Publikujemy kolejny list nauczycielki, dotyczący kulisów organizacyjnych protestu organizowanego przez ZNP. Dane autorki - na jej prośbę - zachowujemy do wiadomości redakcji.
31 marca – dzień, w którym wszystko się wyjaśni, społeczeństwo zobaczy, co nauczyciele myślą o obecnej władzy, jakie mają wobec niej oczekiwania, a przede wszystkim, w jakiej ilości poprą postulaty Związku Nauczycielstwa Polskiego. Tak myślało wielu Polaków, tak myślałam i ja.
Szybko jednak zweryfikowałam swoje podejście do tego tematu. Stało się tak, ponieważ z niepokojem obserwowałam, co działo się w ciągu ostatnich tygodni w szkolnej rzeczywistości.
Gwoli wyjaśnienia uczciwie przyznam, że nie jestem i nigdy nie byłam członkiem żadnej organizacji związkowej, od kilkunastu lat jestem nauczycielem, a od ponad roku pełnię funkcję kierowniczą w szkole.
Na podstawie obserwacji pozwalam sobie stwierdzić, że strajk nie da żadnych konkretnych odpowiedzi na postawione we wstępie pytania, bowiem nawet liczby, które powinny być „twardymi” danymi, w tym przypadku nie odzwierciedlają rzeczywistości. Dlaczego?
Po pierwsze – referendum. Przeprowadzone niezgodnie z jakimikolwiek standardami. Przewodnicząca ogniska chodziła z prowizoryczną urną po szkole i każdemu indywidualnie wydzielała kartę do głosowania, patrząc przy tym, jaką odpowiedź zaznacza. Jedna z nauczycielek po udzieleniu odpowiedzi negatywnej, usłyszała słowa: „Nie chce podwyżki?!” (co usłyszeli wszyscy zgromadzeni w pokoju nauczycielskim).
Po drugie – tajemnica. P. Broniarz nie uznał za stosowne opublikowania listy szkół przystępujących do strajku. Wszystko co się ma dziać w szkole jest „tajne przez poufne”. Co to znaczy? Prezes ogniska w moim mieście stwierdził, że nikt nie musi informować dyrekcji szkoły, czy ma zamiar do strajku przystąpić. W praktyce… jest 21.30 – jutro strajk, a ja nie mam pojęcia, kto do niego przystąpi!!! Czy wystarczy opiekunów do kilkuset dzieci?
Naprawdę, szanuję prawo obywateli do strajku, ale w sposób cywilizowany. Ta próba okazała się egzaminem z odpowiedzialności dla wielu nauczycieli. W mojej placówce, tylko niektórzy go zdali. Mieli na tyle odwagi, żeby przyjść i powiedzieć, czy zamierzają strajkować. Tym za i tym przeciw – dziękuję.
Po trzecie – presja. Ktoś zaczął plotkować, że będą represje za strajk. Z czyjej strony? – Nikt nie potrafi odpowiedzieć. Tymczasem dziś zapukało do moich drzwi wielu nauczycieli, którzy po prostu z rozmaitych powodów nie chcą przyłączać się do strajku. Jednych po prostu na to nie stać (utrata za ten dzień wynagrodzenia) inni nie zgadzają się z postulatami, a jeszcze inni są całym sercem za strajkiem, ale nie w takiej formie. Oto przebieg jednej z rozmów:
- Chciałabym zgłosić, że jutro będę pracowała (nauczycielka – pierwszy rok pracy). -Dziękuję, ta informacja bardzo mi pomogła. Czy mogę zatem liczyć, że w „okienkach” weźmie Pani płatne zastępstwa?
- Tak, oczywiście. Ale proszę nigdzie nie wywieszać, że zajmę się dziećmi. Zrobię to ramach 40-godzinnego tygodnia pracy. Już zostałam nazwana łamistrajkiem…
Tyle w temacie tak postulowanej przez ZNP WOLNOŚCI i dialogu. Mówi się, że zły to ptak, co własne gniazdo kala. Czy jestem tym ptakiem? Może. Staram się jednak stać po stronie prawdy, nawet tej, która dla wielu jest po prostu niewygodna.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/spoleczenstwo/333722-kulisy-strajku-nauczycieli-z-niepokojem-obserwowalam-co-dzialo-sie-w-ciagu-ostatnich-tygodni-w-szkolnej-rzeczywistosci
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.