Te kilkadziesiąt godzin, gdy dowiedziałem się, że Polak w ciężkim stanie został gdzieś w śnieżnej norze na Nanga Parbat, a jego towarzyszka Francuzka schodzi na dół, spędziłem słuchając kolejnych serwisów radiowych i telewizyjnych. Zorganizowano akcję ratunkową, ruszyli wspinacze z Narodowej Wyprawy na K2, ale od razu dawano do zrozumienia, że skoro Polak został tam sam i chory, to raczej powoli umiera.
Felieton ukazał się na łamach tygodnika „Sieci”.
Kiedyś napisałem krótki tekst zatytułowany „Himalaizm jest grzechem”, z głębokim przekonaniem wyrażając pogląd, że ryzykowanie życia wyłącznie dla własnej ambicji jest złamaniem piątego przykazania. Teraz, krótko po tym, gdy doszło do tragedii, nie wypada oceniać, nie należy oskarżać. Tyle że do głowy wciąż cisną się pytania. Wynikające z niewiedzy, niezrozumienia, przerażenia. Niektóre pewnie głupie, inne trywialne i te najgorsze – okrutne.
Zmierzmy się ze wszystkimi. Dlaczego himalaista, który już sześć razy nie dał rady zdobyć tego szczytu, wyruszył po raz kolejny na wyprawę? Z roku na rok nie był młodszy, więc ryzyko było coraz większe. Czy nie zdawał sobie z tego sprawy? Czy nie myślał o tym, że może osierocić rodzinę?
Czy jego bliscy, przyjaciele, towarzyszka wspinaczek z Francji nie zdawali sobie sprawy, że on, po sześciu nieudanych próbach, po prostu powinien darować sobie tę górę? Rozumiem urażoną ambicję, chęć przezwyciężenia swoich słabości, ale czy nie było nikogo w jego otoczeniu, kto mógłby temu człowiekowi przemówić do rozumu?
To pytanie strasznie przykre, aż sam się go boję, ale dlaczego polskie państwo zdecydowało się sfinansować wyprawę ratunkową człowieka, któremu zabrakło zdrowego rozsądku? Rozumiem, że Polska powinna dbać o swoich obywateli, ale czy musi ponosić koszty ekstrawagancji posuniętych do szaleństwa? I pytam o to tylko dlatego, że wtedy, gdy doszło do tragedii Francja nie myślała, żeby wydawać pieniądze na ratowanie swojej obywatelki, która porzuciła polskiego himalaistę i sama zeszła z góry.
Tę panią uratowali polscy wspinacze, chwała im za to. Ale dlaczego poszli najpierw do Francuzki? Czy uznali, że nie warto iść wyżej, bo Polak i tak nie żyje, a pogoda się pogorszyła?
To takie prostackie refleksje laika. Na pewno znawcy himalaizmu mają na ten temat mądre i fachowe odpowiedzi. Tyle że aby przekonać prostego człowieka, trzeba uczciwej odpowiedzi.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/spoleczenstwo/380882-okrutne-pytania-dlaczego-himalaista-ktory-juz-szesc-razy-nie-dal-rady-zdobyc-tego-szczytu-wyruszyl-po-raz-kolejny-na-wyprawe