Byłem na koncercie Depeche Mode na Stadionie Narodowym. Miejsce na trybunach, wysoko, widok niezły ale to było jednak jakieś 150 metrów od sceny. Gdyby nie telebimy, widzielibyśmy jakieś małe pchełki podskakujące na scenie. To oczywiście umiarkowany problem, bo słychać było doskonale, a o to chodziło najbardziej. W rzędzie przed nami rozsiadło się towarzystwo, które od początku nastawione było na dwie sprawy: piwko do oporu i zdjęcie za zdjęciem robione komórką. Znacie ten typ?
Z odległości, o której pisałem, żadnym smartfonem nie jesteśmy w stanie zrobić zdjęcia, na którym byłoby widać cokolwiek poza rozmazanymi świetlnymi plamami. Ale ci mili państwo, a w szczególności panowie, próbowali bezustannie kręcąc nosem, że żadna fotka nie wychodzi. W efekcie ledwo zauważyli, że koncert już się skończył. Był świetny, ale oni byli trochę niezadowoleni. Być może dlatego, że na fejsie nie wyląduje żadna sensowna pamiątka :/ O wspomnienia też trudno, bo spędzili ponad dwie godziny z nosem w ekranie.
Ta obserwacja przywołała mi w pamięci to, co działo się ostatnio w Sejmie. A właściwie to, co dzieje się tam od dawna. Posłowie (barwy partyje nie mają tutaj znaczenia) bardzo często czują przymus, by wszystko rejestrować. Po jaką cholerę? Może po to, by zaistnieć w mediach społecznościowych. Pewnie tak, bo liderami nagrań, osobami, którym komórka chyba przyrosła do ręki są młodzi parlamentarzyści, którzy być może elektoratu szukają na instagramie.
Nie wymienię nazwiska pewnej konkretnej pani poseł, bo jak napisałem dotyczy to wszystkich opcji, ale chyba wiecie Państwo, o kim myślę. Ta młoda dama bez komórki nie rusza się nigdzie. Nagrywa, nagrywa, nagrywa… Często można mieć wrażenie, że nie płacimy jej za pracę poselską, tylko łożymy na amatorskie studio nagrań. Takim zachowaniem, natrętnym wtykaniem smartfona innym posłom przed samą twarz odbiera powagę sejmowi i sobie. Co więcej, wygląda na zachwyconą swoim awanturniczo-reporterskim zachowaniem.
Smartfony to genialne maszyny. Sam używam, sam robię zdjęcia i kręcę filmy. Są jednak momenty, gdy telefon warto odłożyć na bok, a pewne chwile po prostu przeżyć, by móc się później na ich temat obiektywnie wypowiedzieć. Czy chodzi o koncert Depeche Mode, czy tym bardziej ważny moment w Sejmie.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/spoleczenstwo/349950-poslowie-jak-gimbaza-ogladaja-swiat-przez-komorke-skad-taki-przymus-nagrywania-wszystkiego