To ja jestem tą „panią z IPN” – niską, konserwatywnie ubraną, apodyktyczną i protekcjonalnie traktującą młodzież z I SLO Bednarska – która rozmawiała z uczniami pod Sejmem o przypinkach.
— pisze na portalu laboratorium.wiez.pl Magdalena Czoch.
Na początku ubiegłego tygodnia media doniosły, że czterech licealistów z warszawskiego I Społecznego Liceum Ogólnokształcącego nie zostało wpuszczonych przez straż marszałkowską do Sejmu, gdzie mieli uczestniczyć w Turnieju Debat Historycznych IPN. Powodem niewpuszczenia ich przez straż były ich przypinki z nazwą jednej z pozaparlamentarnych partii politycznych oraz z hasłami światopoglądowymi.
W doniesieniach medialnych pojawiła się również „pani z IPN”, która wyszła do nich przed Sejm i próbowała ich przekonać, żeby zdjęli przypinki i weszli na turniej. Młodzi odmówili i zrezygnowali z uczestnictwa w debatach. Zaczęła się dyskusja – głównie o tym, czy straż marszałkowska postąpiła słusznie i czy miała do tego prawo? Zaczął się też szum medialny wokół uczniów. Zaczęło się bicie im braw za odważną postawę i bronienie wartości – przez część mediów, przez dyrekcję I SLO, przez bliskie mi osoby
— pisze Magdalena Czoch.
Instytucje pisały i piszą oświadczenia w tej sprawie, partie i poszczególne środowiska – również organizujące debaty – określają swoje stanowisko, żądają wyjaśnień.
I dobrze: piszcie, oświadczajcie, określajcie, żądajcie. Ja chciałabym zapytać o rzeczy, które wydarzyły się pozornie z boku, a moim zdaniem są kluczowe
— dodaje Czoch.
Nie pytam jako przedstawicielka żadnej instytucji, żadnego środowiska, ale jako osoba, która zajmuje się od prawie dziesięciu lat edukacją i czuje, że wszyscy pogrążamy się w jakimś społecznym bagnie; która czuje, że jako dorosła – mówiąc kolokwialnie – nawaliła. Bo to ja jestem tą „panią z IPN” – niską (mam 164 cm wzrostu), konserwatywnie ubraną, apodyktyczną i protekcjonalnie traktującą młodzież z I SLO – która rozmawiała z uczniami pod Sejmem.
— pisze Magdalena Czoch.
I dodaje, że jest jej przykro, bo na własnej skórze przekonała się, jak bardzo media potrafią zmanipulować przekaz.
Kiedy wyszłam przed Sejm do uczniów i ich opiekuna, zobaczyłam młodych ludzi, pewnie oczytanych bardziej niż większość ich rówieśników, prawdopodobnie aktywnych w przestrzeni publicznej – może uczestniczących w zbiórkach, akcjach, manifestacjach albo przynajmniej je popierających; chcących mieć wpływ na rzeczywistość. Podejrzewam też, że gdybyśmy porozmawiali, okazałoby się, że mamy zbliżone albo wręcz takie same poglądy na wiele spraw, które dzieją się w kraju i na świecie, czy na historię. Powinniśmy się więc zrozumieć.
— tłumaczy Magdalena Czoch.
Przedstawiłam się i od razu wyrósł między nami mur: oni z wiadomej Bednarskiej, ja z wiadomego IPN
— opowiada.
Tylko że ja stanęłam przed nimi, przedstawiłam się i w tym momencie wyrósł między nami mur. Oni byli uczniami z wiadomej Bednarskiej, ja panią z wiadomego IPN. Oni liberałowie, ja konserwatystka. Oni ze świata walczącego o wolność i demokrację, ja z ciemnogrodu, który szerzy propagandę i nacjonalizm. Oni ze społeczeństwa, ja z narodu.
— pisze.
Sprawa była według niej prosta. Spotykali się w określonym miejscu – w Sejmie, na Turnieju Debat Historycznych IPN. Straż marszałkowska nie chciała młodzieży wpuścić na teren Sejmu, bo byli obwieszeni przypinkami – w tym z nazwą jednej z partii politycznych.
Gdy przychodzimy do określonego miejsca, to powinniśmy stosować się do jego reguł. Chcemy kulturalnie, merytorycznie debatować o historii, spierać się o nią, uczyć się patrzeć na nią z różnych stron, szukać argumentów dla obu racji – tego mają uczyć debaty. I po to się spotykamy. Spotykamy się w Sejmie, który jest z założenia polityczny, ale tym razem to jest tylko miejsce, do którego zasad na czas debat – jeśli chcemy w nich uczestniczyć – dostosowujemy się. Czy się z decyzją straży marszałkowskiej zgadzamy, czy nie.
— pisze Czoch.
Nie świadczy o nas przypinka z nazwą partii czy hasłem – nawet najbardziej słusznym. Nie świadczy o nas tatuaż ani postać, którą mamy na koszulce – nawet najbardziej zasłużona dla naszej historii. Nie świadczy o nas religia, jaką wyznajemy ani narodowość. Nie świadczy o nas orientacja seksualna. Świadczą o nas czyny. Świadczy o nas odpowiedzialny stosunek do drugiego człowieka i gotowość do rozmowy, do próby zrozumienia tego, który stoi naprzeciw nas. Świadczy o nas chęć zrozumienia świata, odpowiedzialne podejście do społeczeństwa, do państwa, do przyrody.
— podsumowuje.
eh/http://laboratorium.wiez.pl
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/spoleczenstwo/345448-pani-z-ipn-pod-sejmem-to-magdalena-czoch-czuje-ze-wszyscy-pograzamy-sie-w-jakims-spolecznym-bagnie