W każdym systemie kształcenia znajdą się uczniowie doskonale radzący sobie z umysłowym rozwojem, przygotowaniem do studiów na wyższych uczelniach, choć te ostatnie także coraz częściej podpisują dyplomy na wagę testowaną bardziej w kilogramach niż w jednostkach wiedzy.
Obok nich siedzi jednak większość, dla której sprawa kto i czego uczy, przesądza o przyszłych możliwościach intelektualnych. Wokół zbliżającej się reformy narósł wrzask, każda ze stron nie bardzo słyszy polemistów, demagogia mocno zastępuje racje, upór jakąkolwiek argumentację.
Moja opiera się na przesłaniu widocznym prawie każdego dnia. Wystarczy posłuchać wypowiedzi ludzi zabierających publicznie głos, uczestników rozmaitych zgadywanek, teleturniejów, również sond ulicznych. Nawet w Sejmie wybrańcy ludu dość często ośmieszają się brakiem podstawowych wręcz wiadomości dotyczących historii Polski, świata, logiki, literatury, w ogóle sztuki. Pewnie nie te czasy, by oczekiwać, iż na Wiejskiej rozlegać się będą wystąpienia na poziomie prezentowanym kiedyś przez posła Hermana Liebermana, czy po 1956 roku przez Stefana Kisielewskiego, lecz od wybrańców narodu można chyba wymagać, by nie kompromitowali się aż tak.
Smutno się też robi patrząc na najrozmaitsze teleturnieje, także sondy uliczne prowadzone w związku z telewizyjnymi dyskusjami. Nie tylko absolwenci szkół średnich, ale także posiadacze dyplomów uczelnianych nie potrafią odpowiedzieć na pytania, które kiedyś były fraszką dla licealistów. Zupełnie niedawno prawie nikt nie potrafił wymienić żadnej postaci „Zemsty”, parę dni wcześniej chyba dwie osoby na kilkanaście zapytanych potrafiło skojarzyć Żelazową Wolę z Fryderykiem Chopinem.
Nie zapisuję podobnych przypadków, ale występują one już w takiej mnogości, że często wstyd już coś podobnego oglądać. Szkoły ćwiczą swych wychowanków różnymi testami, pozostawiając sedno sprawy, czyli wiedzę i pełne jej wykorzystanie gdzieś w trudno dostępnych zakamarkach. I trudno obwiniać za ten stan nauczycieli, choć pewnie w jakimś niewielkim stopniu tak. System jest do luftu, ale aby go zmienić trzeba trochę wysiłku. Z każdej strony.
W trudnych latach pięćdziesiątych mój nauczyciel historii, śp. Władysław Pytlarz, mawiał – a teraz, moje dzieci, schowamy książeczki i powiemy, jak było naprawdę. Dziś aż taka odwaga nie jest potrzebna. Wystarczy nieco chęci i przyjaźni wobec przyszłych dorosłych.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/spoleczenstwo/333643-byle-teleturniej-byle-sonda-uliczna-dowodzi-ze-reforma-oswiaty-jest-konieczna-nieuctwo-stalo-sie-cnota