Felietonista "Przeglądu Sportowego" porównuje powoływanie "farbowanych lisów" do korupcji

Fot. YouTube
Fot. YouTube

Dla niektórych celem nadrzędnym w rywalizacji sportowej jest wynik. Tacy ludzie w moim mniemaniu niewiele różnią się – albo w ogóle się nie różnią – od Fryzjera” - pisze Krzysztof Stanowski. - pisze w swoim felietonie Krzyszof Stanowski, szef portalu weszlo.com i autor kilku bestsellerowych książek.

Znany dziennikarz sportowy uważa, że powoływanie zagranicznych piłkarzy o polskich korzeniach to jeden z najczarniejszych momentów w dziejach rodzimego futbolu.

To dość haniebny okres w historii reprezentacji, kiedy to pokazaliśmy – my, bo trenerzy, ale też bardzo duża rzesza kibiców – że dla osiągnięcia wyniku sportowego jesteśmy w stanie zrobić wiele, nawet wyrzec się wszelkich ideałów i udawać, że ktoś, kto Polakiem nie jest, tak naprawdę jednak nim jest. To futbolowa prostytucja, którą zmyślni internauci swego czasu skwitowali chętnie podchwytywanym przeze mnie hasłem „Dam d… za wyjście z grupy”

— pisze Stanowski w swoim felietonie dla „Przeglądu Sportowego”.

Zdaniem szefa popularnego portalu piłkarskiego weszlo.com to proceder podobny do korupcji.

Dla niektórych celem nadrzędnym w rywalizacji sportowej jest wynik. Tacy ludzie w moim mniemaniu niewiele różnią się – albo w ogóle się nie różnią – od Fryzjera, tylko że używają innego arsenału środków. Zamiast wręczać łapówki, chcą wręczać paszporty

— grzmi dziennikarz.

Stanowski podkreśla, że w ostatnim czasie rozczarowała go postawa selekcjonera reprezentacji Polski, który zabiegał o ponowne powołanie do kadry piłkarza Hoffenheim.

Mam żal do Adama Nawałki, że w ogóle wpadł na pomysł negocjowania z Polanskim. (…) Chciałem w kadrze takiego Nawałkę, jakim był on w Górniku Zabrze. Ostrego, wymagającego, niepozwalającego wchodzić sobie na głowę. Liczyłem, że przeniesie to wszystko do reprezentacji, ale gdy pojechał do Polanskiego, stracił w moich oczach. Bo to nie selekcjoner powinien wyciągać rękę w kierunku piłkarza, który go publicznie obrażał. To piłkarz powinien wpierw sam przeprosić i w niepewności czekać, czy zostanie mu wybaczone. W przeciwnym razie mamy do czynienia z zachwianiem hierarchii

— czytamy w felietonie publicysty „Przeglądu Sportowego”.

Nawałka miał okazję, by udowodnić, że potrafi być stanowczy, ale ją zmarnował. I tak, znam powiedzenie, że mądry głupszemu ustępuje

— dodaje Stanowski.

Całą operację ponownego sprowadzenia na zgrupowanie kadry Polanskiego, dziennikarz nazywa „wiejskim teatrzykiem prosto z niemieckiej wsi”.

Obraniak chciał wybierać trenerów i nie uśmiechały mu się wejścia z ławki, Polanski chce wybierać trenerów i mecze. Ci śmieszni ludzie wciąż znajdują w naszym kraju adwokatów. Nie, źle napisałem. Prawdziwemu adwokatowi trzeba solidnie zapłacić, wtedy będzie cię reprezentował i wbrew sobie. A ci, którzy bronią farbowańców, to idioci (nie mylić z pożytecznymi idiotami)

— puentuje Stanowski.

gah/Przegląd Sportowy

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.