tak też uczynił. I to komu - najlepszemu bramkarzowi świata! Najwyraźniej wielkie areny dodają Sebastianowi skrzydeł. Oby i tym razem jego błysk przesądził o awansie…

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych