„Bilans tych ostatnich 20 miesięcy jest przerażający” - zgrabnie podsumował okres od wyborów Tomasz Lis. Oczywiście patrząc z perspektywy obozu III RP.
Nie powiodła się strategia ulicznych protestów, nie przyniosła skutków presja zagraniczna, wojna wypowiedziana rządowi przez wymiar sprawiedliwości przerodziła się w generalnie niegroźne potyczki partyzanckie.
Przed nami kolejny etap. Tym razem polską łódź rozchybotać mają ludzie lewicy zakotwiczeni w Kościele. Wbrew pozorom, to dość silne środowiska, choć nie mające oparcia w masach wiernych. Są jednak wpływowi, mają poparcie części hierarchii oraz ważnych ludzi w Watykanie.
Scenariusz nie jest źle pomyślany. Chodzi o uderzenie w centralny punkt obozu Prawa i Sprawiedliwości: intensywnie przeżywaną relację z moralnością, Tradycją i Kościołem. To obszar, w którym sprawnie przeprowadzone akcje dywersyjne mogą narobić wielu szkód.
Na pierwszy ogień pójdzie oczywiście sprawa imigrantów. Już dziś widać prosty związek: im więcej jawnej lub skrywanej niechęci do Prawa i Sprawiedliwości, tym większe pragnienie ubogacenia Polski muzułmańskimi gettami, a w dalszej perspektywie krwawymi zamachami. Im większa frustracja z porażki politycznych faworytów, tym większe pragnienie zemsty na całej politycznej wspólnocie.
Dziś nie ma szans na otwarcie polskich granic dla przybyszów, więc konieczna jest sztuczka. Tą sztuczką mają być „korytarze humanitarne”, forsowane przez lewicę oraz niektóre środowiska kościelne. Polacy słyszą dziś, że będziemy tylko leczyć zadręczonych ludzi, którzy potem wrócą do swoich domów. Ale oczywiście nie wrócą, co już gdzieniegdzie słychać. Nawet jeśli będą formalnie zobowiązani do powrotu, lewica i jej sojusznicy w Kościele zadbają, by stało się inaczej. Będą protesty, blokady, starcia z policją. Rząd będzie miał do wyboru: albo konfrontacja na skrajnie niewygodnym gruncie, albo kapitulacja.
Imigranci/uchodźcy sprowadzeni za pomocą „korytarzy humanitarnych” (mało sensownych ekonomicznie i funkcjonalnie; wielokrotnie taniej jest pomagać na miejscu) będą niezwykle użytecznym taranem zmian społecznych. Jak będzie można im i ich rzecznikom odmówić roszczeń związanych z pierekowką polskiego społeczeństwa, skoro sami ich zaprosiliśmy i ugościliśmy?
„Korytarze humanitarne” nie mają sensu w sytuacji w której trwa intensywne polowanie na rząd. Tego typu instytucje wymagają minimum zaufania, którego dziś nie ma, i które szybko się nie pojawi. Domniemanie, że szlachetne intencje zostaną wykorzystanie cynicznie do złamania słusznego oporu Polaków przeciwko faktycznej islamskiej inwazji, ma solidne podstawy.
Poszukiwanie skutecznej dźwigni trwa. Nie udało się z ulicą, zagranicą ani sądami, więc czeka nas kolejna odsłona: bój o Kościół w Polsce, i bój częścią polskiego Kościoła. Faktycznie: bój przeciwko Kościołowi w Polsce.
Na szczęście dla Polski w naszym Kościele nie brakuje ludzi rozumiejących dziejowy charakter naszych czasów. Także ludzi, którzy wiedzą, że w Polsce toczy się starcie nie tylko o przetrwanie i odrodzenie naszej Ojczyzny, ale także o coś znacznie ważniejszego.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/spoleczenstwo/345738-po-klesce-strategii-ulica-i-zagranica-kolejny-atak-na-oboz-zmian-przeprowadza-ludzie-lewicy-zakotwiczeni-w-kosciele