Fakty są znane. Po pierwsze w sposób oczywisty gromadząca setki tysięcy dzieciaków i udających dzieciaków coroczna festiwalowa impreza Jerzego Owsiaka to w miejsce pod względem bezpieczeństwa zawsze krytyczne. Po drugie, w czasach szalejącego islamskiego terroryzmu, staje się miejscem ekstremalnie krytycznym. I po trzecie, w tym roku pan Owsiak zaprosił w tym roku (festiwal zaplanowano od 3 do 8 sierpnia) także islamskich imigrantów mieszkających w Niemczech, a to od Kostrzyna nad Odrą niedaleko.
W Frankfurcie nad Odrą - mieście tuż obok Kostrzyna - przebywa kilka tysięcy emigrantów. Powiem Ci tak - jesteśmy otwarci na to, że do nas przyjadą. Jesteśmy na to przygotowani. Będziemy o tym mówili. Jestem na 100% przygotowany, że w super zabawie także z ich udziałem pomogą nam woodstockowicze
— stwierdził. Co jeszcze podniosło ryzyko.
Jest oczywiste, że dla szefa Ministerstwa Spraw Wewnętrznych Mariusza Błaszczaka to wyzwanie. Politycznie i po ludzku odpowiada za zapewnienie tym wszystkim bezpieczeństwa. Czy w kontekście zaproszenia islamskich imigrantów przez Owsiaka to w ogóle możliwe? Nie wiem, ale uważam, że skoro szef WOŚP tak lekko podchodzi do kwestii bezpieczeństwa, to MSW i policja powinny rozważyć anulowanie tej imprezy. W kontekście obecności islamskich imigrantów staje się ona wyzwaniem dużo większym niż zeszłoroczne Światowe Dni Młodzieży.
Musimy pamiętać, że jeśli zdarzy się - odpukać - jakaś masakra, to odpowiedzialność spadnie na rząd Prawa i Sprawiedliwości. Bo tej odpowiedzialności nawet pycha pana Owsiaka nie zdejmuje. W przypadku złego obrotu spraw pan Owsiak zapewne w swoim stylu ogłosi, że mu przykro, i skrytykuje policję.
Chciałbym być precyzyjnie zrozumiany: nie chodzi tu o stosunek do Owsiaka, Orkiestry i gości, których pan Owsiak zaprasza. Tu chodzi o śmiertelnie poważne pytanie, czy można być pewnym, że uczestnicy będą tam bezpieczni? Mam duże wątpliwości.
Dlatego ze zdziwieniem czytam w tygodniku „Wprost” artykuł Elizy Olczyk zatytułowany
Błaszczak na wojnie z Owsiakiem.
Dlaczego na wojnie? Bo wcześniej
organizatorzy zgłaszali imprezę masową np. na 200 osób, a reszta to rzekome pole namiotowe.
Policja natomiast
zawsze przymykała na to oko i sama zapewniała bezpieczeństwo uczestników, co kosztowało kupę forsy. Ale Owsiak nie jest pieszczochem tej władzy i to się skończyło.
Sam Owsiak na stronach festiwalu wskazuje, że ryzyka nie dostrzega, za to bardzo wierzy w swoją szczęśliwą gwiazdę i charyzmę:
Zacznijmy od tego, że nasz Festiwal jest festiwalem otwartym, niebiletowanym i niemożliwym jest ustalenie dokładnej ilości jego uczestników. (…) Od samego początku festiwal jest współtworzony razem z publicznością, która jest podstawą jego pokojowego i bardzo przyjaznego charakteru. To mój kontakt z nią ze sceny pozwalał także w sytuacjach jakichkolwiek kryzysów doskonale panować nad sytuacją. Nasz wzajemny dialog jest czymś najcenniejszym przy każdym tego rodzaju spotkaniu.
Czy charyzma wystarczy by nie zdarzyło się to, co tyle razy od otwarcia granic Europy dla masowej imigracji zdarzyło się w pobliskich Niemczech?
Dla Elizy Olczyk cała sprawa to jednak przede wszystkim problem wizerunkowy dla Prawa i Sprawiedliwości. Właściwie wyłącznie w takich kategoriach go opisuje.
Elizo, proszę o trochę wyobraźni. Co napiszesz jeśli Błaszczak ulegnie, policja przymknie znowu oko, ale efektem Woodstocku będą masowe pogrzeby?
Naprawdę, nie wszystko może być grą o punkty sondażowe, a każdy nacisk na szefa MSW by kierował się kwestiami wizerunkowymi w czasach terroru, uważam za skrajnie niebezpieczny.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/spoleczenstwo/344932-jesli-na-imprezie-owsiaka-zdarzy-sie-odpukac-masakra-to-odpowiedzialnosc-i-tak-spadnie-na-rzad