Czy na warszawskim Wydziale Sztuki Mediów ASP w Warszawie, gdzie dziekanem był potężny prezes ZAiKS-u Janusz Fogler, naruszano prawo przy przyznawania tytułów naukowych? Śledczy z warszawskiej prokuratury wciąż badają kulisy tego głośnego skandalu. „Gromadzimy i analizujemy obszerną dokumentację” – poinformował nas Michał Dziekański z Prokuratury Okręgowej w Warszawie.
Afera z doktoratami na Wydziale Sztuki Mediów ASP odbiła się w zeszłym roku szerokim echem w mediach. Przypomnijmy, że Centralna Komisja ds. Stopni i Tytułów ograniczyła Radzie Wydziału Sztuki Mediów uprawnienia do przyznawania tytułów. Komisja odmówiła też zatwierdzenia uchwał rady wydziału o nadaniu stopnia doktora kuratorce Andzie Rottenberg i artyście Krzysztofowi Wodiczce. Dziekanem wydziału był wówczas Janusz Fogler, prezes ZAiKS, potężnego stowarzyszenia zarządzającego setkami milionów złotych należących do polskich artystów.
W przypadku Rottenberg stwierdzono, że „nie zostały zachowane warunki bezstronności oceny pracy doktorskiej”, ponieważ jeden z recenzentów był współautorem ocenianego dzieła. Z kolei w przewodzie doktorskim Wodiczki wykryto „istotne braki formalne, które dyskwalifikowały go pod względem prawnym”.
Zawiadomienie o przestępstwie w tej sprawie zostało złożone przez osobę prywatną, za pośrednictwem Prokuratury Krajowej, w marcu ubiegłego roku. Autor zawiadomienia podnosił, że mimo ograniczenia uprawnień rady, Janusz Fogler (ówczesny dziekan Wydziału Sztuki Mediów) oraz rektor ASP Adam Myjak, przyznali doktoraty Tomaszowi Tomaszewskiemu, Ryszardowi Horowitzowi i Tomaszowi Sikorze. Uchwały o nadaniu stopni – znów według zawiadomienia o przestępstwie – nie trafiły do Centralnej Komisji do spraw Stopni i Tytułów, a co za tym idzie nie były zatwierdzone. Według przesłanego do prokuratury zawiadomienia, „(…) zostały spełnione wszystkie przesłanki przestępstwa przekroczenia uprawnień przez funkcjonariusza publicznego, czyli świadomość, celowość działania oraz efekt działań przestępnych”.
Śledztwo trwa od wielu miesięcy i, jak ustaliliśmy nieoficjalnie, jest dosyć trudne.
Nikomu nie postawiono z zarzutów. Gromadzimy i analizujemy obszerną dokumentację
— poinformował nas Michał Dziekański z Prokuratury Okręgowej w Warszawie.
Skandal na ASP opisała w maju ub.r. autorka tygodnika „wSieci” Maja Narbutt. Publicystka wskazała na powiązania ASP z politykami Platformy Obywatelskiej i przypominała, że pomimo anulowania części doktoratów przez Centralną Komisję ds. Stopni, niektórzy wciąż tytułują się „doktorami”.
Płacę za coś, w czym nie brałem udziału. Na Wydziale Sztuki Mediów rzeczywiście działy się dziwne rzeczy, jechano po bandzie. Ale nie miałem o tym pojęcia, jestem tak samo zaskoczony jak wszyscy
— zapewniał wówczas rektor Akademii Sztuk Pięknych prof. Adam Myjak.
Na Wydziale Sztuki Mediów można było skończyć studia bardzo szybko. Znacznie szybciej, niż zezwalają przepisy. Przestrzeganie przepisów i wymogów formalnych zdecydowanie nie było mocną stroną tego wydziału. Chyba dlatego przyciągał jak magnes artystyczne VIP-y, które wiedziały, że właśnie tutaj bez kłopotu zdobędą stopnie naukowe
— przypominała Maja Narbutt.
Publicystka charakteryzowała też ówczesnego dziekana (wtedy i dziś – prezesa ZAiKS) Janusza Foglera.
Przez wiele lat (…) był niezatapialny. Jego kariera akademicka była niemal równie nieoczekiwana i błyskawiczna, jak niektórych doktorantów na jego wydziale. Skończył geografię na UW jeszcze w latach 70. W 2006 r. zrobił doktorat na ASP, trzy lata później już habilitację, a wkrótce potem został profesorem belwederskim na mocy decyzji prezydenta Komorowskiego. (…) A poza tym (…) jest prezesem potężnego Stowarzyszenia Autorów ZAIKS. I właśnie ten fakt może wyjaśniać, dlaczego mógł mieć nieodpartą siłę perswazji
— pisała publicystka „wSieci”.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/spoleczenstwo/333524-doktoraty-pod-lupa-prokuratury-kiedy-koniec-sledztwa-w-sprawie-skandalu-na-asp