MEN się uczy?

Fot. Sxc.hu
Fot. Sxc.hu

Na Ministerstwo Edukacji Narodowej spadło w ostatnim czasie mnóstwo krytyki. Ja również jej nie szczędziłam, wytykając niedawno błędy językowe na stronie internetowej MEN (czytaj na wSumie.pl "Zreformójmy edókacjem"), a znacznie wcześniej krytykując poradnik „Wychowywać do posłuszeństwa” Stanisława Sławińskiego, doradcy minister Hall. Kilka dni temu „Rzeczpospolita” zwróciła uwagę na kolejny problem – brak profesjonalizmu także w zakresie marketingu i komunikacji. W artykule „MEN zakładnikiem własnej strony” czytamy słowa m.in. Eryka Mistewicza, marketingowca i szefa kwartalnika „Nowe Media”:

Kto jak to, ale to właśnie MEN powinno wprowadzać najlepsze standardy. To powinien być wzorzec dla dyrektorów szkół, nauczycieli, jak tworzyć strony edukacyjne, jak prowadzić skuteczną komunikację w nowych mediach. Trudno nie zgodzić się z tą opinią, zwłaszcza gdy zerknie się na stronę www.facebook.com/Ministerstwo.Edukacji.Narodowej i zobaczy – zarówno pod każdym postem, jak i w rekomendacjach – mnóstwo pytań bez odpowiedzi.

Nauka poszła w las?

Administratora tej strony niczego nie nauczyła nagłośniona w mediach „wpadka” z zaproszeniem rodziców na spacer. Zamieszczony kilka dni później post z przeprosinami został usunięty, a administrator, który najwyraźniej nie uczy się na własnych błędach, nadal dostarcza idealnych przykładów na to, jak nie należy prowadzić działań w mediach społecznościowych. Naprawdę zdecydowanie lepiej nie posiadać w ogóle strony na Facebooku.

Być może jednak jest nadzieja na pozytywne zmiany w Ministerstwie. Od niedawna rządowi eksperci odpowiadają na Facebooku na pytania rodziców w ramach „cyklu czatów na tematy dotyczące rodziny”. Inicjatywa nosi nazwę „Narada rodzinna” i, choć na jej facebookowej stronie nie dzieje się absolutnie nic, pracownicy różnych ministerstw, w tym MEN, rzeczywiście raz na jakiś czas poświecają godzinę swojego czasu wyłącznie na udzielanie odpowiedzi na pytania stawiane przez rodziców. Ostatnio Emilia Różycka z Ministerstwa Edukacji Narodowej brała udział w czacie na stronie fundacji MaMa (z zapisem rozmowy można zapoznać się tutaj).

Ucz się, ucz...

Co prawda w godzinę nie da się odpowiedzieć na zbyt wiele pytań, o możliwości uzyskania – w końcu! – jakiejkolwiek odpowiedzi wiedziało niewiele osób, a sześćdziesiąt minut czasu poświęconego na komunikację ze społeczeństwem via Facebook nie rekompensuje miesięcy ignorowania i lekceważenia obywateli nie tylko na oficjalnej stronie MEN w tym serwisie.

Warto jednak dostrzegać i chwalić nawet najmniejsze pozytywne działania Ministerstwa, od decyzji którego zależy los wszystkich dzieci i wielu dorosłych w naszym kraju. Istnieje bowiem nadzieja, że MEN posiądzie w końcu umiejętność uczenia się na własnych błędach, a na następną konferencję prasową, poświęconą uwzględnieniu przynajmniej części postulatów społeczeństwa i ekspertów, zaprosi np. profesora Bogusława Śliwerskiego, który na swoim blogu, w artykule pt. „Zjełczała zmiana oświatowa” pisał:

Nachalne i podporządkowane socjotechnice propagandy politycznej manipulowanie społeczeństwem, opinią publiczną kompromituje jedynie tych, którzy w tym uczestniczą z pełną tego świadomością. Uśmiech i dobre samopoczucie pani minister K. Szumilas – choć wystudiowane – w niczym nie wzmacniają prawdy przekazu, która była i od początku tej kampanii jest fragmentaryczna, jednostronna, a zatem – z naukowego punktu widzenia – nieszczera, kłamliwa, niepełna.

Pani Doroty Zawadzkiej, czyli TVN-owskiej Superniani pomyliła się rola z jej udziału w reklamie margaryny, nota bene dla mnie wątpliwej jakości (ale de gustibus non disputandum) z funkcją eksperta zobowiązanego do merytorycznego wyjaśnienia i argumentowania zmiany, która – poza umową o dzieło – wymaga powagi reprezentowanego jednak przez siebie wykształcenia psychologicznego czy/i pedagogicznego. Tymczasem to jak i co mówiła „celebrytka” wyglądało na zjełczały produkt, a więc toksyczny dla organizmu.

Kiepsko wypadli w czasie tej konferencji wszyscy jej aktorzy: w głównej roli premier i ministra K. Szumilas, w drugim planie pani od margaryny i statysta. Nie tylko, że nie przekonali nieprzekonanych, ale jeszcze bardziej wzmocnili postawy przeciwników kierowania sześciolatków do szkół. Premier dał wyraźny komunikat, że obywatele go nie obchodzą i nie interesują, chociaż on sam ponoć reprezentuje Platformę w nazwie Obywatelską. Taka wypowiedź w cywilizowanych demokracjach spotkałaby się z natychmiastowym roszczeniem odwołania premiera.

Polecam cały tekst, zwłaszcza pani minister i innym pracownikom MEN, którzy – jeśli chcą decydować o edukacji polskich dzieci – powinni najpierw sami wziąć się za naukę.

Anna Golus

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.