Bojkot Festiwalu w Opolu, to odłam tej samej totalnej strategii niszczenia tkanki społecznej jak zakłócanie miesięcznic smoleńskich czy wizyt Jarosława Kaczyńskiego na Wawelu.
Pomruki niezadowolenia tzw. salonu po występie Maryli Rodowicz w koncercie sylwestrowym organizowanym przez Telewizję Polską, wytykanie jej duetu z Zenonem Martyniukiem, było sygnałem ostrzegawczym, że współpraca z telewizją prezesa Kurskiego nie jest dobrze widziana.
Sama artystka zdradziła, że tuż po koncercie w Zakopanem otrzymała wulgarnego sms-a od bliskiego kolegi: „Życzę zdrowia, bo talent poszedł się j***ć z buractwem”. Ponoć był to artysta śpiewający poetyckie utwory.
Od dłuższego czasu stwarza się atmosferę, że TVP jest telewizją reżimową, TVPiS i żaden „przyzwoity” człowiek, na co dzień popierający KOD i czytający GW, nie powinien mieć z nią niczego wspólnego.
Nie będąc osobą niezwykle przenikliwą łatwo było antycypować, że nastąpi próba storpedowania flagowej imprezy telewizji publicznej. Przecież nie można doprowadzić do sytuacji, kiedy obywatele poczują się sielankowo w państwie PiS. Usiądą przed telewizorem, posłuchają piosenek, zobaczą rozbawioną publiczność w opolskim amfiteatrze. Nie o to chodzi.
Każdą, najbardziej prozaiczną sprawę trzeba obrócić w karczemną awanturę. Przy każdej okazji trzeba dzielić Polaków i napuszczać jednych na drugich.
Jak się ma umysłowo środowisko naszych celebrytów mogliśmy się niejednokrotnie przekonać ostatnimi czasy. Wsparcie dla KOD, dla czarnych marszów, dla wszelkiej hucpy antyrządowej. Obrazkiem mówiącym więcej, niż miliony słów, jest rżąca do rozpuku widownia złożona z przedstawicieli świata filmu, gdy ze sceny Maciej Stuhr kpi z katastrowy smoleńskiej i żołnierzy wyklętych.
Bojkot Festiwalu w Opolu jest oczywiście poparty ideologicznie. Podobnie jak obrona Trybunału Konstytucyjnego, stanie na straży konstytucji, czy urządzanie „Marszu Wolności” zorganizowano go w imię wyższych wartości. Nie do końca sprecyzowanych, ale na tyle doniosłych, że poruszył dogłębnie artystyczne dusze niektórych wykonawców.
Rezygnują bo nie chcą się mieszać do polityki, mieszając się w ten sposób do niej na całego. Czy to są takie ptasie móżdżki, że nie widzą co tu się dzieje i komu dają się wykorzystać dla konkretnych celów.
Co zabawne czasem swoje oświadczenie konkludują: do zobaczenia w Opolu za rok, kiedy będzie już normalnie.
Normalnie, czyli jak? Artystów do występów w opolski amfiteatrze wyznaczą osobiście Adam Michnik z Jurkiem Owsiakiem.
Gdyby nie sprawa Kayah znalazłby się pewnie inny pretekst by wezwać do bojkotu. Dziwić może tylko brutalność tego środowiska wobec Maryli Rodowicz. Jeśli tak mocno nie zgadzali się z jej wyborem miejsca świętowania 50 – lecia działalności, to po co zgadali się na udział w koncercie? Widać im to nie przeszkadzało, że będą w telewizji publicznej. Czy dopiero oświeciła ich wypowiedź Krzysztofa Materny dla Gazety Wyborczej:
„Dla Kurskiego radziłbym nigdy nie śpiewać, bo śpiewanie dla Kurskiego jest po prostu śpiewaniem takim właśnie obrzydliwym”
W takiej sytuacji nie ma już wyjścia. Trzeba zachować się porządnie i zgodnie z zaleceniami.
Nasz przemysł rozrywkowy to jest jedna wielka patologia. Hermetyczny układ stacji radiowych, zagranicznych wytwórni płytowych, menadżerów, organizatorów imprez i części mediów. To oni naznaczają tych, którzy mają robić kariery i dlatego nawet debiutanci obawiają się zadzierania z nimi i wola się „solidaryzować” z całą akcją psucia imprezy TVP.
Niedobrze, że telewizja Jacka Kurskiego nie zrobiła nic by się z tego układu wyzwolić i stworzyć własną formułę festiwalu, niezależną od krajowych macherów od piosenki. Poza tym dopuszczenie do koncertu premier Dr Misio i Arkadiusza Jakubiaka, znając ich repertuar należy zaliczyć do katalogu dziwactw.
Bojkot niektórych gwiazd wbrew pozorom może wcale nie być dla TVP dotkliwy.
Symptomatyczny jest wpis Urszuli:
„Kochani! Pytacie, czy w tym roku usłyszycie w Opolu Dmuchawce i Konika? Otóż nie, ponieważ wycofaliśmy się z udziału w tegorocznym festiwalu.”
Chyba taki cios jak brak „Dmuchawców i Konika” jakoś widownia przetrzyma. W przypadku innych wycofujących się wykonawców straty są na podobnym poziomie.
Gorsze jest to, że obserwując zdziczałe działania V kolumny można podejrzewać, że będą się starali całkowicie sparaliżować opolskie koncerty. Wystarczy parędziesiąt osób wyjących i gwiżdżących, żeby popsuć innym zabawę. Wyprowadzanie ich przez ochronę, owszem może być bardzo widowiskowe, ale to nie o to chodzi.
To co się u nas dzieje, to nie są przypadkowe zdarzenia. Jest realizowany plan. Ktoś czuwa, żebyśmy nie mogli zaznać spokoju i radości. I nawet festiwal piosenki są w stanie przerobić na dymiacą barykadą.
Szkoda, że nasze tzw. elity, artyści, którzy powinni w swojej sztuce definiować i opisywać świat są w swojej znakomitej większości, tak mało rozgarnięci, że z dumą stają murem za hybrydowymi rozrabiaczami.
Z drugiej strony przecież po coś tych obywateli, III RP selekcjonowała i nominowała na artystów.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/spoleczenstwo/340725-celebryci-w-imie-obrony-muzyki-ponad-podzialami-staneli-murem-za-kod-gw-i-prymitywnym-antykatolicyzmem