6-7 książek rocznie w liceum to "przytłaczająca" ilość? Kuriozalny alarm "Wyborczej"

„Wyborcza” z troską pochyla się nad ciężkim losem licealistów pod rządami PiS. Przez reformę edukacji będą musieli się więcej uczyć i czytać. O zgrozo! Nawet 6- 7 książek rocznie.

Podstawa programowa z języka polskiego dla szkół średnich jest zbyt ambitna. Tego nie da się zrealizować. To kurs przygotowawczy na studia polonistyczne, który muszą przejść nie tylko przyszły humanista, ale też inżynier, mechanik samochodowy czy spawacz

—ubolewa z rozmowie z gazetą prof. Krzysztof Biedrzycki z Uniwersytetu Jagiellońskiego.

Uczelnie od lat narzekają na słabo przygotowanych studentów i spadający poziom nauczania, a tu nagle taki alarm, bo od uczniów będzie wymagać się więcej? Zarzutem dla przygotowanej przez MEN reformy edukacji okazuje się podnoszenie uczniom poprzeczki. Wykładowca literatury na Uniwersytecie Jagiellońskim krytykuje zmiany w programie nauczania, bo:

Zgodnie z tą podstawą programową oni wszyscy mieliby stanowić elitę. Przedstawiony projekt jest bardzo ambitny.

Ktoś od kogo się nie wymaga niewiele osiągnie. Poza tym co złego jest w dobrze wykształconych lekarzach, mechanikach, przedsiębiorcach itd.?

Liczba lektur jest przytłaczająca. Wychodzi na to, że w każdym roku licealista będzie miał do przeczytania sześć-siedem książek, a do tego dużo poezji, fragmentów obszernych tekstów

—narzeka rozmówca „Wyborczej”.

Twierdzi też, że lektury z epok odległych - np. „Odprawa posłów greckich”- to bardzo napisana jest zbyt trudnym dla młodzieży językiem.

Może wystarczyłyby fragmenty (np. pieśni) lub całość na poziomie rozszerzonym.

Fragmenty i skróty były przerabiane przez ostatnie lata. Czyżby „Wyborcza” zaczynała walkę o to, żeby w edukacji wszystko zostało po staremu. Równamy w dół.

ann/wyborcza.pl