Natychmiast pojawiły się w Internecie dziesiątki memów i złośliwych komentarzy. Oto jakim fragmentem tekstu „Gazeta Wyborcza” skwitowała ocenę nowej listy lektur dla szkół średnich:
Liczba lektur jest przytłaczająca. Wychodzi na to, że w każdym roku licealista będzie miał do przeczytania sześć, siedem książek, a do tego dużo poezji i fragmentów obszernych tekstów.
Ponieważ „Wyborcza” o niczym, co dotyczy najdrobniejszego posunięcia tego rządu, nie pisze inaczej niż tonem histerycznego alarmu, skojarzenia były oczywiste.
To faszyzm
— żartował sobie ktoś.
Ktoś inny zaproponował, naturalnie ironicznie, interwencję rzecznika praw obywatelskich w obronie umęczonej siedmioma książkami rocznie młodzieży.
Szkoła stała się scenerią tak bezpardonowej walki, że powiedzieć, a raczej wykrzyczeć, można wszystko. W tym przypadku ten kawałek został wyjęty z wywiadu z prof. Krzysztofem Biedrzyckim z UJ. To klasyczny zawodowy edukator (kierownik Zakładu Dydaktyki Przedmiotów Szkolnych).
Jego wywiad czytany w całości nie powinien być w całości odrzucany. Jeśli twierdzi, że nie będzie czasu na gruntowne przerobienie wszystkiego, warto może się zatrzymać i zastanowić. Zwłaszcza, gdy oznajmia, że równocześnie w liceum zredukowano liczbę godzin rozszerzonego polskiego. Skądinąd „GW” nie tłumaczy, czy chodzi o zwykły profil humanistyczny, czy o jakieś jeszcze bardziej rozszerzone programy, nie podaje liczby tych godzin. Czyli standard debaty w ciemno.
Ale profesor chwaląc nota bene sam dobór lektur i nie kwestionując ideowych założeń ministerialnego kanonu, czyni z nowego systemu jakiś przerażający straszak. Teza, że siedem książek rocznie to kurs przygotowawczy na studia polonistyczne, brzmi groteskowo. Zwłaszcza, że edukator sam przyznaje: tak kiedyś było (30 lat temu). Naturalnie edukacja jest dziś bardziej masowa, a młodzież kulturowo bardziej oddalona od kodów, jakie ma poznać w szkole. Ale jak rozumiem ten rząd chce nieco podnieść poprzeczkę, nawet za cenę pewnego ograniczenia masowości matury. Próbuje też odwrócić niedobre kulturowe trendy, gdzie wszystko nagina się do komputerowych gier, bo już nawet nie niemądrych seriali. Być może mierzy siły na zamiary. Ale wolę to niż niemądre kapitulanctwo realizowane pod hasłem: czym mniej przeczytacie, tym lepiej. A jak czegoś nie rozumiecie, to się nie starajcie.
Piotr Skwieciński napisał, że podejmując wojnę z siedmioma książkami rocznie, „Wyborcza” zerwała z językiem inteligencji. Że wyrzekła się go w imię doraźnej walki z PiS, gdzie każda broń się przyda. Także podburzanie licealistów i ich rodziców, z których znaczna część uważa, że ich pociechy się obciąża ponad miarę.
Trochę tak jest. Ale warto też przypomnieć, że od lat gazeta Adama Michnika hołdowała teoryjkom o nauczaniu bezstresowym, przyjemnym i topornie naginanym do współczesności, poza którą nie warto wychodzić. Zaryzykuję twierdzenie, że to jedna z ważnych różnic między polskimi konserwatystami, a lewicowymi liberałami. Słowo „kanon” nieprzypadkowo stało się symbolem tej kontrowersji. Dla środowiska skupionego wokół Czerskiej, im mniej kanonu, tym lepiej.
Na miejscu MEN zbadałbym techniczne zastrzeżenia prof. Biedrzyckiego. Istotnie jeśli próbujemy uczyć w szkole podstaw retoryki, potrzebujemy na nią czasu. Moim skromnym zdaniem pomocne byłoby choćby swoiste wychowanie teatralne. Przy czteroletnim liceum czas powinien się na nie znaleźć.
Ale poddawać się terrorowi krzyku: za dużo, nie podołają, nie należy. Zaletą tradycyjnej szkoły było to, że nawet otarcie się o jedną czy drugą książkę umożliwiało powrót do niej kiedyś. A po drodze przyswojenie sobie jednego czy drugiego, związanego z nią wątku, pojęcia, symbolu, nazwy. Tak się buduje kody kulturowe, których nigdy nie zdoła się przyswoić w całości. Ale mijając kolejne półki, można mieć szanse. Wyrzucając wszystko na śmietnik, poza nawias, takiej szansy się nie stwarza.
Na samej liście lektur nie widzę ani jednej pozycji, której można by się wstydzić. To bardzo dużo. Co zabawne, nie znalazła jej nawet „Wyborcza”, więc wybrała całkiem inne pole bitwy. Mam nadzieję, że przy tym rządzie bitwy przegranej.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/spoleczenstwo/339998-umeczony-licealista-kolejna-ofiara-pis-jeszcze-jedna-bitwa-o-szkolne-lektury
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.